Wczorajszy zamach w Paryżu był straszną tragedią. Jest czymś oczywistym i naturalnym, żeby po takim zdarzeniu być poruszonym, złym, czy przestraszonym.

Dla wielu osób było to zaburzenie ich poczucia bezpieczeństwa, coś co dotknęło ich do głębi.

Trudno się dziwić. Taki jest cel zamachów terrorystycznych. Terror i przerażenie. Wzbudzenie podstawowych, pierwotnych emocji, bo gdy one rządzą, trudno o racjonalne myślenie i decyzje.

Tymczasem to właśnie teraz szczególnie potrzebujemy racjonalności. Właśnie teraz potrzebujemy trzeźwych, przemyślanych decyzji i odpowiedniej perspektywy.

flaga

Boimy się ataków terrorystycznych, ponieważ łączą dwa kluczowe elementy. Przede wszystkim są nieoczekiwane. Uderzają bez ostrzeżenia, tym samym zakłócając nasze poczucie bezpieczeństwa, wyprowadzając nas z równowagi. Drugim czynnikiem jest kumulacja ofiar. Nie ilość – ale fakt, że wszystkie giną w wyniku tego samego wydarzenia.

Nasz mózg jest głupi. Tak już niestety ma.

Są rzeczy, które potrafi robić cudownie, ale w wielu jest niestety skrajnie beznadziejny. Jest na przykład bardzo wrażliwy na nagłe zmiany, natomiast szybko się nudzi i przestaje zwracać uwagę na długoterminowe procesy.


Wczorajszy atak kosztował wg. najnowszych danych, życie 128 osób (w tym 8 zamachowców). Niemal sto kolejnych jest w stanie krytycznym i zapewne końcowa liczba ofiar niestety wzrośnie.

W 2013 na drogach Francji zginęło 3250 osób, przeciętnie 63 osoby na tydzień (podobnie jak w Polsce). Zaledwie kilka tygodni przed zamachem w jednym wypadku zginęło 43 osoby.

Atak 11 września, największy nowożytni atak terrorystyczny bezpośrednio kosztował życie około 3000 ludzi. W ciągu kolejnego roku miał jednak jeszcze co najmniej 2000 nowych ofiar, a wiele źródeł sugeruje, że co roku ginie przez niego dodatkowych 300-500 ludzi. Te nowe ofiary, to ludzie, którzy wybierają się w podróż samochodem, zamiast lecieć – czy to z obawy przed atakami terrorystycznymi, czy to zniechęceni do takiej formy podróży przez nowe wymogi bezpieczeństwa*. Większy ruch na drogach oznacza więcej wypadków – w tym przypadku tysiące więcej. W USA ginie co roku na drogach 30-43 tysięcy osób. Dziesięć do trzynastu razy tyle, ile zginęło 11 września 2001. Wypadki drogowe są przy tym dużo rzadszą przyczyną śmierci, niż wypadki po prostu, te wszystkie upadki z drabiny, poślizgnięcia w wannie, itp.

*Realnie bezwartościowe, ale to już inna historia.


Nie piszę tego, by pomniejszać wczorajszą tragedię. Każde życie jest bezcenne i przedwczesna śmierć nawet jednej osoby nie jest czymś, co można jakkolwiek umniejszać.

Piszę tego, ponieważ jeśli boisz się po wczorajszym wydarzeniu, ale bez obaw wsiadasz do samochodu – to jedna z tych rzeczy nie ma sensu. Na co dzień akceptujesz ryzyko związane z jazdą samochodem. Czy to jako kierowca, czy jako pasażer, czy nawet jako pieszy chodzący po ulicach po których jeżdżą samochody. Trudno żyć we współczesnym świecie bez akceptowania takiego ryzyka. Oczywiście, dobrze byłoby nie dodawać do tego ryzyka kolejnego, choć wielokrotnie mniejszego. Nie chodzi więc o ignorowanie takich ataków, jak ten w Paryżu.

Chodzi o zachowanie perspektywy i racjonalną reakcję. Dziś na drogach umrze około dziesięciu osób (pewnie więcej, bo to weekend, więc natężenie ruchu jest większe). Tak samo jutro, po jutrze i dzień w dzień, przez cały rok. Nie myślisz o nich, nie boisz się, że będziesz jedną z tych osób. Jedną z 3200, które co roku giną. Twój mózg nie sumuje takich ofiar, dostrzega wielkie ataki, ale nie codzienne tragedie. Dopiero świadoma decyzja pozwala Ci to obejść. Spojrzeć na sprawę z odpowiedniej perspektywy i poszukać racjonalnego, a nie emocjonalnego rozwiązania.


Żal mi ofiar wczorajszego zamachu. Współczuję ich rodzinom i bliskim. A jednocześnie się boję.

Boję się nie ataków terrorystycznych, a tego, że poddamy się emocjom i będziemy reagować pod ich wpływem. Już przed zamachami dochodziło u nas do ataków na ludzi, których jedyną „winą” był ciemniejszy odcień skóry. Boje się linczów. Samosądów, prowokowanych niewiedzą i ślepą chęcią zemsty.  Boje się nieprzemyślanych decyzji politycznych, które jedynie zaognią sytuację i nakręcą konflikt (tak jak interwencje USA po 2001).

Dlatego chciałem napisać ten post. Dlatego chciałem podkreślić potrzebę racjonalnego, trzeźwego podejścia do tematu. Bo jeśli czujesz teraz lęk, złość czy bezsilność po wczorajszych wydarzeniach, to są one jak najbardziej usprawiedliwione. Nasz mózg jest tak zbudowany, że każe nam się tak czuć.

Te uczucia są jednak nie tylko usprawiedliwione. Są też, niestety, irracjonalne. Są automatyczną, odruchową reakcją w sytuacji, której nie możemy sobie pozwolić na automatyczne i odruchowe reagowanie. Są dokładnie tym efektem, jaki chcieli wywołać sprawcy wczorajszej tragedii.

Pytanie, czy pozwolimy im nami sterować?

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis