Koronawirus i otoczka: Praktycznie i psychologicznie
Co tu dużo mówić, „koronawirus” jest jednym z tych tematów, który jeszcze długo nie odejdzie, warto więc być może go poruszyć i wskazać na kilka kwestii z nim powiązanych.
„Koronawirus” (czy dokładniej, jeden z wirusów z rodziny koronawirusów, SARS2-Crv19, wywołujący chorobę Covid-19) drastycznie wpłynął na sytuację w jakiej funkcjonujemy i to w ciągu zaledwie kilkunastu dni. Trzy-cztery tygodnie temu to była „ta epidemia w Chinach”, potem „ta epidemia w Chinach, co to też dotarła do Włoch”. Dziś mamy wprowadzony stan epidemiologiczny, zamknięte kina, szkoły i knajpy. Obawy przeciążenia szpitali (mimo, na dzień dzisiejszy, zaledwie 119 potwierdzonych chorych – trzeba więc sobie wyobrazić jak może wyglądać sytuacja gdy chorych będzie 10x czy 100x więcej). Niedobory papieru toaletowego, mydła i makaronu w niektórych sklepach (co ciekawe, jest to wybitnie punktowe, inne sklepy nie przeżywają aż takiego oblężenia). Trwałe już niedobory maseczek, rękawiczek lateksowych i żelu antybakteryjnego.
Z jednej strony samo w sobie mówi to wiele o naturze nieoczekiwanych wydarzeń i o tym, jak świat potrafi się błyskawicznie zmienić, a nasze przyzwyczajenie do stałości jest, cóż, tylko złudzeniem poznawczym. Rzeczy są takie same dzień po dniu… Aż nagle nie są i trzeba sobie z tym radzić. Trzeba i koniec, nie ma przeprość.
Dlatego warto przyjrzeć się obecnej sytuacji, także z perspektywy psychologicznej. Czego oczekiwać? Na co się nastawiać?
Jak to jest z tym Covid-19
SARS2-Crv19 nie jest wirusem wyjątkowo śmiertelnym. Jest jednak wirusem nowym, a przy okazji łatwo rozprzestrzeniającym się.
Co gorsza do końca nie wiemy jak jest groźny i jak łatwo się roznosi. Obecne wyliczenia (śmiertelność ok. 2%, przy czym mocno wpływa tu wiek chorych i współwystępujące choroby – u osób starszych sięga nawet 15%, u młodych wynosi ok. 0.4%, typowy chory zarazi przeciętnie 2-3 osoby), opierają się na potwierdzonych przypadkach. To, przy braku powszechności testów, będzie skupiało się na osobach z wyraźniejszymi objawami (lub tymi, które wystawiono na znane źródła wirusa).
Tymczasem w ogromnej większości przypadków Covid-19 jest bezobjawowy. (Jest tak w 2/3 przypadków, wg. danych ze statku Diamond Princess, który dał nam bardzo przyzwoite zamknięte środowisko do weryfikacji zachowania wirusa) Można więc być nosicielem, potencjalnie zarażać innych, a nie mieć tego świadomości. Obecnie nie wiemy czy osoby bezobjawowe zarażają innych czy nie. Nie wiemy też czy, jeśli zarażają, to czy równie masowo jak w wypadku objawowego zarażenia, czy nie, ani jak chorzy przechodzą chorobę nabytą od takich osób. Niektórzy badacze sugerowali wprowadzenie podziału na dwa typy SARS2-Crv19, bardziej agresywny, ale już zanikający dzięki podjętym działaniom „typ-L” i na mniej agresywny „typ-S”. Nie jest to jednak ostateczny podział, inne źródła krytykowały taki podział. Niewiadomych jest więc sporo.
To co wiemy: Covid-19 jest bardzo groźny przez swoją zaraźliwość (jedna kobieta w Korei zaraziła ponad 2600 osób, po prostu przez uczestnictwo w dwóch mszach!), nawet jeśli większość chorych przechodzi chorobę dość łagodnie. Ta zaraźliwość oznacza, że bez odpowiednich środków, system opieki medycznej może zostać po prostu zapchany nadmiarem równocześnie pojawiających się zakażeń. To wymusza selekcję kogo przyjąć, a kogo nie, blokuje też (mniej lub bardziej) sprawne działanie innych obszarów opieki zdrowotnej niż tylko oddziały chorób zakaźnych.
Na poziomie indywidualnym, jeśli nie należysz do grupy ryzyka (podeszły wiek, choroby w rodzaju cukrzycy), prawdopodobnie nie masz powodów do obaw o własne zdrowie, nawet w przypadku zachorowania. (Jeśli należysz do grupy ryzyka, bardzo, bardzo podbij środki ostrożności o których piszę później.)
Nie znaczy to jednak, że Covid-19 należy ignorować. Po pierwsze, jeśli masz w swoim otoczeniu osoby z grup ryzyka (np. co jakiś czas widujesz się z rodzicami lub dziadkami) to możesz być dla nich źródłem zakażenia, a tego raczej chcesz uniknąć. Po drugie, nawet jeśli Ty przejdziesz chorobę lekko, to przez jakiś czas będziesz nośnikiem zakażenia, tym samym potencjalnie zakażając innych. Narażasz tym osoby z grup ryzyka, oraz możesz przyczynić się do zapchania systemu medycznego, tym samym narażając innych. (Już teraz wiele zabiegów, itp. zostało przesuniętych w czasie, ze względu na ryzyko epidemiologiczne. Weź też pod uwagę, że akurat w Polsce średni wiek lekarzy i pielęgniarek jest dość podeszły, wiec jeśli ich rozłoży Covid-19, to mamy naprawdę przerąbane.) No i koniec końców „niewielkie ryzyko” to nie zerowe, warto więc mimo wszystko je zredukować. Jeśli masz więc możliwość zmniejszyć ryzyko zakażenia – pracując z domu, ograniczając wyjścia i spotkania w większych grupach, a potencjalnie i w mniejszych, przestrzegając wszystkich wskazówek bezpieczeństwa – to warto to zrobić. Zawsze można uruchomić technologię – wczoraj ze znajomymi mieliśmy posiadówkę z winem przez Skype, stukanie się kieliszkami przez kamerę było całkiem zabawne ;)
Jeśli już musisz wychodzić czy spotykać się, dbaj o pewne podstawowe środki bezpieczeństwa. Staraj się trzymać przynajmniej metr od innych (także w kolejkach, itp.). Unikaj dotykania nosa, ust itp. niemytymi rękoma i myj ręce, mydłem, porządnie, po każdej sytuacji gdy mogło nastąpić narażenie na wirusa. (Czyli de facto jeśli dotykałeś czegokolwiek na zewnątrz, itp.) Jeśli wykupili Ci mydło, żel pod prysznic czy część szamponów opiera się na tych samych substancjach, a tych nie wykupują tak chętnie ;) Staraj się dbać o siebie, odpoczywać, itp. – im silniejszy system odpornościowy tym większa szansa, że zdoła w porę zwalczyć potencjalne zakażenie.
Podstaw do paniki nie ma i nie będzie. To nie dżuma, gdzie śmiertelność potrafiła sięgać 70%. Są natomiast podstawy do większej ostrożności czy do wprowadzenia konkretnych działań zapobiegawczych na poziomie państwowym. Cieszy – mimo praktycznej niewygody, czy straconych zarobków – że takie zostały wprowadzone. Tylko…
No właśnie, jeśli chodzi o te działania, mam wrażenie, że jest tu nieco błędnych wyobrażeń. Czemu służą, czego możemy oczekiwać, itp.
Jak długo szkoły, kina, itp. będą zamknięte – i dlaczego?
Warto mieć świadomość co się teraz dzieje i na co czekamy w ramach obecnego stanu epidemiologicznego. To bowiem wpływa na to jak długo może on trwać i jakie mogą być jego konsekwencje.
Najbardziej oczywiste oczekiwanie jest jednocześnie oczekiwaniem błędnym – nie czekamy, aż wirus zostanie wyleczony. Jeśli oczekujecie, że za te dwa tygodnie będzie „po sprawie”, to jesteście w błędzie. To niestety tak nie działa.
Dlaczego więc podejmujemy takie kroki jakie podejmujemy i co chcemy przez nie uzyskać?
Cóż, uzyskać chcemy kilka różnych rzeczy. Takich, które razem oddzielają totalną zapaść i konieczność decydowania o tym kogo ratować, a komu pozwolić umrzeć, od braku konieczności takiej decyzji. Totalne zablokowanie szpitali dla wszelkich kwestii poza epidemiologicznymi, a szanse na to, że pewne inne oddziały też będą w miarę normalnie funkcjonować. No i przy tym drastyczny wzrost śmiertelności i powikłań, bo odpowiednia terapia jest tu istotnym czynnikiem.
Jakie to rzeczy, po kolei:
1. Dążymy do tego, by szpitale nie zostały po prostu nagle zapchane. Przy tym poziomie zachorowalności i braku szczepień na SARS2-Crv19, bez podjętych środków byłoby duże ryzyko, że nasza służba zdrowia – i tak ledwo dychająca – zostałaby po prostu zapchana. (Dla jasności, o ile nasza służba zdrowia może być BARDZIEJ wrażliwa, ŻADNA nie poradziłaby sobie z intensywną epidemią, bo po prostu nie jest projektowana pod takie warunki, a pod bardziej typowe funkcjonowanie.) Dlatego m.in. dążymy do rozłożenia zachorowań w czasie, tak by nie było ich za dużo, zbyt szybko.
2. Dążymy do tego, by dać sobie dość czasu na wyprodukowanie dodatkowych zapasów, uruchomienie dodatkowych szpitali, być może awaryjne przeszkolenie dodatkowych osób do wsparcia, itp. Czas jest tu głównym wrogiem i głównym sojusznikiem. Im bardziej uda nam się wszystko rozciągnąć w czasie, tym mniejsze zagrożenie zapchaniem szpitali, ale też tym więcej czasu na lepsze przystosowanie procedur, zabezpieczenie sprzętu, itp. Dlaczego nie mamy tego sprzętu z zapasem? Cóż, nikt nie wie jaka akurat uderzy epidemia i czy będą potrzebne np. respiratory (jak obecnie), czy raczej innego rodzaju sprzęt.
3. Koronawirusy są zwykle mniej aktywne w ciepłych klimatach. Jest więc pewna szansa na to, że w cieplejszych miesiącach SARS2-Crv19 będzie mniej problematyczny – słabiej zarażał, krócej pozostawał aktywny na powierzchniach na które został wykaszlany, itp. To może przyczynić się do samoczynnej redukcji, albo nawet wygaśnięcia epidemii na danym obszarze.
4. Jest pewna nadzieja na ograniczenie ognisk zakażenia. Jeśli uda nam się odizolować wszystkie osoby chore, to wirus nie będzie w stanie dalej się roznosić i epidemia z czasem sama wygaśnie. W Chinach udało się już zbliżyć do tego wyniku – z każdym dniem wykrywa się teraz mniej zarażeń, wprowadzone środki zwiększają szansę na to, że epidemia skończy się tam w miarę wcześnie. Podobne wyniki możemy potencjalnie uzyskać i w Europie.
5. Docelowo czekamy też na szczepionki, które mogłyby zlikwidować problem. Tyle, że sensowna szczepionka ma szanse wejść do obiegu za (optymistycznie!) 12 miesięcy, prędzej 18-24. I ten czas musimy jakoś przetrwać bez załamania systemu.
Bo nawet jeśli punkty 3 i 4 „zaskoczą” i Covid-19 wygaśnie tymczasowo w Europie, Chinach i USA… To wystarczy kilku chorych, u których będzie inkubować np. w Australii i jeden nieszczęśliwy lot, by zabawa się powtórzyła. Odporność na wirusy zyskujemy albo je przechorowawszy, albo przez szczepionkę (czyli de facto też przechorowanie, tylko skrajnie lżejszej formy). Ponieważ SARS2-Crv19 jest nowym wirusem, nikt za wyjątkiem tych 50+ tysięcy osób, które już przez to zakażenie przeszło, nie jest odporny. Do tego nie wiemy jak wiele osób jest chorych bezobjawowo i czy takie osoby zarażają równie łatwo, jak osoby z normalnymi objawami. Końcowy wniosek – do czasu szczepień ryzyko nawrotu epidemii istnieje niestety w każdym momencie, nawet jeśli obecne sytuacje się powtórzą. System jest zagrożony i będzie zagrożony do czasu gdy większość osób nie wyrobi sobie odporności.
Nie znaczy to, że należy oczekiwać zamknięcia szkół, kin, knajp i granic przez kolejne 2 lata, aż szczepionka wejdzie do użytku. Natomiast należy być przygotowanym na to, że:
a) obecne kroki mogą zostać wydłużone, częściowo lub w całości,
b) nawet po ich zakończeniu mogą zostać ponownie uruchomione, w zasadzie z dnia na dzień, np. na jesieni, gdyby pojawił się nawrót choroby.
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ jest sporo źródeł wskazujących, że niewiele jest rzeczy gorzej wpływających na ludzką psychikę, niż regularnie powtarzane rozbudzanie i gaszenie nadziei na poprawę. „Za dwa tygodnie będzie lepiej. A jednak nie. No to za kolejny tydzień będzie po wszystkim. A jednak nie. O już jest lepiej. A jednak nie.” to przepis na bardzo łatwe i bardzo silne załamanie. Dlatego warto uniknąć takiego myślenia o Covid-19. Zamiast tego warto założyć, że zmiany będą raczej dłuższe, że tak czy tak wpłyną na to jak funkcjonujemy na codzień. Warto też założyć, że problem może nawracać regularnie i być przygotowanym na takie sytuacje.
Dobra wiadomość jest tutaj taka, że się dostosujemy. Standardowo mamy tendencję do nie doceniania tego, jak emocjonalnie potrafimy się przystosować do trudnej sytuacji i jak odporni jesteśmy na zmiany, także na gorsze. Więc nawet jeśli teraz przyszłość wydaje się być mroczna – dostosujemy się i damy sobie radę. Nawet jeśli odczujemy pogorszenie, to będzie ono zdecydowanie mniejsze, niż dziś nam się wydaje. Warto z tego czerpać. Jednocześnie warto być przygotowanym na to, że sytuacja może być gorsza dłużej, a nie liczyć, że za dwa tygodnie wszystko wróci do normy.
Z tej perspektywy warto też myśleć długoterminowo, np. nad uczynieniem swojej pracy bardziej zdalną w ogóle. Przyznam, że liczę na zmiany w tym zakresie, bo z nich łatwo przejść do ogólnego skrócenia czasu pracy, albo wręcz wprowadzenia systemów typu ROWE (format pracy skupiony na realizacji celów, a nie na przepracowaniu X godzin).
Nie siejmy bzdur, rasizmu, itp.
Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, pandemia Covid-19 sprzyja też szerzeniu głupich tekstów i wyobrażeń. Warto się do niektórych odnieść.
- Spotkałem się niekiedy z domorosłymi darwinistami społecznymi rzucającymi teksty o tym, że „koronawirus to dobór naturalny”, „usprawnienie gatunku” i podobne. Otóż nie, moi drodzy, dobór naturalny tak nie działa. Tu macie mój artykuł w temacie, proszę, nadróbcie zaległości.
- Niestety, Covid-19 stał się podstawą do rasistowskich wybuchów – tym razem już nie wobec osób z Bliskiego Wschodu, ale z Azji. Obcy to obcy, nienawiść do obcych przychodzi homo sapiens niestety bardzo łatwo. Cóż, jeśli ktokolwiek chce winić kogoś lub cokolwiek za Covid-19 (i podobne plagi), wińcie… Kapitalizm, a w szczególności, przemysł mięsny. Jeśli chcecie mieć w sklepach tanie mięsko, to macie je w wyniku masowych form produkcji. O ile wciąż nie wiadomo skąd wziął się Covid-19, to wiemy, że i świńska i ptasia grypa, poprzednie dwa podobne zagrożenia, wzięły się właśnie z masowych, po taniości, farm mięsnych. Nie narzucam tu nikomu wegetarianizmu (sam jem mięso, choć w ostatnich latach mocno je ograniczyłem). Natomiast warto mieć wyraźna świadomość, że tanie mięso w sklepach ma swoją bardzo, bardzo konkretną cenę w innych obszarach (to tzw. efekty zewnętrzne). I raz na jakiś czas nam wszystkim przychodzi nam tą cenę zapłacić. Zamiast winić ludzi za ich kolor skóry, warto przyjrzeć się własnym decyzjom konsumpcyjnym.
- Magiczne terapie, szarlatani sprzedający „leki”, itp. to typowy szajs, który niestety tym widoczniej pojawia się w tych kwestiach. Cóż, jeśli cokolwiek, ta pandemia pokazuje nam jak wyglądałby świat bez szczepień – a tu mamy tylko jedną i relatywnie niegroźną chorobę. Na którą szczepionka będzie, tylko za jakiś czas. Być może jest to okazja do pomyślenia o alternatywach.
- „Zapasy” w obecnej sytuacji to klasyczny przykład problemu dóbr wspólnych. Gdyby wszyscy ludzie podchodzili do tematu racjonalnie, nie byłoby żadnego problemu. Jedna-dwie osoby, które ulegną panice i wykupią np. połowę zapasu sklepu (a większość sklepów jest w systemie dostaw „akurat-na-czas”, więc przy zapotrzebowaniu o 10-20% większym niż normalne, po prostu nie są w stanie uzupełnić braków) nakręcają obawy innych, którzy z kolei nakręcają innych, itp.Pięknie to widać, jeśli przejdzie się po kilku różnych sklepach. (Nie, nie róbcie tego. Siedźcie w domu. Remain indoors.) W niektórych mamy skrajne pustki na działach z papierem czy mydłem, w innych całkiem spore zapasy mydła czy papieru. Po prostu, im mniej danego dobra, tym większa szansa, że ktoś stwierdzi „a to ja może wezmę… i na wszelki wypadek wezmę dodatkowo”. Tym samym sami nakręcamy problem. Generalnie – jeśli możesz ograniczyć chodzenie do sklepów obecnie, to zrób to, ale nie popadaj też w przesadę i nie wykupuj połowy sklepu. Serio, łańcuchy dostaw działają.
- Realnym zagrożeniem jest natomiast sytuacja ekonomiczna osób na umowach zleceniach, które nagle tracą źródło dochodów. Zadbajcie o swoich przyjaciół, jeśli są w takiej sytuacji i nie mają oszczędności. Najbliższy miesiąc-dwa mogą ich mocno zaboleć. Podobnie jak np. Wasze ulubione lokale – jak do nich wrócicie po zakończeniu stanu epidemiologicznego, zamówcie dodatkowy drink albo kilka, dodatkowy bilet do teatru,itp. Pomóżcie im wyjść na prostą.
Podsumowując – zachowujmy się racjonalnie. Szanujmy problem, ale nie popadajmy w panikę. Przygotujmy się na to, że może to trwać dłużej i że może nawracać, ale z drugiej strony pocieszmy się świadomością, że i do tego się przyzwyczaimy. Co jak co, ale akurat największą zdolnością homo sapiens jest właśnie nasza zdolność do przystosowania się. Na pocieszenie, obecny spadek aktywności ma pewną szansę odrobinę opóźnić naszą zagładę w wyniku globalnego ocieplenia, prawdopodobnie też ilość ofiar Covid-19 będzie mniejsza, niż ilość żyć uratowanych dzięki spadkowi zatrucia powietrza w tym czasie. Więc nawet ta sytuacja ma swoje dobre strony.
I miłych skype party :)
Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!
Przykładowe pytania: