Muszę zacząć od ważnej deklaracji – nie przeczytałem tej ksiażki w całości. Z kilku powodów, z których głównym jest to, że nie jest to książka, którą należy czytać w całości. Zamiast tego składa się z kilku podstawowych części, oraz z zestawu rozdziałów nastawionych na zrealizowanie konkretnych celów, takich jak zrzucenie wagi, nabranie masy mięśniowej, szybsze bieganie, itp.

Sam autor zachęca do czytania książki w ten sposób – do przeczytania rozdziałów wprowadzających oraz tych tematów, które nas akurat interesują. Do pozostałych można wrócić na przyszłość. W tym sensie książka mocno różni się od „4-godzinnego tygodnia pracy” (4 hour work week), pierwszej książki Ferrissa, która była napisana jak typowy poradnik. „4 godzinne ciało” jest bardziej jak leksykon, do którego wraca się wedle potrzeby.

To powiedziawszy, ksiażka jest świetna. Jej praktyczną skuteczność będę testował w najbliższych tygodniach i na pewno dam co do tego znać tu na blogu. Na razie moje wrażenia są szalenie pozytywna.

Książka jest kompleksowa, odważnie napisana, a jednocześnie bardzo racjonalna i zdroworozsądkowa. Nie ma tu oszołomstwa, dobierania badań do z góry założonej tezy, itp. Ferriss ma odwagę powiedzieć wprost „w tym wypadku moje doświadczenie mówi że jest tak, z dostępnych badań 2 potwierdzają to, jedno nie potwierdza” albo „dostępne badania mówią, że to nie pomaga, w moim doświadczeniu i osób które brały udział w eksperymencie pomagało, możliwe, że różnica bierze się z czasu dawkowania”.

Jest to podejście, które bardzo szanuje u autora i podejście, które pokazuje, że autor szanuje swoich czytelników na tyle, żeby nie serwować im marketingowej lub ideologicznej papki, ale stawia sprawę jasno.

Drugim bardzo pozytywnym podejściem stosowanym w książce jest „skalowanie” rozwiązań. Nie ma tu podejścia „wszystko albo nic”, wiele metod jest rozpisanych na trzy, cztery różne wersje, o różnym poziomie zaangażowania. Np. Ferri sugeruje korzystanie z zimna do straty wagi. (Co ważne oferuje sensowne i matematycznie uzasadnione wyjaśnienie sprawy, w przeciwieństwie do absurdów p.t. „organizm traci wagę przez podgrzewanie zimnej wody” – owszem, traci, ale w tak śmiesznie niewielkich ilościach, że nie ma to praktycznie żadnego znaczenia.)  Tu sugeruje cztery rozwiązania, od bardzo luźnych lodowych kompresów na kark przed snem, po ekstremalne, dwudziesto minutowe kąpiele lodowe.

Ta skalowalność ma istotne znaczenie w połączeniu z trzecim istotnym podejściem przedstawionym w ksiażce. Ferris opiera swoje podejścia o trzy główne elementy:
– dietę
– ćwiczenia (i ogólnie, zmianę zachowań)
– leki i suplementy

Nie naciska przy tym na korzystanie ze wszystkim, zamiast tego stwierdzając jakie proporcje on stosuje (45:45:10) i czym trzeba będzie nadrobić, jeśli z czegoś zrezygnujemy. W połączeniu z możliwością skalowania każdego podejścia daje to bardzo dobre połączenie.

Podsumowując, na razie oceniając na sucho, przed przetestowaniem tych metod – absolutna perełka. Elastyczna, bardzo dobrze napisana, oparta o własne eksperymenty i porządnie potraktowane dane naukowe, wieloaspektowa, szczegółowa i niesamowicie praktyczna i konkretna… No cóż, ideałów nie ma, ale ta książka jest szalenie bliska ideałowi.

Ocena: 5/5 – kup, przeczytaj, korzystaj. Czysty diament!

Edit: Po paru latach moja ocena książki nieco się zmieniła, obecnie oceniłbym ją na 3/5.


Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!

Przykładowe pytania:

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis