Jak nauczyłem się być lepszym sojusznikiem

„Sojusznik” (Ally) to termin używany do opisu osób nie należących do danej grupy mniejszościowej, ale wciąż wspierającą jej dążenia. Feminista będzie sojusznikiem kobiet, osoba cispłciowa może być sojusznikiem osób LGBT+, osoba z większościowej grupy etnicznej w danym rejonie sojusznikiem osób z grup mniejszościowych, osoba neurotypowa sojusznikiem osób neuroatypowych. Rola sojusznika może być bardzo wartościowa, gdyż często taka osoba startuje z dużo wyższego poziomu szacunku i prestiżu niż przedstawiciele grup mniejszościowych. To ułatwia nagłaśnianie ich postulatów i sprawianie, że ich głos będzie słyszany.

 

 

Bycie sojusznikiem jest też jednak potencjalnie problematyczne. Łatwo tutaj wpaść w kilka pułapek. Warto przy tym nie traktować ich jako zarzutów, są one zwykle naturalną pochodną bycia w grupie większościowej i mechanizmów władzy/procesów statusowych z tym związanych. Możemy po prostu być tych zagrożeń świadomi i próbować ich unikać. Skoro już chcemy być sojusznikami, to może warto zadbać o to, by być nimi jak najskuteczniej?

Przede wszystkim, jako przedstawiciele większości jesteśmy typowo przyzwyczajeni do tego, że to nasze problemy są najważniejsze. Zdarzają się więc sytuacje, gdy osoby czy całe organizacje sojusznicze tak bardzo skupiają się na swoim komforcie, że tracą zupełnie z oczu potrzeby osób mniejszościowych. Np. Nie nagłaśniają pewnych spraw ważnych dla mniejszości, gdyż same czują się z tymi kwestiami niekomfortowo. Dla przykładu w Wielkiej Brytanii głośne były sytuacje, w których białe feministki nalegały, by nie poruszać w dyskusji o prawach kobiet kwestii koloru skóry, choć rasizm ma tendencje do pogarszania problemów, z którymi zmagają się kobiety z mniejszości etnicznych. Często wręcz do zmiany ich natury tak, że dyskusja o nich bez poruszenia kwestii etnicznej nie ma sensu.

Z podobnych powodów mamy tendencję do narzucania swojej perspektywy. Skupiamy się na rozwiązaniach tych problemów, które my dostrzegamy z perspektywy większościowej. Mamy tendencję do niedoceniania problemów szczególnie krytycznych dla grup, dla których chcemy być sojusznikami.

Często też osoby sojusznicze są bardziej skupione na swoim dobrym samopoczuciu w związku z pomocą, a nie na zapewnieniu jak najlepszej pomocy. Tu wraca nam poruszany już kiedyś temat empatycznej złości i moralnego oburzenia. Ta pierwsza skupia się na pomocy ofiarom, ta druga na ukaraniu sprawców. Ta druga jest przy tym bardziej emocjonalnie kusząca i osoby sojusznicze mają do niej większą skłonność.

 

No dobrze, opisałem potencjalne problemy. Wskazałem na co warto uważać. Ale obiecałem w tytule jakiś sposób na to, by być lepszym sojusznikiem. Aby go wyjaśnić, chciałem Wam opowiedzieć o jednej sytuacji, w której brałem udział kilka miesięcy temu. Chcę jej użyć do ilustracji pewnego zjawiska, a nie oceny kogokolwiek, więc postaram się przytoczyć całość raczej opisowo, tak by zilustrować sytuację, nie ujawniając z niej niczego poufnego czy prywatnego.

 

Miało to miejsce podczas spotkania grupy dyskusyjnej dla osób z ADHD. Nie do końca terapia grupowa, ale coś w miarę bliskiego, prowadzone przez osobę w toku szkoły terapeutycznej i chcącej zdobyć doświadczenie w prowadzeniu takich grup. Ponieważ grupa była dość mała i wiele osób wykruszyło się w ostatnim momencie (co za zaskoczenie, grupa osób z ADHD!), prowadząca doprosiła jeszcze jedną swoją znajomą. Co istotne, znajoma ta była osobą neurotypową, bez ADHD. Oprócz niej była prowadząca oraz bodajże czwórka nas z ADHD.

Grupa zaczęła się od zebrania tematów, na które chcielibyśmy porozmawiać. Padły różne kwestie, wśród nich mój pomysł, „Neuroatypy vs neurotypy”, czyli o życiu w środowisku neurotypowym, konsekwencjach tego, trudnościach w dogadaniu się z neurotypami. Pomysł ten wygrał głosowanie i został wybrany jako główny temat dyskusji.

 

W tym momencie osoba neurotypowa zaprotestowała. Ona nie czuła się dobrze z tym terminem „vs” i chciała jego zmiany. Bo przecież, wg. niej, my wcale nie byliśmy przeciw. Było wiele osób neurotypowych, które chciały nas, neuroatypów wspierać, które uważały, że jesteśmy różni, ale równi. Że jesteśmy po prostu ludźmi, więc dlaczego chcemy mówić o byciu „przeciw”? Mówiła to na ile mogę ocenić szczerze i z zaangażowaniem. (Jeśli komuś kojarzy się to z tekstami typu „nie zwracam uwagi na kolor skóry” to myślę, że trafnie. Wyobrażam sobie, że osoby z mniejszości etnicznych mogą mieć na nie podobne reakcje, jak my mieliśmy tutaj.)

Naszą odpowiedzią było sfurstrowane „Ej, nie ogarniasz.”

Spoko, możesz sobie nas wspierać, to fajnie. Ale koniec końców Ty wychowałaś się jako neurotyp w neurotypowym świecie, a my jako neuroatypy w neurotypowym świecie. My mamy to doświadczenie, którego Ty nie masz i nie jesteś sobie w stanie do końca wyobrazić, więc Twoje „wszyscy jesteśmy równi” brzmi protekcjonalnie. To wypowiedź osoby która ma tonę kasy i nie ma żadnych zmartwień finansowych, która rzuca znajomym z prekariatu, że dla niej kasa nie ma znaczenia, liczy się człowiek i wszyscy jesteśmy równi. Ale ona nigdy nie miała np. wykluczenia z grupy w wyniku nie noszenia modnych ciuchów, które miały takie osoby.

Nasza neurotypowa rozmówczyni wciąż nie rozumiała, więc całe spotkanie, pod okiem prowadzącej, przekształciło się w eksploracje władzy i przynależności do grupy większościowej i mniejszościowej. Całkiem ciekawy proces, wiem, że niektórym osobom z grupy dał dużo, sam też z niego wyciągnąłem.

 

Tyle tylko, że na koniec, w mojej ocenie, nasza rozmówczyni wciąż nie kumała bazy. Jasne, zapytana mówiła, że rozumie temat lepiej i jest wdzięczna, i w ogóle to tak się po tym spotkaniu cieszy z tego, że jest tak dobrą sojuszniczką dla osób takich jak my. Cały czas było tu to skupienie na sobie i na tym, jak ona ma się w tym układzie. Jak ona się z tym czuje. Cały czas najważniejsza dla niej była perspektywa większościowa.

Na tym etapie zbliżaliśmy się już do końca spotkania i nie chciałem go przedłużać wchodząc w konfrontację. Wiedziałem bowiem, że podważenie tego co mówi byłoby wrzuceniem solidnego granatu odłamkowego do pokoju. Wiedziałem też, że tej osoby pewnie już więcej nie spotkam, więc nie chciało mi się na siłę jej korygować.

Zadałem sobie jednak pytanie „Ok, to skoro to co mówi ci nie pasuje, to czego byś od niej chciał? Jaka reakcja faktycznie byłaby ok?”*

*

To zwyczaj, który staram się kultywować. Jeśli mam z czymś problem, staram się sam dla siebie zdefiniować czy jest tu faktyczna alternatywa, która byłaby ok? Czy ta alternatywa jest jakkolwiek realistyczna? Ułatwia mi to wyłapanie tych kwestii, gdzie to ja mam nieuzasadnione roszczenia, projektuje po prostu na kogoś emocje, itp.

 

Odpowiedź, której sobie wtedy udzieliłem jest dla mnie jednocześnie bardzo dobrą wskazówką jak być lepszym sojusznikiem. Brzmiała ona:

„Gdyby przestała się skupiać na sobie i na tym jak sama się z tym czuje. Gdyby się zamknęła i zamiast tego zapytała czego my potrzebujemy. Gdyby okazała gotowość do słuchania.”

 

I to właśnie wskazówka jak być lepszym sojusznikiem. Zamknij się ze swoimi pomysłami czy poglądami, jeśli nikt Cię o nie nie prosi. Przestań się skupiać na sobie. Zamiast tego zapytaj czego przedstawiciele takiej grupy potrzebują. Jakie wsparcie byłoby dla takiej mniejszości wartościowe? Po czym jeśli jesteś w stanie udziel takiego wsparcia. Dopiero jeśli nie, możesz zapytać czy ewentualnie inne wsparcie, które Ci przychodzi na myśl, mogłoby też być wartościowe.

Zapytaj czego potrzebują i zapewnij to.

 

To nie jest łatwe. To wymaga przełknięcia naszej próżności i tego, że mamy przecież takie świetne pomysły i rozwiązania. To wymaga pozbycia się fantazji o cudownym rozwiązaniu problemu swoją błyskotliwością. To wymaga zaakceptowania, że jesteśmy jedną z wielu wspomagających osób, a nie herosami, którzy sami rozwiążą problem.

Ale to jest cenne. Tak praktycznie, jak i emocjonalnie. To jest faktycznym wsparciem.

Tak możesz być lepszym sojusznikiem.

 


Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!

Przykładowe pytania:

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis