Prowadzący event rozwojowy lub motywacyjny prosi o ochotnika do demonstracji techniki. Na fobię, powiedzmy. Wybiera jedną spośród zgłaszających się osób, ta wstaje, idzie w kierunku sceny, a mówca zadaje jej jedno nietypowe pytanie.
Ochotniczka zatrzymuje się zaszokowana. Po chwili mówi „dziękuję, już po sprawie.” po czym wraca na miejsce.
Magia? Cudownie skuteczna interwencja?
Czy może wynajęty klakier, mający zbudować wiarygodność prowadzącego?
Ani to, ani to. Po prostu problemem ochotniczki nie była fobia. Tzn. może też jakąś ma, ale na ochotnika zgłosiła się z innego powodu.
Jej problemem była potrzeba uwagi. A tak właśnie zapewniła sobie tej uwagi cały ogrom.
Od prowadzącego – bo była ochotniczką i zwrócił na nią uwagę. Bo będzie podawał jej przykład na kolejnych szkoleniach – świetna anegdota, dowód na jego skuteczność, itp. Bo na pewno zapamięta ją na przyszłość.
Od uczestników – bo wszyscy zapamiętają jej demo. Bo na przerwach będą podchodzili i pytali „czy naprawdę się zmieniłaś?”, „co się wtedy wydarzyło?”
Słowem – pełen sukces.
Lubimy uwagę, jako ludzie. Jest dla nas atrakcyjna, bo sygnalizuje status. Indywidualnie mamy na nią różne zapotrzebowanie, możemy jej też dostawać więcej lub mniej w codziennym życiu. Regularnie jednak na szkoleniach, a zwłaszcza na eventach szkoleniowych pojawiają się osoby, którym na uwadze zależy bardzo. Będą się one bardzo starały, żeby taką uwagę zdobyć. Za wszelką cenę.
Warto mieć to na uwadze i mieć świadomość, że przytłaczająca większość takich „błyskawicznych zmian” będzie właśnie kwestią walki o uwagę trenera/prowadzącego. Z jednej strony sygnalizuje to temat faktycznej pracy dla takiej osoby, z drugiej zaś decyzja o takiej pracy należy zdecydowanie do tej osoby, nie do trenera. Jego odpowiedzialnością jest tu natomiast „nie karmienie” nałogu takiej osoby, gdyż byłoby to po prostu szkodliwe. Zarówno dla niej, jak i dla innych uczestników, którzy mogą stworzyć sobie w głowie nierealne standardy co do czasu i skuteczności interwencji. A potem frustrować się, gdy tych standardów nie zdołają spełnić. Bo i jak mogliby?
Oddzielnym problemem są mówcy eventowi, którzy celowo grają na tej potrzebie uwagi uczestników, np. skłaniając ich do jak najbardziej intymnych publicznych wyznań (pal licho, czy prawdziwych, czy nie) i nagradzając przekraczanie kolejnych granic intymności odrobinką więcej uwagi. Podobne gierki bywają stosowane wśród personelu pracującego przy evencie, a uwaga „guru” może stać się cenniejszą walutą niż gotówka (i często ją zastępuje). Bywa też używana do klasycznego „dziel i rządź”, do zmuszania personelu do rywalizacji o to, kto się bardziej dla „guru” poświeci.
Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!
Przykładowe pytania: