Ponieważ w ostatnich miesiącach spotykałem się z licznymi próbami dość problematycznego wiązania różnych kwestii seksualnych z ADHD, nadszedł czas na artykuł zajmujący się tym tematem.

 

Czy osoby z ADHD są przeseksualizowane?

Często spotykam się z twierdzeniami o hiperseksualności osób z ADHD, względnie z próbami tłumaczenia własnego wysokiego libido czy łatwości w zakochiwaniu się przez ADHD. Seks czy masturbacja daje dużo dopaminy, nowi partnerzy czy flirt dają dużo dopaminy, osobom z ADHD brakuje dopaminy, więc ADHD prowadzi do większego libido, flirtowania, itp.

 

 

Ech. Tak to naprawdę nie działa.

Ale zanim zaczniemy, kluczowa kwestia: celem tego artykułu nie jest w jakikolwiek sposób potępianie promiskwityzmu, poliamorii, otwartych związków, BDSM, wysokiego libido czy podobnych kwestii. Mogę etycznie potępiać zdrady w związku, ale stricte ze względu na naruszenie zaufania innej osoby lub osób, a nie ze względu na aspekt seksualny jako taki. Jednocześnie mam duży problem z próbami wiązania np. BDSM z ADHD na zasadzie „osoby z ADHD potrzebują więcej bodźców, więc sięgają po BDSM”. ADHD po prostu tak nie działa i chciałbym tu wyjaśnić.

 

 

Jak to zwykle bywa, w mitach kryje się jakieś ziarno prawdy. Tyle tylko, że zniekształcone i wypaczone tak, że bardziej szkodzi, niż pomaga. Faktycznie u osób z ADHD mamy więcej zachowań seksualnych, zwłaszcza ryzykownych zachowań seksualnych, niż w typowej populacji. Mają też około trzykrotnie większe ryzyko zachorowania na choroby przenoszone drogą płciową, jak również niemal czterokrotnie większe ryzyko bycia ofiarami przemocy seksualnej.

Dostępne badania nie wskazują jednak, żeby przyczyną tego było podwyższone libido u osób z ADHD. Zamiast tego szczególnie istotna okazuje się podwyższona impulsywność. Innymi słowy, nie tyle osobom z ADHD częściej się chce iść z kimś do łóżka, ale częściej zareagują na taką chęć. Albo częściej impulsywnie palną coś co będzie odbierane jako taka chęć i potem może im np. być trudno się z tego wycofać. Z wtórnych czynników istotne okazują się być objawy depresyjne, sugerując, że u części osób z ADHD podwyższona aktywność seksualna jest formą niezdrowej strategii adaptacyjnej. Dotyczy to zarówno seksu z innymi osobami, jak i korzystania z pornografii i masturbacji.

 

 

Ta różnica jest o tyle istotna, że przynajmniej dla części osób z ADHD to co postrzegają jako podwyższone libido okazuje się być dość problematyczne. Jeśli jednak takie osoby uświadomią sobie, że wykorzystują seksualność jako narzędzie do radzenia sobie ze stresem i innymi problemami, mogą wypracować inne, niezwiązane z seksualnością narzędzia i uwrażliwić się na faktyczne odczucie pożądania. To jak z osobami, które zajadają stres, uczą się strategii radzenia sobie ze stresem i stają się faktycznie świadome swojego głodu i zaczynają jeść w reakcji na taki głód.

 

 

Kontynuując analogię do jedzenia, osoby z ADHD nie tyle mają większy apetyt, co:

  • trudniej im się powstrzymać przed impulsywnym sięgnięciem po jedzenie,
  • trudniej im się nauczyć zdrowych nawyków żywieniowych,
  • łatwiej im zasugerować, że są głodne i potem trudniej odmówić poczęstunku,
  • częściej też mają tendencję do zajadania stresu.

 

 

 

Seksualność, a neurobiochemia

Popularna, ale błędna narracja mówi „seks daje dopaminę, osoby z ADHD mają niedobory dopaminy, więc chętniej sięgają po seksualność jako sposób uzupełnienia dopaminy”. Problem w tym, że jak już wielokrotnie wspominałem na blogu, dopamina po prostu tak nie działa.

Ba, to jak dopamina faktycznie działa sprawia, że gdyby osobom z ADHD faktycznie brakowało dopaminy, to oczekiwalibyśmy, że ich popęd seksualny byłby zaniżony! Dopamina jest bowiem jednym z neuroprzekaźników bezpośrednio powiązanym z podnieceniem seksualnym, libido czy pobudzeniem narządów płciowych.

 

 

Oczywiście nie jest to takie proste, nasza seksualność opiera się na złożonym współdziałaniu wielu różnych neuroprzekaźników w różnych systemach. Natomiast jeden z najprostszych wzorów, jakich uczono mnie na seksuologii to właśnie ten: dopamina ma działanie stymulujące seksualność, serotonina hamujące seksualność. Obniżony poziom dopaminy powiązany jest z takimi problemami jak zaburzenia libido czy erekcji. (I odwrotnie, środki podnoszące poziom serotoniny bywają używane jako nieoficjalny lek na przedwczesny wytrysk.) Gdyby więc faktycznie ADHD sprowadzało się do niedoboru dopaminy, oczekiwalibyśmy dużo mniejszej aktywności seksualnej u takich osób.

 

 

Tymczasem tak jak mówiliśmy wcześniej, najsilniejszy obecnie model organiczny ADHD mówi raczej o zaburzonej równowadze dopaminowej. Nadmiernym wychwycie zwrotnym, który mózg próbuje autokorygować przez nadmierny wyrzut. To może przekładać się na wspomnianą większą impulsywność seksualną, czy na problemy z uczeniem się nowych wzorców (a więc np. dłuższe tkwienie w problematycznych zachowaniach adaptacyjnych). W każdym razie nie czyni to z osób z ADHD osób, które gonią za seksem dla dopaminy. Tak to po prostu nie może działać, to ma tyle sensu co „gonię za jedzeniem ŻEBY czuć się głodnym”. Zupełnie ignoruje to kierunkowość efektu.

 

 

Co w takim razie z doświadczeniami osób, które mają ADHD, a jednocześnie mają doświadczenie podwyższonego libido? Cóż, u części, jak wspomniałem, będziemy mieli po prostu nieuświadomione, problematyczne mechanizmy adaptacyjne korzystające z seksualności. (Muszę podkreślić, problemem w tych mechanizmach nie jest samo wykorzystanie seksualności, tylko fakt, że typowo są to jedyne mechanizmy adaptacyjne używane np. do radzenia sobie ze stresem czy poczuciem samotności. Nie forma jest problemem, tylko brak wyboru. W podobny sposób spożywanie alkoholu samo w sobie nie musi być złe, ale jeśli alkohol jest jedyną metodą na redukcję stresu, to będzie to szalenie ryzykowne.)

 

 

Oprócz tego, cóż, osób z ADHD jest prawdopodobnie nawet koło 10-15% w populacji. Wśród nich znajdą się osoby z wyższym i z niższym libido; osoby monogamiczne i poligamiczne; osoby o wysokim i niskim libido; osoby o silnym pociągu seksualnym i całkowicie aseksualne; osoby potrzebujące więcej i bardziej zróżnicowanej stymulacji, oraz potrzebujące mniejszej; osoby potrzebujące stymulacji typu BDSM i osoby bardziej waniliowe niż noc poślubna pary Amiszów.

Bardzo często gdy te osoby odkryją, że mają ADHD i tłumaczy ono tak wiele elementów ich życia, będą uznawały, że tłumaczy szereg innych, że ta jedna prosta etykietka wystarczy jako wyjaśnienie ich w całości. Po całym życiu przeżytym z poczuciem inności i dziwności, szalenie kusi okazja do wyjaśnienia wszystkich tych rzeczy, które dotąd w swoim wnętrzu przeżuwały z obawą „Czy coś jest ze mną nie tak? Czy jestem zepsuty/zepsuta?

Łatwo wtedy wsypać całych siebie do worka z wyjaśnieniem „ADHD” i na tym poprzestać. Tymczasem ADHD tłumaczy część z nas, ale nie wszystko. Mamy szereg innych cech, które też nas kształtują, niezależnie od ADHD. Plus, ale zdaję sobie sprawę, że powiedzenie tego dla wielu osób może to wymagać solidnej terapii: Wszyscy jesteśmy dziwni.  To jest OK! Wszyscy jesteśmy dziwni. Większość z nas nie jest zepsuta. A jeśli jesteśmy, to w tych zakresach w których krzywdzimy siebie lub innych. I zwykle da się te rzeczy zmienić.

 

 

 

ADHD a potrzeba nowości i nowych relacji

Innym kontekstem, w którym często przywoływane jest ADHD jest potrzeba nowości w relacji i nudzenie się obecnymi związkami. ADHD miałoby tu być odpowiedzialne, w związku ze wspomnianym mitem o poszukiwaniu dopaminy i niedoborach dopaminy w ADHD. „Osobom z ADHD brakuje dopaminy, więc szukają jej u nowych partnerów.”

No tylko znowu: to mit. Dopamina jest faktycznie powiązana z zachowaniami eksploracyjnymi. Tylko ponownie: w ADHD nie możemy mówić o niedoborze dopaminy. To wyjaśnienie po prostu nie ma dużego sensu. Tym bardziej, że mamy po prostu cechę temperamentalną jaką jest otwartość na doświadczenia/poszukiwanie nowości. Co ciekawe, o ile ta cecha ogólnie koreluje z ADHD, to akurat jej podskala najsilniej związana z eksploracją i potrzebą nowości (tzw. exploratory excitability) jest JEDYNĄ, która takiej korelacji nie wykazuje. Tym bardziej podważa to więc tezę, że ADHD odpowiada za łatwe nudzenie się w związku.

 

 

Co innego może takie znudzenie w związku tłumaczyć? W pierwszej kolejności oczywiście wspomniane kwestie temperamentalne, „Otwartość na Doświadczenia” wg. modelu Wielkiej Piątki czy „Poszukiwanie Nowości” wg. TCI. Znaczenie może tu mieć nasz styl przywiązania, zwłaszcza styl Unikowy może predysponować do takich tendencji. Również niektóre formy aseksualności/aromantyczności mogą się tak przejawiać. Jest też cała masa czynników seksuologicznych, które mogą się przejawiać w toku związku, które łatwo zinterpretować jako „znudzenie związkiem”, np. brak reagowania na to, że osoba partnerska zmienia się z biegiem czasu. Ten temat dobrze omawia np. Emily Nagosky w „Come Together”.

Nie ma niczego złego w poszukiwaniu stymulacji i nowości w łóżku. Nie ma niczego złego w potrzebie nowości. Po prostu nie ma potrzeby tłumaczenia tego ADHD.

 

 

 

Atypowość, a seksualność

Swoją drogą, faktycznie możemy oczekiwać, że większy procent osób z ADHD niż w ogólnej populacji będzie zainteresowanych BDSM. Tylko jest to proces wtórny. Duży procent osób neuroatypowych (zwłaszcza autystycznych, zaś autyzm ma bardzo wysoki poziom korelacji z ADHD) nie przyjmuje tak łatwo norm społecznych, jest bardziej skłonna do ich eksploracji i podważania. Tak jest w wypadku tożsamości płciowej, tak też jest w przypadku seksualności. Nic więc dziwnego, że więcej osób atypowych będzie eksplorowało takie tematy jak BDSM. Warto też wskazać na to, że taka różnica między osobami atypowymi i neurotypowymi nie jest szczególnie duża. Owszem, więcej osób atypowych ma tendencje do parafilii, ale to różnica między 30% neurotypowych i 40% neuroatypowych. Plus, szczerze mówiąc, częściej bym też oczekiwał od neurotypów zawstydzenia i kłamania w odpowiedziach. Parafilie czy BDSM są wciąż zbyt dużym tabu w naszej kulturze.

 

 

Pogadajmy o hiperfokusie i hiperfiksacji

Nieporozumienia na temat hiperfokusu to ostatni wątek, który chcę poruszyć w kontekście seksualności ADHD. (Przynajmniej na razie, jestem pewien, że się postaracie i dacie mi jeszcze niejeden powód do napisania kolejnego artykułu w temacie.)

Spotkałem się bowiem bardzo często z tekstami pt. „przez ADHD mam hiperfokus na daną osobę i nie mogę przestać o niej myśleć”.

 

 

Cóż, jeśli mówisz o hiperfokusie trwającym ostatnich kilka godzin, to jest to możliwe. Ale nie gdy mówimy o czymś, co ciągnie się od wielu dni. Hiperfokus jest tymczasowym intensywnym skupieniem uwagi. Jest nadmierną, niekontrolowaną aktywnością tzw. Task Positive Network. Taka aktywność z definicji nie będzie trwać dłużej, niż utrzymasz się na jawie.

 

 

No to może hiperfiksacja? Długotrwałym silnym zainteresowaniem daną kwestią? Cóż, tu mamy przede wszystkim pewien bajzel terminologiczny. Spotkałem się z traktowaniem hiperfokusu i hiperfiksacji zamiennie. Spotkałem się też z próbą rozróżnienia hiperfokusu i specjalnych zainteresowań autystycznych. Mam z nią duży problem o tyle, że jest de facto niefalsyfikowalna. Model ten proponuje bowiem rozróżnienie „hiperfokus” = kilka godzin, „hiperfiksacja” = kilka tygodni-miesięcy, „specjalne zainteresowanie” = „kilka miesięcy-kilka lat”. Problem w tym, że o ile granica między hiperfokusem i hiperfiksacją/specjalnym zainteresowaniem jest łatwa do wskazania i uzasadnienia neurologicznie (jedno to stan poznawczy, drugie opis długotrwałego zachowania), o tyle różnica między hiperfiksacją i specjalnym zainteresowaniem jest możliwa do wskazania tylko post factum, a i to w niewyraźny sposób. (Czy np. półroczne silne zainteresowanie czymś to już było specjalne zainteresowanie, czy jeszcze tylko hiperfiksacja i czemu w ten sposób.) Podział ten nie daje nam też dodatkowej wartości poznawczej. No i w końcu, niezależnie od tego, ani hiperfiksacja, ani specjalne zainteresowanie, nie polegają na obsesyjnych myślach czy fantazjach na temat danej osoby. To różnica między crushowaniem na Petera Hollensa i myśleniem o nim, a szczegółowej wiedzy na temat historii muzyka, znaniu na pamięć jego dyskografii i planów koncertowych, analizowaniu szczegółów poszczególnych wystąpień, zastosowanych technik wokalnych, itp. Hiperfiksacje/specjalne zainteresowania dotyczyłyby tej drugiej kwestii i nie objawiały się w formie fantazji o muzyku.

 

 

No dobrze, to skoro nie hiperfokus ani hiperfiksacja/specjalne zainteresowanie, to co innego? Tu mamy kilka możliwości. Najprostszą jest po prostu zakochanie się/zadurzenie/limerencje. Ludzie się po prostu zakochują, zadurzają czy mają crushe. Także ludzie z ADHD. Jasne, może to być trudne do zaakceptowania dla nas, jeśli np. jesteśmy szczęśliwi w jakimś związku i jednocześnie zaliczymy crusha na inną osobę. Łatwiej to często wypierać czy zrzucać na ADHD i hiperfokus, niż przyjąć do wiadomości „Ej, no mam crusha. Czy planuję coś z nim zrobić? Czy potrzebuję to omówić z osobą partnerską? Czy potrzebuję jakiegoś wsparcia w tej sytuacji?”

Oczywiście mogą być sytuacje w której taka sytuacja będzie bardzo niekomfortowa dla osoby partnerskiej – zwłaszcza jeśli jesteśmy w związku z kimś z pozabezpiecznym stylem przywiązania. To może być problemem, z którym będziecie się musieć skonfrontować. Natomiast warto mieć świadomość, że samo zadurzenie nie czyni nikogo złą osobą. Kluczowe jest co z tym robimy.

 

 

Alternatywnie możemy mieć do czynienia z myślami kompulsywnymi, być może powiązanymi z zaburzeniem obsesyjno-kompulsywnym, a może mniej doskwierającymi, ale mającymi podobny mechanizm. Co robić z takimi obsesyjnymi myślami? Cóż, cytując wykładowczynie ze szkoły terapii w której obecnie uczestniczę „Nigdy nie spotkałam ateisty, który miałby myśli kompulsywne na temat np. seksu z Jezusem”. Innymi słowy, ważnym czynnikiem napędzającym takie myśli jest próba oporu, nadmierne się nimi przejmowanie. Celowe pozwolenie sobie na taką komfortową fantazję o danej osobie może tu być bardzo produktywne. Jeśli to nie zadziała, wtedy ewentualna praca terapeutyczna może być faktycznie przydatna.

Innymi słowy – jak się zadurzysz, to się zadurzysz. To ok. Nie mieszajmy w to ADHD

 

 

Seksualność jest obszarem w którym jako społeczeństwo mamy masę zahamowań, moralniaków, obaw i kompleksów. Nic więc dziwnego, że próbujemy jakoś ją okiełznać, jakoś przekonać siebie, że nie jesteśmy zepsuci czy źli. ADHD może się tu wydawać dobrą wymówką. Tyle tylko, że ta wymówka unika faktycznej konfrontacji z tym jacy jesteśmy i wysiłku by to zaakceptować. Krótkoterminowo taka wymówka daje ulgę, ale długoterminowo tylko zaszkodzi.

 

 


Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!

Przykładowe pytania:

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis