Jak pornografia uczy nas nierealistycznych i szkodliwych oczekiwań od seksu

Współczesna powszechność pornografii niesie za sobą kilka poważnych problemów. O ile sama w sobie pornografia nie musi być czymś złym, o tyle kontakt z nią przed zdobyciem faktycznych doświadczeń seksualnych może już rodzić pewne niekoniecznie zdrowe nawyki czy oczekiwania. Podobnie jak poleganie na niej jako na głównym źródle pobudzenia. (Dla jasności, problem leży w źródle pobudzenia, nie w samym pobudzeniu. Masturbacja jest czymś zdrowym i sprzyjającym poznaniu swojej seksualności, u obydwu płci. W przypadku mężczyzn nie będących w inny sposób aktywnymi seksualnie ma też działanie ochronne przed rakiem prostaty. Problemy, jak to często bywa, pojawiają się odnośnie konkretnych zachowań i podejść.) Pomyślałem więc, że warto stworzyć w miarę współczesne podsumowanie, zbierające nierealne i szkodliwe oczekiwania, jakie kształtuje u ludzi pornografia. Co w związku z nimi? O tym nieco pod koniec artykułu.

 

Standardy fizyczne

Co tu dużo mówić, pornografia u obydwu płci kształtuje bardzo nierealne standardy fizyczne. Dotyczy to w szczególności kobiet, ale i mężczyznom się obrywa. To może łatwo prowadzić – i prowadzi – do potężnych kompleksów i wyjątkowo dziwnych zabiegów chirurgii plastycznej (np. wybielanie odbytu; tak, też mi szczęka opadła, że ktoś mógł na to wpaść). Panujące w porno standardy odnośnie kształtu organów płciowych u mężczyzn prowadzą zwykle do kompleksów związanych z rozmiarem penisa, u kobiet z rozmiarem piersi, ale również z rozmiarem i kształtem warg sromowych. O kwestii owłosienia nawet nie wspominając. (Z czego zapewne cieszy się firma Gillette, która wymyśliła i skutecznie narzuciła kobietom standard golenia włosów na całym ciele przez sprawną serię reklam w latach 1915-1930.) Oddzielnym problemem jest infantylizacja kobiet w porno i stylizowanie ich na młodsze niż w rzeczywistości, w tym dorosłych aktorek na osoby nieletnie – co może generować bardzo problematyczne uwarunkowania.

Jest tu, niestety, bardzo dużo syfu. Dodatkowo syfu warunkującego, sprawiającego, że ludzie uczą się oczekiwać pewnych standardów fizycznych, zamiast doceniać ciało tak swoje, jak i osoby z którą faktycznie idą do łóżka. To zarówno generuje potężne kompleksy, jak i zmniejsza radość z seksu po prostu. Dlatego zdecydowanie warto uważać na takie warunkowanie i jego konsekwencje. Porno to fantazje, które niestety coraz trudniej ludziom oddzielić od rzeczywistości. Wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami.

 

Ech erekcje, erekcje

A skoro mówimy o kompleksach, to o ile porno mniej skupia się na ciele mężczyzny i znajdziemy tam mężczyzn w różnej kondycji fizycznej, to, cóż, jest jeden rejon w którym mocno próbuje zrównoważyć tą kwestię odpowiedniej ilości kompleksów. Rozmiar erekcji, czas jej trwania i jej stabilność, to wszystko generuje bardzo silne oczekiwania i kompleksy. Mamy tu klasyczną hipermaskulinizację – im większa erekcja tym lepsza, itp. – ignorującą choćby realny problem na który zwracają uwagę seksuolodzy – duża erekcja bardzo łatwo może być po prostu bolesna dla partnerki/partnera. Mamy przy tym selektywny dobór aktorów z odpowiednimi predyspozycjami, w połączeniu z taką pracą kamery i innymi trikami, by wywołać określone wrażenia.

To może być zwłaszcza problematyczne dla mężczyzn po 25 roku życia, gdy stopniowo zaczyna zanikać automatyzm seksualny (erekcja pojawiająca się pod wpływem bardzo drobnych bodźców), a z kolejnymi latami erekcje naturalnie stają się mniej pełne. Wydłuża się też stopniowo okres refrakcji – możliwości osiągnięcia kolejnej erekcji po orgazmie. U niektórych osób mechanizm ten zaczyna zachodzić nieco wolniej, u innych nieco szybciej, co jednak istotne, występuje u wszystkich. Tymczasem porno, standardowy punkt odniesienia do seksu dla większości ludzi, tego zjawiska nie pokazuje. Wręcz sygnalizuje coś odwrotnego. To również może nasilać kompleksy związane z tematem.

 

Logistyka i bezpieczeństwo

Ponieważ pornografia jest ekranizacją fantazji na temat seksu, gubi ogromną ilość aspektów, które są istotnym, choć niekoniecznie ekscytującym elementem normalnego doświadczenia. Czy widziałeś kiedyś porno, w którym kochankowie przerywają stosunek, żeby się napić? Seks może być intensywnym ćwiczeniem, ludzie zwykle się w takiej sytuacji pocą i przydaje się uzupełnić płyny, ale ten aspekt rzadko jest poruszany. Podobnie jak inny – przerwy na skorzystanie z toalety (no, za wyjątkiem pewnego segmentu fetyszowego, ale tam mamy dalej skupianie się na fantazjach i erotyzację tego aspektu życia). W porno bardzo rzadko znajdziemy też prezerwatywy (ok. 3% nagrań i praktycznie nigdy nie pojawi się scena ich zakładania, nawet gdy są używane). W ogóle nie znajdziemy tam maseczek oralnych. Przykłady można mnożyć.

To o tyle problematyczne, że uczy określonych oczekiwań. Zmniejsza świadomość bezpieczeństwa seksualnego, ale też utrudnia zadbanie o swoje potrzeby – choćby zwykłe uzupełnienie płynów – w trakcie. Bo wydaje się to być czymś nietypowym i dziwnym, więc wiele osób nie zaryzykuje wystąpienia wbrew wyuczonym (choć przecież fikcyjnym) normom.

 

Gubienie komunikacji

A skoro mówimy o rzeczach, których brakuje w porno-seksie, a i w realnym zwykle jest zdecydowanie za mało… Jak często widzieliście w porno ludzi rozmawiających o tym co im pasuje, a co nie? Nie chodzi mi tu o standardową „brudną gadkę” typu „bierz mnie teraz” czy „tak, mocniej”, tylko o faktyczne wskazówki co każda ze stron lubi, drobne sugestie co do zmiany ruchu, obszaru, tempa, itp. Czasem werbalne, czasem niewerbalne, ale w prawdziwej relacji bardzo istotne jeśli chodzi o zadbanie o przyjemność tak własną, jak i drugiej osoby.

To, oczywiście, jeden z elementów całej fantazji. Brak potrzeby takiej komunikacji. W rzeczywistości ludzie mają różne preferencje i bardzo odmienną wrażliwość. Coś, co dla jednej osoby będzie dotykiem tak silnym, że aż bolesnym, będzie czymś czego druga osoba prawie nie poczuje. Ten element zanika w porno, jest jeden domyślny standard (generalnie: „mocniej, ostrzej, intensywniej”), nie ma więc potrzeby odkrywania i dopasowania się do drugiej osoby. Pozwala to uprościć i skondensować fantazję… Tylko, niestety uczy ludzi bardzo złych nawyków w łóżku. W tym wypadku braku komunikacji odnośnie własnych potrzeb i potrzeby drugiej strony. Braku pytania i braku mówienia o tym czego potrzebujemy.

 

Czas, styl, przebieg

Porno generuje pewne bardzo konkretne oczekiwania odnośnie tego jak wygląda i ile trwa stosunek. Ludzie zapominają, że to fantazja kreowana na potrzeby filmu. Tak samo, jak filmowe sceny walki nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością, tak samo filmowy seks jest nagrywany tak by dobrze wyglądał, a niekoniecznie był przyjemny. Wiele z pozycji z porno jest niewygodnych, albo wręcz niemożliwych (de facto nie dochodzi do penetracji, choć kamera ustawiona jest pod takim kątem, że sprawia to jej wrażenie i wygląda nęcąco). Typowy czas trwania stosunku odstaje mocno od realnego czasu zbliżenia (a sama kilkudziesięciominutowa scena jest zresztą nagrywana przez kilka/naście godzin z licznymi przerwami). Tymczasem widzowie, zwłaszcza nie mający realnego punktu odniesienia, oczekują od siebie (i partnera/ki) takich zachowań, jak w trakcie nagrania.

Seks w porno jest też na ogół bardzo schematyczny i uczy takiej schematyczności odbiorców.  Błyskawiczna gra wstępna, potem seks oralny (jedno lub dwustronny), potem „główne danie” w postaci penetracji, dziękujemy, koniec. Wszystko liniowe, powtarzalne, schematyczne.

Prawdziwy seks może być tymczasem dużo bardziej zróżnicowany. Może w ogóle nie zawierać penetracji, a wciąż być bogatym doświadczeniem dla obydwu stron. Może przerywać pewne elementy, przeplatać z innymi i potem do nich wracać. (Jest to tym istotniejsze, że wraz z osłabieniem erekcji z wiekiem takie przerwy mogą być wręcz niezbędne.) Opieranie się na porno może więc generować nierealne oczekiwania jeśli chodzi o sam przebieg stosunku, ale też, paradoksalnie, zamykać w bardzo ograniczonej wizji tego, co składa się na sam stosunek i odbierać dużą część przyjemności, jaką może dawać seks.

 

Jak to jest z orgazmami

A skoro mówimy o ograniczonej wizji – porno kształtuje bardzo ograniczone wyobrażenia na temat orgazmów. Zarówno na temat tego jak wyglądają, przypisując im jeden bardzo problematyczny schemat, jak i na temat tego w jakich warunkach powstają.

Skończyłem akurat ostatnio bardzo ciekawe „Moan: Anonymous Essays on Female Orgasm”, zbiór esejów kilkudziesięciu kobiet na temat orgazmów – tego w jakich warunkach ich doświadczają (jeśli w ogóle). Pewnym zaskoczeniem było dla mnie to, że były tam faktycznie wypowiedzi kobiet, których seksualność pasowała do modelu znanego z pornografii – ma być ostro, chcą być wyzywane od szmat, im większy penis tym lepszy, itp. Zaskoczyło mnie, bo przyznam, sądziłem, że te scenariusze są bardzo mocno fikcją kulturową, pewną wykreowaną męską fantazją. Cóż, nie są, takie osoby faktycznie istnieją. Tyle tylko, że takich wypowiedzi było dwie. Na pięćdziesiąt. Częstotliwość mniej więcej taka, jak kobiet mających orgazmy z minimalnym pobudzeniem. (Tu trzy, przy czym dla jednej była to bardzo duża trudność, bo pojedynczy, osiągany w czterdzieści sekund orgazm zupełnie likwidował jej dalszą ochotę na seks.)

Natomiast w pozostałych 45 esejach raz za razem powtarzały się te same trzy czynniki: bezpieczeństwo, relaks, poczucie bycia akceptowaną (czasem przechodzące w bycie adorowaną). Przy czym zwykle były to czynniki niezbędne, choć niekoniecznie wystarczające – nie zawsze, gdy będą spełnione, będą prowadziły do orgazmu, ale bez nich w zasadzie nie ma co liczyć na orgazm. („Moan” można oczywiście uznać za szereg anegdot, ale dobrze wpisują się też w szersze badania psychologiczne i seksuologiczne w temacie.)

A właśnie… Pytałem wcześniej, czy kojarzycie jakieś porno z komunikacją na temat potrzeb, prawda? Co z porno gdzie ludzie po prostu mówią sobie w czasie seksu miłe rzeczy? Takie zachowanie też praktycznie nie występuje, co? Wbrew, jak się wydaje, realnym oczekiwaniom kobiet i tym, co realnie pomaga w osiągnięciu orgazmu większości z nich. Poczucie bezpieczeństwa, poczucie relaksu, odczuwanie bycia akceptowaną… te wątki praktycznie się w porno nie przewijają. Ba, zwykle padają ich antytezy – bo kobiety w porno są zdecydowanie częściej przedmiotami niż podmiotami i dotyczy to także porno bez przemocy. To, znów, generuje mało zdrowe oczekiwania, a w połączeniu z brakiem komunikacji może być potwornie szkodliwe i sprowadzać się po prostu do gry pozorów – faceci udają, że się starają zadbać o partnerki, te udają, że te „starania” coś dały i mają orgazm. Najczęściej odgrywając pewną wyuczoną (często także z porno) scenkę, bardzo odmienną od tego jak dana, indywidualna kobieta doświadcza orgazmu.

 

Gubienie zmysłów

Pornografia ze swojej natury jest bardzo wizualnym medium, niespecjalnie angażującym inne zmysły. W odróżnieniu od faktycznego seksu, który angażuje wszystkie zmysły. Dotyk, ale i węch czy smak, z całym ich ogromnym bogactwem, to bodźce, których pornografia zupełnie nie porusza – bo i nie ma jak. Ma to jednak określone konsekwencje – warunkuje przede wszystkim na bodźce wizualne, które podczas realnego stosunku mogą być momentami dużo bardziej ograniczone. To z kolei może się przełożyć na zaburzenia erekcji, jak również po prostu znacząco zredukować przyjemność czerpaną ze stosunku po prostu. To tak, jakbyś dostał cudowny posiłek, ale przed spożyciem przyjął środki blokujące Twoje receptory węchu i smaku. Wyglądać może wygląda fajnie, ale będzie dużo mniej przyjemnie, niż gdyby móc go doświadczać w pełni, prawda?

To m.in. z powodu tego uwarunkowania na bodźce wzrokowe seksuolodzy zwykle zniechęcają do korzystania z porno przed inicjacją seksualną (można wyrobić sobie złe nawyki), oraz przestrzegają przed nadmiernym opieraniem się na nim (w odróżnieniu np. od własnej wyobraźni) już po niej. W umiarkowanych dawkach w porno nie ma nic złego, ale gdy się przesadzi, mózg może niestety nabrać bardzo niezdrowych automatyzmów.

 

Consent, czyli entuzjastyczna zgoda

Dużym problemem z seksem w porno jest to, że bardzo słabo porusza kwestie entuzjastycznej, dobrowolnej zgody na seks ze strony dwóch chętnych osób. Wiele scenariuszy w porno jest wręcz domyślnie nieconsentowych, zaczyna się od odmowy lub jakiejś formy przymusu (np. szantażu), tylko po to, by w trakcie samego stosunku kobieta jednak stwierdziła, że jej się to podoba. To niestety utrwala wyobrażenia racjonalizujące gwałt i przemoc seksualną („teraz mówi nie, ale jej się to przecież spodoba w trakcie”) i jest bardzo problematyczne. Nawet gdy zrezygnujemy z takich scenariuszy, porno praktycznie nie porusza kwestii zgody. Nawet gdy w danym scenariuszu nie ma przymusu czy ignorowania niezgody, to praktycznie nigdy nie pojawia się konkretne pytanie i jasna, entuzjastyczna odpowiedź. Takiego pełnego consentu, realnego omawiania „na to się zgadzam, na to nie” i szanowania tego, w porno w zasadzie się nie spotyka. Może dlatego, gdy wcześniej pisałem na blogu o consencie, spotykałem się z uwagami w stylu „pytanie o zgodę rujnuje klimat” – jeśli ludzie oczekują określonych scenariuszy rodem z filmów, to faktycznie definiują zgodność z nimi jako element klimatu. Tymczasem w rzeczywistości pytanie o zgodę może klimat jedynie podbić, pokazując troskę o komfort i bezpieczeństwo drugiej strony. (Dlaczego to ważne? Np. patrz punkt o orgazmie powyżej!) Ba, sam byłem zaskoczony jak miłe jest usłyszeć pytanie consentowe od kobiety. Zapomniałem, jak bardzo te standardy mogą działać w dwie strony i jak fajnie jest, gdy tak to funkcjonuje.

To szczególny problem dla osób przed inicjacją, może bowiem tym bardziej skłaniać do ignorowania granic innych, często granic których te osoby same nie wiedzą jak jasno bronić czy stawiać.

 

Seks to dominacja

Porno bardzo mocno opiera się na scenariuszu seksu w którym mężczyzna mocno dominuje, a kobieta ulega. Scenariusze partnerskie, w których obydwie strony dążą do swojej przyjemności są wyjątkowo rzadkie. Dużo natomiast scenariuszy mocno poniżających dla kobiet.

Przynajmniej częściowo jest to prawdopodobnie powiązane z tym, że masturbacja do porno często bywa używana jako metoda radzenia sobie ze stresem. W tym ze stresem wynikającym z poczucia bycia zdominowanym, na które jedną z typowych reakcji jest próba zdominowania kogoś niżej w hierarchii. Mamy więc gotowy scenariusz, w którym redukujemy stres, wynikający z poczucia bycia zdominowanym, przez fantazję łączącą seksualność oraz wizję dominacji nad innymi. Już to mogłoby być problematyczne, ale robi się wyjątkowo szkodliwe, jeśli jest to nasz pierwszy kontakt z seksualnością i podstawa do wyobrażeń na temat tego jak powinna ona wyglądać. Dodajmy do tego brak komunikacji potrzeb i preferencji, brak poszanowania granic i wychodzi wyjątkowo trudny i toksyczny koktajl, zwłaszcza dla młodych osób, nie mających jeszcze własnego punktu odniesienia.

(Z tego punktu nie wynika, że w seksie nie ma miejsca dla dominacji – męskiej czy kobiecej. Tak jak z kolejnego nie wynika, że w seksie ból zawsze musi być czymś złym i niepożądanym. Nie chodzi mi tu o krytykę osób ze skłonnościami masochistycznymi, itp. Nie ma w nich nic złego, tak długo jak są jasno komunikowane i opierają się na jasnej, entuzjastycznej zgodzie obydwu stron. Problem z pornografią jest taki, że zamiast tego przedstawia takie zachowania jako standardowe i domyślne, jednocześnie oduczając komunikacji czy dążenia do uzyskania entuzjastycznej zgody, co pozwoliłoby zrewidować takie – zwykle jednak błędne – założenia.)

 

Seks to ból

Pornografia może budować bardzo złe oczekiwania odnośnie seksu, założenia, że wiąże się on (lub powinien) wiązać się z kobiecym cierpieniem, stosowaniem przemocy przez mężczyzn, itp. Wiąże się to w dużej mierze z poprzednim punktem i może kształtować bardzo szkodliwe wyobrażenia tego jaki seks jest, może być czy być powinien. Przychodzi mi tu namyśl  kilka projektów społecznych, takich jak Everyday Sexism. Zbierały one doświadczenia zarówno młodych kobietach przerażonych, że może kiedyś będą musiały uprawiać seks (gdyż odbierają go jako coś strasznie bolesnego i upokarzającego), jak i młodych mężczyzn, przeświadczonych że muszą np. podduszać partnerki – bo przecież to się dzieje na filmach, które oglądają, a im wydaje się to podobać… Dodatkowo, o ile normalna pornografia nie sprzyja postawom uprzedmiotowienia kobiet (za wyjątkiem tzw. benelovent sexism, przekonania, że o kobiety trzeba wyjątkowo dbać i je chronić), o tyle z przemocą jest już gorzej. Pornografia fetyszyzująca przemoc jest natomiast dużo bardziej szkodliwa – przekłada się na dużo większe uprzedmiotowienie kobiet, większą akceptację dla przemocy seksualnej i gwałtów, większą skłonność do obwiniania ofiar gwałtów, a nawet niższą satysfakcję z własnego seksu w związku.

Generalnie rzecz biorąc – przemocowe porno jest bardzo mocno problematyczne i warto go unikać.

 

No dobrze, co z tego wszystkiego wynika?

Czy oznacza to, że pornografia z definicji jest zła? Nie – zresztą tematyce tej poświęciłem cały oddzielny artykuł. Natomiast oznacza kilka innych rzeczy:

  • Jeśli nie masz jeszcze doświadczeń seksualnych, warto raczej unikać pornografii, gdyż może ona wykształcić szereg szkodliwych nastawień i utrudnić pełne cieszenie się tą sferą.
  • Jeśli masz takie doświadczenia już za sobą, warto unikać nadmiernego opierania się na pornografii jako źródle pobudzenia, gdyż zwiększa to ryzyko pojawienia się problemów z pobudzeniem seksualnym, u mężczyzn z erekcją, itp. Nie ucz swojego ciała pobudzać się tylko do wizualnych sygnałów z filmów, bo może mieć problem z pobudzeniem się z bardziej realnych źródeł.
  • Zdecydowanie uważaj na przemocową pornografię i unikaj jej – jest sporo źródeł pokazujących, że może to uczyć złych nawyków.
  • Zdecydowanie uważaj na (silne niestety w naszej kulturze) powiązanie seksu i dominacji, używania masturbacji jako metody redukcji stresu po tym, gdy ktoś Cię poniżył, itp. Może to uczyć Cię złych nawyków.
  • Warto, jeśli chcesz korzystać z pornografii, opierać się na materiałach produkowanych w etyczny sposób, obrazujących bardziej realistyczne scenariusze i zatrudniających aktorów i aktorki o zróżnicowanej budowie (znów, lepiej odwzorowujących realistyczne scenariusze).

 


Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!

Przykładowe pytania:

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis