Cykl Anty-Guru powraca. Przed nami ostatnia jak na razie fala anty-guru i pomyślałem, że warto ją zacząć od jednej z głównych postaci metody, z której sam korzystam i której uczę – ot, tak, żeby nie było, że jestem tu stronniczy.

Tak więc, Panie i Panowie, anty-guru na dziś to jeden z współtwórców NLP, Richard Bandler.

Richard Wayne Bandler urodził się w New Jersey w 1950. Niewiele wiadomo o jego wczesnym dzieciństwie, za wyjątkiem tego, że dość szybko jego rodzina przeniosła się do  Sunnyvale, w Kaliforni – miejsca, które dziś znamy jako Dolina Krzemowa. Prawdopodobnie cierpiący na specyficzne zaburzenie rozwoju językowego, w liceum był bystrym, ale dość wycofanym nastolatkiem, pasjonatem gry na perkusji, próbującym naśladować swojego bohatera, „Buddy’ego” Rich’a. Ta umiejętność miała ukształtować jego przyszłe życie – dzięki niej poznał psychiatrę Roberta Spitzera, którego syna nauczał.  Spitzer stał się swego rodzaju mentorem dla Bandlera, pożyczał mu książki z zakresu psychologii, poznał też z takimi sławami jak Virginia Satir, twórczyni terapii rodzin.

Musze w tym momencie zaznaczyć, że jakiekolwiek próby dojścia do „prawdziwej historii” Richarda Bandlera są szalenie trudne, ponieważ sam Bandler znany jest z patologicznego kłamania n.t. swojej historii osobistej i kreowania opowieści o sobie w zależności od tego, do jakiej grupy przemawia. Trzeba więc polegać na zewnętrznych źródłach, a te nie są zbyt liczne.

Po ukończeniu liceum, Bandler rozpoczął licencjat z filozofii na pobliskiej uczelni. W liberalnym, akademickim środowisku rozkwitnął, zaczął być bardziej otwarty – choć wciąż trzymał ludzi, nawet najbliższych, na dystans. W tym czasie pracował też dla Spitzera, przygotowując publikacje książek opartych na materiałach i nagraniach twórcy terapii Gestalt, Fritza Pearlsa.

Po licencjacie na filozofii rozpoczął studia magisterskie na psychologii, jednocześnie prowadząc grupy Gestalt (wg. niektórych źródeł – pracując w biurze karier studenckich) naśladując zachowania Perlsa i Satir (wg. niektórych źródeł, tylko Perlsa). Na podstawie tych doświadczeń miał stworzyć, we własnej głowie, model tego, jak Perls zadawał pytania, nie potrafił go jednak ubrać w formułę zrozumianą dla innych. Zaczął więc szukać pomocy w wykonaniu tego. Pierwsza osobą, którą do tego zaangażował był Frank Pucelik – inny student, z którym Bandler miał współprowadzić grupę terapeutyczną. Pucelik nie był jednak w stanie pomóc Bandlerowi w skodyfikowaniu ich obserwacji z grupy, skontaktował go jednak z inną osobą, która miała być w stanie to zrobić – profesorem lingwistyki, Johnem Grinderem.

Grinder, Pucelik i Bandler razem stworzyli pierwszy wspólny model, model pytań, które zadawał Perls, tzw. Meta-Model. Tak powstało META, czyli dziedzina wiedzy i umiejętności, którą dziś znamy jako NLP. Razem zebrali też wokół siebie grono zaangażowanych współpracowników, Bandler okazyjnie wykładał również na zajęciach z psychologii Grindera.

Mniej więcej w tym okresie panowie przenieśli się do komuny Alba Road, prowadzonej przez Spitzera. Tam – oprócz powoli pogłębiających się problemów narkotykowych, głównie z kokainą – mieli też okazję poznać kilka naprawdę wybitnych postaci, m.in. Gregory’ego Batesona, rozmowy z którym zdecydowanie przyczyniły się do zarysowania podwalin NLP. Bateson miał później m.in. zapoznać ich z Miltonem Ericksonem.

Na podstawie analizy nagrań i transkryptów pracy Satir i Perlsa, powstała pierwsza książka n.t. NLP, „Struktura Magii”. Książka zdobyła sporą popularność – do czego zapewne przyczyniło się wsparcie Satir i Batesona, zdecydowanie podekscytowanych projektem – co umożliwiło Bandlerowi i Grinderowi wyruszenie „w teren” ze szkoleniami w temacie. Jednocześnie – głownie za sprawą Bandlera – następowało stopniowe wyizolowanie Pucelika ze środowiska, które miało się zakończyć jego całkowitym wykluczeniem w 1979 roku. Również relacje z wieloma modelowanymi osobami – w tym z modelami, o których dziś zwykle nie wspominają, np. Farrelly’m czy Feldenkraistem – robiły się mocno napięte. Być może dlatego, że na sprzedawaniu modeli B i G zdawali się zarabiać dużo więcej niż zarabiały osoby przez nich modelowane na stosowaniu tych umiejętności.

Z tej pary, Grinder był bardziej statecznym, Bander bardziej dzikim i konfrontacyjnym – ale potrafiącym spędzić całe dnie przy łóżku szpitalnym praktycznie nieznanego ucznia, którego potrąciła ciężarówka. Porównanie do „Blues Brothers”, Dana Aykroyda (Grinder) i Jima Bellushiego (Bandler) nie wydaje się tu od rzeczy, zwłaszcza biorąc pod uwagę ilość przyjmowanej kokainy. Wizualnie też dość dobrze pasują do tych ról.

Działalność B i G przynosiła im spore korzyści  (w szczytowym momencie, w 1980 firma Bandlera odnotowała 800 tysięcy dolarów przychodu rocznie), zespół tworzył nowe rozwiązania (np. model hipnotycznego języka Miltona Ericksona), gromadzili licznych zwolenników, a partnerzy mieli dość pieniędzy by zrealizować swoje marzenia. W 1978 Bandler ożenił się z Leslie Cameron i zbudowali razem luksusowy dom w górach.

Jak jednak mawia stare arabskie przysłowie „Jeśli Bóg zechce cię ukarać, spełni twoje marzenia.” Jak to często bywa, zbyt szybki sukces, bez odpowiedniej podstawy, potrafi być strasznie niszczący. Tak było w przypadku Bandlera. Jego nałóg kokainowy pogłębiał się, małżeństwo rozpadło się w ciągu dwóch lat (żona w pozwie rozwodowym zarzucała mu grożenie jej śmiercią i przemoc fizyczną wobec niej samej i jej przyjaciół, co potwierdzało wielu świadków). W końcu, rozpadowi zaczęły ulegać jego relacje zawodowe, po „wypchnięciu” Pucelika ze środowiska w 1979, w 1980 rozstał się z Grinderem. Uciekając przed problemami na dłuższy urlop na Hawaje, po powrocie odkrył, że jego problemy jedynie się pogłębiły i jego firma zbankrutowała w 1983.


Na tym etapie pomógł mu kolejny człowiek wchodzący w jego życiu w rolę ojca, James Marino, który pomógł mu się nieco podnieść emocjonalnie, jednocześnie pogłębiając jego problemy z narkotykami. Zaczął odbudowywać firmę i wciąż utrzymywał sporą popularność, w tym okresie nagrał m.in. nieco naprawdę dobrych materiałów z małżeństwem Steve’a i Connaire Andreasów. Jednocześnie, emocjonalnie, był cały czas w rozsypce. Zaczął wykazywać pewne skłonności paranoiczne – jego ówczesny dom stanowił istną fortecą, wliczając w to zasuwy przy każdych wewnętrznych drzwiach i detektor stresu, przez który musieli przejść wszyscy goście przed wejściem. Już wcześniej posiadał wiele broni, ale na tym etapie dysponował już niewielkim arsenałem (choć, dla uczciwości, trzeba dodać, że nie był to wyjątkowy stan rzeczy u Kalifornijczyków mieszkających w tym okresie na wsi).

To w tym okresie pojawiło się niesławne grożenie klientowi pistoletem (lub zapalniczką w kształcie pistoletu, nie jest to jasne) podczas szkolenia, żeby się zmienił. (Jedno z moich źródeł sugeruje, że był to nie tyle wybuch, co bardzo przemyślane budowanie wizerunku „Bandler, kontrowersyjny terapeuta” i że wiele innych jego zachowań było po prostu celowym budowaniem takiego wizerunku.)

To również w latach 80-tych NLP zaczęło iść intensywnie w stronę konfliktu z klasyczną psychologią i psychoterapią – co było prawdopodobnie po prostu działaniem marketingowym, ale co było też ogromnym błędem, blokującym rozwój tej dziedziny na długie dziesięciolecia i czymś, co dopiero w ostatnich latach część osób związanych z NLP próbuje „odkręcić”.

I w końcu – to w 1986 pojawiła się niesławna sytuacja z Corine  Christensen.  Rankiem 3 listopada 1986 roku, Corine, uczennica Bandlera, ćpała kokainę razem z Bandlerem i jego mentorem, a jej byłym facetem, Jamesem Marino. Szczegóły wydarzenia nie są jasne, to co wiadomo, to że Corine, która zdążyła jeszcze napisać „nie zabij nas wszystkich” („don’t kill us all”) na karteczce samoprzylepnej, została zastrzelona pojedynczym strzałem w głowę. Jedynymi osobami w jej domu, w momencie gdy doszło do zbrodni byli Bandler i Marino. Zostali aresztowani jeszcze tego samego dnia.

Lina obrony Bandlera polegała na tym, że to Marino ją zastrzelił, bo Corine załatwiła ludzi, który pobili Marino. Marino twierdził, że Bandler zastrzelił Corine, bo ta była mu winna pieniądze i miała romans z jego dziewczyną. Ze względu na brak dowodów odnośnie tego, który z nich pociągnął za spust, Bandler został uniewinniony, a Marino nie został postawiony w stan oskarżenia, zaś morderstwo Corine do dziś pozostaje niewyjaśnione…


Wracając do szkoleń, Bandler zaczął się irytować tym, że dwójka jego uczniów, Tad James i Michael L. Hall, miała tendencję do spisywania jego rozwiązań i – w niedługim czasie- publikowania ich jako własnych. To właśnie ta sytuacja była motywem dla tego, by na początku lat 90-tych przerzucić się na „nested loops”, historyjki, które rzekomo miały instalować w głowie słuchaczy techniki, których wcześniej Bandler uczył otwarcie.

Skuteczność „pętelek” nie została jednak nigdzie wykazana (i mówię to jako człowiek, który sam był kiedyś w tą metodę wkręcony i długo szukał jakichkolwiek dowodów na to, by jednak dalej z niej korzystać), a ich założenia są na tyle fantastyczne, że generalnie można sprowadzić ich deklarowany efekt do zwykłego placebo i efektu potwierdzenia. Tym bardziej szkoda, że u Bandlera zaszła taka zmiana, bo przy wszystkich problemach z lat 80-tych, w tym okresie powstało nieco naprawdę ciekawych materiałów.

Prawdziwy powrót do sławy Bandler zawdzięcza jednak Paulowi McKennie. Ten brytyjski hipnotyzer, popularny w telewizji, zaproponował w 1994 Bandlerowi współpracę, która ściągnęła całe masy na szkolenia NLP. Fakt, że – jak wskazuje wiele osób współpracujących przy organizacji tych szkoleń – większość uczestników pytała „kim jest ten gruby gość z kucykiem”, bo przychodzili „na tego miłego hipnotyzera z telewizji”. Tym niemniej był to prawdziwy renesans dla Bandlera, który postanowił na tym etapie zawalczyć o wyłączne prawa do NLP. Sprawa sądowa toczyła się od 1996 do 2000 i zakończyła się porażką Bandlera, a kontr-pozew złożony przez jednego z Brytyjskich NLPerów doprowadził do bankructwa Bandlera. Jako efekt uboczny tych pozwów, Bandler i Grinder wspólnie określili się mianem współtwórców NLP, a większość materiałów związanych z NLP została uznana za materiały publicznie dostępne.


Obecny status finansowy Bandlera nie jest jasny – wiadomo tylko, że jego główny brytyjski organizator zbankrutował w ostatnich latach i założył nową spółkę, znów zajmującą się taką promocją.

W latach 90-tych Bandler opracował również rzekomo dwie nowe technologie – Design Human Engineering oraz Neuro-Hypnotic Reppaterning. Mimo twierdzeń o nowości i unikatowości tych technologii, nie zostały nigdy opublikowane żadne konkretne dowody na to. Brak opisu ćwiczeń czy technik, które byłyby wyjątkowe. Dostępne są nagrania audio z DHE i NHR i nie zawierają one nic szczególnego. Nie wykluczam, że w tych metodach jest coś wybitnego i rewelacyjnego, ale ciężar dowodu spoczywa na autorze twierdzenia – skoro Bandler i jego środowisko twierdzą, że to wybitne narzędzia, niech to wykażą publicznie. Na chwilę obecną, tak jak szanuje jego pracę z lat 70-tych i 80-tych,tak brak mi jakichkolwiek wartościowych rozwiązań z jego strony z późniejszych lat.

W latach 90-tych i wczesnych 2000-nych powróciły również rzesze „wiernych” Bandlera. Opowieści ludzi, którzy w tym okresie byli wolontariuszami przy organizacji jego szkoleń są mocno niepokojące, choć, trzeba przyznać, Bandler prawdopodobnie był od tych rzeczy w dużej mierze izolowany i nie wiedział, jakie absurdy ludzie wyprawiają. Np. starszy asystent przynosi garść kryształów „naładowanych dobrą energią od Richarda”, a asystenci ustawiają się w szereg jak do przyjęcia komunii świętej… To już bardziej jednak ilustracja ogólnych, problematycznych skłonności ludzi w tym zakresie.


Tak jak wspominałem na początku, pisanie czegokolwiek konkretnego o Bandlerze jest trudne, ponieważ jego historia ewoluuje w zależności od tego, z kim rozmawia. Potrafił np. pożyczać gangsterskie opowieści Marino i przypisywać je swojemu dzieciństwu w New Jersey (z którego przeniósł się na tyle szybko, że musiałyby mieć miejsce w pieluchach). Do jego gry na perkusji nie raz dochodziły fantazje n.t. ogromnej kariery muzycznej i wielodniowych tras koncertowych. Twierdził, że miał bar ze striptizem w wieku 16 lat, był milionerem w wieku lat 18, miał czarny pas w karate, po prostu kreował dowolne bajki, w jakie akurat, miał wrażenie, publika mogła uwierzyć – mogła chcieć uwierzyć. Wyśledzenie szczegółów i konkretów nie jest wiec łatwe – podobnie jak zaufanie w jego obecne wypowiedzi.


Podsumowując:

W skali anty-guru Bandler nie wypada tragicznie, ale zdecydowanie zasłużył sobie na to, by na niej być – ot, taki poziom Robbinsa. W mojej ocenie Bandler to prostu człowiek z licznymi problemami, który zrobił coś faktycznie wartościowego, ale osiągnął sukces zdecydowanie zbyt szybko, co stało się dla niego wyrokiem. Nieprzepracowane problemy osobiste, uzależnienie od kokainy, patologiczne kłamanie, problemy z relacjami, wielokrotne bankructwa i życie ponad stan, a w końcu sytuacja z modrerstwem Corine Christiansen (w najgorszym wypadku, z Bandlerem jako sprawcą, w najlepszym jako kimś, kto się do tego morderstwa przyczynił i nie wezwał policji, choć był jego świadkiem).

Gdyby Bandler zostawiał filozoficzne i etyczne sugestie p.t. „jak żyć”, wszystko powyższe moim zdaniem zupełnie by je przekreślało. Ponieważ zamiast tego zostawia nieco konkretnych narzędzi z zakresu pomocy psychologicznej, możemy wartość tych narzędzi weryfikować niezależnie od ich autora, który niestety wypada obecnie dość kiepsko. I choć weryfikacja ta wychodzi ogólnie pozytywnie, to ewidentnie długo będziemy jeszcze płacili, jako środowisko, za grzechy ojców NLP, a przynajmniej za grzechy jednego z nich.


Co w zamian:

W odróżnieniu od większości anty-guru, powiedziałbym, że u Bandlera można znaleźć nieco naprawdę wartościowego materiału. Trzeba go jednak solidnie poszukać po e-bayu, itp. bo mowa tu o nagraniach z lat 80-tych, zwykle wprowadzanych przez Connaire Andreas. Generalnie wszelkie nagrania z lat 90-tych i późniejszych można spokojnie wyrzucić, książki z tego okresu są dość podstawowe, ale mogą ew. coś dać. Zdecydowanie nie należy brać na poważnie jego historii i opowieści.

Dużo dobrego odnośnie NLP zrobił Steve Andreas i mogę polecić jego materiały, w tym jego bogatą w informacje stronę.

Nie znam zbyt wielu materiałów Johna Grindera ani tym bardziej Franka Pucelika, ale na poziomie etyki funkcjonują zdecydowanie lepiej niż Bandler, warto więc poszukać też ich materiałów.

Zdecydowanie warto zapoznać się z pracami ludzi, na podsatwie których powstało Meta/NLP – Perlsem, Satir, Batesonem, Ericksonem, Farrelly’m, itp.

Jeśli chodzi o Roberta Diltsa, najlepiej podsumował to chyba Grinder, który napisał kiedyś coś w stylu „Dilts jest na tyle sympatyczny, że nikt nie ma serca skonfrontować go z tym, że to czego uczy to bzdura”. I jest w tym dużo prawdy – z pracy Diltsa warto poznać Sleight of Mouth/ Magię słów, ew. jego metodę pracy z alergiami. Zdecydowanie odradzam natomiast „poziomy””neuro””logiczne” – będzie w temacie oddzielny artykuł kiedys.

Z typowych alternatyw NLP i publikowanych materiałów w temacie, to chyba wystarczy na przegląd.

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis