Mniej więcej raz w roku trafiam na książkę tak złą, że chciałbym nią podczas czytania rzucić o ścianę. Wielokrotnie.
Dużo rzadziej, niestety, trafiam na książkę, o której wprost mogę mówić – jest świetna i stanowi lekturę obowiązkową. „Sztuka Obsługi Penisa” taka właśnie jest. To już kolejna ciekawa lektura (m.in. po „Zakonnice odchodzą po cichu” czy „Wenus bez futra”), którą odkryłem dzięki fragmentom/wywiadom z WP – propsy dla tego portalu. (Reklama niesponsorowana ;) )
Gdy klienci zgłaszają się do mnie z problemami seksuologicznymi, odsyłam ich standardowo do seksuologa. Nie mam specjalizacji w tym zakresie (choć przez ilość takich klientów kusi mnie podyplomówka w takim obszarze). Nie podejmuję się więc zwykle pracy z takimi kwestiami.
Dlaczego zwykle? Bo przy normalnej pracy kwestie seksu też czasem wychodzą. Ten klient wspomina o problemach z pornografią i chciałby coś z nimi zrobić. Inny zbyt się stresuje w łóżku. Inny, już niby przy okazji, gdy wyczerpaliśmy główny temat sesji, pyta czy znam jakieś techniki na zaburzenia erekcji. Po latach mojego promowania rozwoju opartego na nauce klienci ufają, że nie polecę im w takich sytuacjach dziwnego szajsu i rytualnego tańca godowego kiwi-kiwi, tylko, jeśli już coś powiem, to będzie to oparte na badaniach.
Cieszę się, że będę im mógł teraz polecać „Sztukę obsługi penisa”. Bo jest to książka wybitna. Wywiad rzeka, w mojej ocenie znajdujący idealny balans w temacie. Równowagę między mówieniem wprost o kwestiach będących u nas mocnym tabu, ale jednoczesnym unikaniem wulgarności, która tak naprawdę pomaga uciec od konfrontacji z – często trudnymi emocjonalnie – kwestiami seksualności. Napisany jednocześnie bezpośrednio i z dużą wrażliwością. A przy tym po prostu bardzo, bardzo dobry. Dość powiedzieć, że po pierwszych stu stronach stwierdziłem, że ta książka powinna być obowiązkową lekturą w szkołach. A jeśli nie – to niech chociaż przeczyta ją kto może, dzieciaki i rodzice, samotni i w związkach, dziewice i ludzie mający za sobą istny tłum partnerów. Wbrew tytułowi, zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Praktycznie każdy może z tej książki skorzystać.
By być fair, po około połowie książka nieco traci, robi się odrobinę bardziej wtórna i mniej ciekawa – ale to skok z 6 na 5 w skali do 5, więc nie będę zbyt marudził.
Książka porusza bardzo wiele aspektów seksualności i nie ma szans zebrać ich tu wszystkich. Ale pomyślałem, że warto tu wskazać na kilka rzeczy, które – w mojej ocenie – łączą krótką formę z dużą przydatnością. W książce jest tego dużo więcej, dlatego odsyłam do lektury :)
a) Andrzej Gryżewski, seksuolog – bohater wywiadu – wspomina, że koło jednej trzeciej (!) jego klientów przychodzi do niego w sprawie rzeczy, które są absolutnie naturalne i oczekiwane ze względu na zwykłe zmiany biologiczne – ale oni tego nie wiedzą i myślą, że jest z nimi coś nie tak. Prawdziwy problem pojawia się, gdy nie są gotowi zaakceptować, że to co z nimi zachodzi, to coś normalnego.
b) U typowego mężczyzny tylko do ok. 25 pojawia się tzw. automatyzm seksualny, czyli ogromna łatwość pojawienia się erekcji, nawet w wyniku bardzo prostych i podstawowych bodźców. Po 25 roku życia to zanika, w naturalny sposób. Może się to, choć nie musi przekładać na zaburzenia erekcji, ale dla wielu mężczyzn nawet to „ej, kiedyś wystarczało, że pomyślę o cyckach i mi stawał, a teraz nie” prowadzi do poważnych problemów z poczuciem wartości, stresu, itp. (co jeszcze nakręca problem). Aha, ten automatyzm seksualny w wieku 16-25 lat pojawia się u ok. 80% mężczyzn, nie u każdego jest nawet ten poziom reakcji.
c) Tam gdzie mowa o wieku/datach, będą oczywiście różnice indywidualne. Niekiedy genetyczne, dużo częściej związane z trybem życia – otyłość, palenie, brak snu, nadmiar alkoholu, itp. mogą znacząco przesunąć pewne granice. Niestety głównie w dół.
d) Po 35 roku życia u mężczyzn generalnie pojawia się problem z erekcją niewspomaganą dotykiem – uzyskiwanie pełnej erekcji tylko pod wpływem bodźców wizualnych czy zapachowych jest po tym wieku coraz rzadsze. Ponownie, to naturalne i zdrowe zjawisko.
e) Seks i masturbacja są u mężczyzny czynnikiem silnie chroniącym przed nowotworami, zwłaszcza prostaty.
f) Masturbacja może być problemem (też ze względu na jej łatwość) jeśli staje się główną formą zaspakajania potrzeb seksualnych w związku. W takiej sytuacji warto przynajmniej,by masturbacja odbywała się przy drugiej osobie w związku – dzięki temu mózg warunkuje się na drugą osobę jako źródło podniecenia.
g) Z tego też problemu pornografia może być problemem, gdyż sprzyja warunkowaniu na bodźce (choćby różnorodność partnerek), których szansa powtórzenia w sypialni w stałym związku jest po prostu bardzo trudna.
h) Pornografia może też tworzyć niezdrowe oczekiwania i wyobrażenia na temat stosunku – np. kilkudziesięciominutowa penetracja na filmach pornograficznych – nagrywanych w ogóle przez kilka godzin z licznymi przerwami – w porównaniu z normalną penetracją, która zajmuje zwykle kilka minut.
i) Dobra wiadomość jest taka, że uwarunkowanie na bodźce seksualne jest do zmiany (dotyczy to zarówno bodźców uwarunkowanych w pornografii, jak i np. bodźców silnie uwarunkowanych z poprzednich związków). Zła jest taka, że jest to proces powolny, wymagający np. wielokrotnych masturbacji/stosunków bez starego bodźca i w obecności nowego.
j) Erekcja wymaga relaksacji ciała – co jest o tyle problematyczne, że ludzie często starają się użyć seksu jako metody na relaks… co po 25 roku życia sprzyja problemom z erekcjom… które sprzyjają dalszym problemom z erekcją, tym razem ze względu na obawy o to, czy rzeczona erekcja się pojawi.
k) Mężczyźni (pod wpływem kultury, filmów, reklam, porno) mają skrajnie nierealne wymagania odnośnie siebie i swojej seksualności – co rodzi ogromny wstyd i obawy.
l) Ludzie mają potworne problemy z rozmawianiem o seksie. Gryżewski podaje przykład pacjenta, któremu nie szło z kobietami – rozstawały się z nim po kilku spotkaniach. Jak się okazało, w trakcie tych spotkań seks wyglądał w ten sposób, że pacjent podnosił kobietę i ocierał się o nią penisem. Brzuch, kolano, łokieć, różne miejsca. Penetracji nie było, bo nie wiedział, że coś takiego ma być – jako nastolatek masturbował się ocierając się o materac w łóżku i myślał, że seks też tak wygląda, tylko z drugim człowiekiem. Kilkanaście partnerek i żadna nie była gotowa mu powiedzieć, że coś jest nie tak czy dziwnego…
m) Długość członka owszem, ma znaczenie, ale częściej w odwrotny sposób niż ludziom się wydaje – zbyt duży członek ma dużo większą szansę na sprawienie kobiecie bólu podczas stosunku. Mężczyźni mają tendencję zakładać, że skoro u nich najbardziej wrażliwa jest końcówka członka, to i u kobiet będzie tak z głębokimi obszarami pochwy. Tymczasem główne unerwienie jest u kobiet przy wejściu. Średnia długość członka we wzwodzie w Polsce to 12-15 centymetrów.
n) Choć są różnice w rozmiarach między rasami, to są one odwrotnie skorelowane z twardością. Azjaci mają typowo mniejszego członka niż Europejczycy, ale bardziej twardego. Afrykańczycy większego, ale słabszą erekcję.
o) Środki na powiększenie penisa w najlepszym razie nie działają, w najgorszym działają, ale np. przez reakcję alergiczną, wywołującą tymczasowe podrażnienie i napęcznienie. Ale jest jeden skuteczny sposób na powiększenie członka… Utrata wagi. 10 kg w dół to ok. 1.5 cm więcej – w wyniku redukcji podściółki tłuszczowej u nasady.
p) Jeśli w trakcie seksu są problemy z luźnością członka w pochwie, to jest to kwestia do zmiany nie przez powiększenie penisa, a przez wzmocnienie mięśni Kegla partnerki. Dobrze wyćwiczone powinny być na tyle silne, by kobieta po włożeniu palca do pochwy i zaciśnięciu wokół niego mięśni miała duże problemy (lub wręcz niemożność) z wyciągnięciem palca. Takie niewyćwiczone mięśnie mogą oznaczać kłopoty z orgazmem dla kobiety oraz problemy z wzwodem dla partnera.
r) Aby sprawdzić czy problemy z erekcją są psychologiczne czy organiczne stosuje się czasem tzw. test znaczka. Oblepia się penis przed snem pasmem znaczków pocztowych. Jeśli rano są przerwane, oznaczy to, że w nocy była automatyczna erekcja i problem jest psychologiczny. Jeśli nie są przerwane – problem jest raczej organiczny.
s) W trakcie seksu pełna erekcja nie utrzymuje się zwykle przez cały czas stosunku (im dalej po 25-ce, tym wyraźniejszy to efekt), członek przechodzi przez etapy 50-80% erekcji i jest to naturalne zjawisko.
Uff, już jesteśmy na s)? A to zebrane rzeczy gdzieś z 1/3 książki :) Jak wspominałem, DUŻO tego :) I zdecydowanie warto przeczytać :)
Poziom: 2/5 – ogromna ilość treści cennych dla szerokiego grona odbiorców
Ocena: 5.5/5 – niewiele jest książek, które dostają u mnie opinię „rzuć wszystko i kup to teraz”. Ta do nich należy, mimo nieco słabszej drugiej połowy
Książkę możesz kupić np. tutaj
Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!
Przykładowe pytania: