ChangeMasters – cykl szkoleń zagranicznych trenerów w Polsce – jest projektem, w który przez lata włożyłem wiele wysiłku i troski. Choć uległ ostatecznemu zamknięciu w 2015, wciąż pozostają po nim nagrania z części przeprowadzonych szkoleń. Pozostało również wiele wspomnień i wniosków. Pomyślałem, że warto by je podsumować i się nimi podzielić.
Skacząc na głęboką wodę…
ChangeMasters powstało w 2008 roku. Jak większość moich pierwszych projektów, nie stała za nim jakaś głębsza myśl czy sprecyzowany biznesplan. Wyszło przypadkiem. Ot, napisałem do Andrew Austina, trenera którego stronę czytałem. (Tamta strona już nie istnieje, ale można ją znaleźć w archiwum internetu.) Że ma świetną stronę i jestem pod wrażeniem jego wiedzy i kompetencji. Że chciałbym go kiedyś spotkać, wprawdzie w najbliższym czasie nie będę mieć okazji wpaść do UK, ale może kiedyś.
Na co Austin odpisał, że w sumie to myślał o zrobieniu warsztatu w Polsce i może znam kogoś kto chciałby go hostować.
Jasne, że znałem – siebie!
No, był jeden problem. W tamtym czasie moja firma dopiero raczkowała i nieco wstydziłem się zaproponować, że sam takie szkolenie zorganizuję. Złożyłem więc propozycję wspólnie z drugą osobą/firmą, Michałem Jankowiakiem, z którym w tamtym czasie sporo współpracowałem. Efekt końcowy był w zasadzie taki, że sam ogarnąłem szkolenie i organizację, bez większego wsparcia Michała – ale w tamtym czasie bardziej zależało mi na przynajmniej wizerunkowym wsparciu.
Do dziś pamiętam, jak zbliżał się już termin ustalony z Austinem na ewentualne bezkosztowe odwołanie szkolenia. Wciąż brakowało nieco ludzi by wyszło na zero i wtedy dostałem książkę Andy’ego, Maszynę Tęcz. Pochłonąłem ją w dwa dni i stwierdziłem, że choćbym sam miał gościa opłacić, chcę go tu mieć. Potwierdziłem, że szkolenie się odbędzie i zaangażowałem się w gromadzenie kursantów na pierwszą edycję Integral Eye-Movement Therapy.
Koniec końców, szkolenie wyszło, nawet z niewielkim zyskiem. Pomogły kontakty, jakie w tamtym czasie miałem w środowisku zgromadzonym wokół NLP Polska. (Był to jeszcze czas gdy byłem tam zaangażowany.) Udało się wyjść z zyskiem mimo tego, że popełniłem sporo błędów (z których część miałem jeszcze długo powtarzać). A przede wszystkim – i to była główna korzyść dla mnie – miałem okazję bliżej poznać Austina i zapoczątkować wieloletnią współpracę z nim.
Drugie podejście
Zachęcony tym pierwszym szkoleniem dość szybko ustaliłem termin kolejnego. (Dokładniej, był to nawet zestaw trzech szkoleń -dwóch jednodniówek n.t. skutecznej zmiany i jednego dwudniowego o Core Transformation). Po drodze wydarzył się jeden z tych korzystnych problemów, które czasem się zdarzają w życiu. Wiesz, rzeczy, które na pierwszy rzut oka wydają się problemem, a długoterminowo okazują się korzystne.
W moim wypadku tym czymś był fakt, że przestała być dostępna sala z której dotychczas korzystałem (bez specjalnego namysłu i weryfikacji – inne kursy na których byłem uczestnikiem były na niej, to też ją wynająłem). To zmusiło mnie do rozejrzenia się za inną salą, przy nieocenionym wsparciu Beaty, mojej żony (a wtedy jeszcze dziewczyny). Tak trafiliśmy najpierw do niezłej sali na związkowców – tańszej o kilkaset złotych od dotychczas najmowanej – a potem do jeszcze tańszej i lepszej sali, w której organizowałem większość swoich szkoleń.
To drugie szkolenie było chyba najbardziej zyskownym w historii ChangeMasters (i najbardziej zyskownym pojedynczym projektem w ogóle, na tamtym etapie mojej kariery). Z dzisiejszej perspektywy patrząc nie były to duże pieniądze, ale wtedy robiły wrażenie. Nie obyło się bez wpadek…
1. Zapomniałem wysłać logistykę jednemu z kursantów (który też zdążył zapomnieć o szkoleniu, które opłacił jako pierwszy, wiele miesięcy wcześniej). Udało mi się jakoś tą sprawę załatwić i człowiek ten pozostał naszym wiernym klientem przez lata (nigdy nie przyjechał już na szkolenie, ale kupował wszystkie nagrania). Wymusiło to jednak na mnie profesjonalizację i stworzenie konkretnych procedur, tak by uniknąć takich wpadek na przyszłość.
2. Było to pierwsze szkolenie, które miało być nagrywane na produkty. No cóż, kamerzysta z wynajętej firmy się spóźnił, miał też tylko jedną kamerę w której w paru kluczowych momentach zmieniał film… Coś z tego ogólnie wyszło, ale było to dużym rozczarowaniem.
3. Pierwszy raz zdarzyły się też na szkoleniu skargi na uczestnika ze względu na zły dotyk. To akurat udało się rozwiązać prostym wpisaniem tego pana na czarną listę na kolejne szkolenia.
Przerwa na reklamę ;)
Książka "Status: Dominacja, uległość i ukryta esencja ludzkich zachowań". Unikatowy tom, wprowadzający Cię w te aspekty ludzkiej komunikacji, które z jakiegoś dziwnego powodu są w psychologii społecznej pewnym tabu. Cóż - ich zrozumienie jest tym bardziej cenne.
Dostępna w druku i jako e-book, tylko na MindStore.pl
Wracamy do artykułu :)
Pełna para naprzód
Po sukcesie, jakim było drugie szkolenie chciałem więcej. Przede wszystkim chciałem rozszerzyć zakres trenerów, z jakimi współpracuję. Na pierwszy ogień poszła Emma James, trenerka NLP i mistrzyni świata w trójboju siłowym w jednej z federacji trójbojowych. Niestety, szkolenie z motywacji jakie miała prowadzić nie zebrało dość chętnych.
Nieco lepiej poszło z kolejnymi dwoma trenerami – Michaelem Perezem od hipnozy oraz Nickiem Kempem od Provocative ChangeWorks. To przy okazji tych warsztatów zacząłem pokonywać kolejna duża barierę, jaką miałem w głowie – wzięcia na siebie odpowiedzialności za tłumaczenie. Do tego czasu najmowaliśmy bowiem tłumaczkę, Małgosię Koczkodaj (gorąco polecam, notabene). Znałem ją jeszcze z czasów mojej pracy nad konferencjami z zakresu uzależnień i ufałem w jej kompetencje. Jednocześnie każdy dzień z jej udziałem zwiększał koszta o jakieś 1000 zł + vat… co zaczęło być problemem zwłaszcza przy Nicku Kempie, na którego pierwsze szkolenie nie było zbyt wielu chętnych. Dziwiło mnie to, prawdę mówiąc, zwłaszcza biorąc pod uwagę popularność Franka Farelly’ego w tamtym okresie. Wydaje się jednak, że ludzie przychodzili bardziej na Franka jako na guru, niż faktycznie chcieli opanować jego umiejętności.
Te ograniczenia finansowe skłoniły mnie do pierwszych prób w roli tłumacza szkoleń, najpierw na wieczorze z Perezem, potem na całym trzydniowym szkoleniu z Nickiem. Wyszło na tyle dobrze, że z czasem przejąłem wszystkie tłumaczenia szkoleń, a nawet zacząłem przyjmować zlecenia z tego zakresu na szkolenia w innych firmach. Nie byłem tak dobrym tłumaczem jak Małgosia, ale równoważyłem to lepszym zrozumieniem niuansów tłumaczonego tematu. Było to też kolejnym elementem zwiększającym opłacalność całego projektu ChangeMasters.
Jeśli chodzi o same szkolenia – to z Michaelem wyszło w porządku finansowo. (Na tym etapie zacząłem zmieniać model współpracy ze stałej stawki na procentowy podział zysków – 60:40 lub 70:30 trener:changemasters, w zależności od tego co trener wynegocjował, co było czasem mniej dochodowe, ale i mniej stresujące) . Było przy nim jednak tak wiele innych wpadek, opóźnień, itp., że nie zdecydowaliśmy się na kontynuacje tej współpracy (choć cały czas mam z nim dobry kontakt osobisty).
Szkolenie z Nickiem wyszło za to lepiej organizacyjnie, ale bardzo słabo finansowo. Na tym etapie zarabiałem już jednak nie tylko bezpośrednio na szkoleniach, ale też na nagraniach z nich, co zdecydowanie ułatwiało funkcjonowanie całego projektu. Poza tym pierwszym nagraniem kolejne załatwiałem już sam, używając sprzętu własnego i z zaprzyjaźnionej firmy i samemu obrabiając materiały. Co się nakląłem na Pinnacle Studio to moje, ale to akurat było spójne z moim ogólnym podejściem do firmy i różnych projektów – tam gdzie mogę, wyznaję filozofię bootstrapingu i ograniczania kosztów do czasu, gdy projekt nie zacznie sam na siebie zarabiać. Bonusem był dla mnie prezent w postaci pakietu DVD Nicka – dostałem generalnie wszystko czego nie sprzedał uczestnikom i miałem sporo do oglądania ;)
Współpraca z Nickiem sprawiła, że zaprosił nas do siebie do Leeds, na szkolenie Stories from the Outside Inn, które prowadził z Dougiem O’Brienem. Było to fajne – gościliśmy u Nicka i jego żony Sue, poznaliśmy ich koty, zwiedziliśmy okolice Leeds. Niestety, relacja ta popsuła się po drugim szkoleniu Nicka w Polsce. Provocative ChangeWorks w Biznesie, choć zdaje się bardziej dochodowe, było dość średnio przyjęte przez uczestników. Co gorsza, nierozważnie wspomniałem o tym Nickowi, który nie przyjął tego zbyt dobrze. Kolejne szkolenie, jakie mieliśmy zaplanowane zostało wkrótce odwołane (pod pretekstem tego, że musi wybrać między dwoma promotorami, z których drugim był Tomek Kowalik), po jakimś czasie Nick zerwał też współpracę z Kowalikiem i na tyle na ile obserwowałem jego facebooka, trochę się w ogóle na Polskę obraził. Szkoda, tym bardziej, że jego materiał z PCW był fajny i miło wspominam relację z nim.
Czas zdecydować
Przez cały ten czas regularnie sprowadzałem też do Polski Andrew Austina (szkolenia były zyskowne, choć rzadko kiedy powalały przychodami), podjąłem też jeszcze jedną próbę sprowadzenia nowego trenera, w postaci Jamesa Trippa. Jego szkolenie wyszło całkiem fajnie, miło się też z nim współpracowało i pewnie kontynuowałbym sprowadzanie go, gdyby nie nowy problem.
Przez ten czas zacząłem bowiem w końcu regularniej prowadzić własne szkolenia. Przede wszystkim Praktyka Beyond NLP, ale także inne szkolenia otwarte.
Dość szybko okazało się, że gromadzenie ludzi na szkolenia, których sam jestem twarzą, jest po prostu łatwiejsze, niż na szkolenia prowadzone przez innych. Wkładany wysiłek zwracał się wielokrotnie bardziej się zwracał. Wraz z mijającymi latami i wzrostem obciążeń, ChangeMasters po prostu – ku mojemu głębokiemu żalowi – przestało się kalkulować.
Lubiłem ten projekt. Strasznie ceniłem okazje do współpracy ze świetnymi fachowcami, jakich miałem okazję zapraszać. Dbałem o to, by przyjeżdżały osoby faktycznie innowacyjne, robiące coś realnie nowego. Niestety, skala zwrotu z inwestycji, choć dodatniego, zrobiła się po prostu za mała. Dotyczy to zresztą chyba w ogóle sprowadzania trenerów do Polski, widzę, obserwując rynek, wyraźną zapaść w tym obszarze u wszystkich firm, które się tym dotąd zajmowały.
Ostatnie, zamykające szkolenie ChangeMasters zaplanowane było na 2015, z osobą od której się to zaczęło, Andrew Austinem. Niestety, problemy zdrowotne trenera sprawiły, że szkolenie w ustalonym terminie musiało zostać odwołane, a kolejnego już nie podjąłem się organizować. ChangeMasters przeszło do historii, choć wciąż żyje w pamięci uczestników – oraz w całkiem solidnej bibliotece wideo.
Tyle historia ChangeMakers. W drugiej części wpisu postaram się podzielić pewnymi wnioskami i uwagami, jakie wyciągnąłem z całego tego okresu.
Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!
Przykładowe pytania: