Po internecie, tudzież, jak ostatnio się przekonałem, w niektórych tygodnikach opinii, krąży sobie taki mem, który mnie wybitnie irytuje. Regularnie występuje na demotywatorach, w formie pary mniej lub bardziej sympatycznych staruszków i hasła „Zapytano parę staruszków jak wytrzymali ze sobą 50 lat? Odpowiedzieli: urodziliśmy się w czasach, kiedy jak coś się psuło, to się to naprawiało, a nie wyrzucało do kosza…”
Grrr…
No więc tak, jest to pewna prawda. Jest w tym również część, której się nie dopowiada, coś ukryte tuż pod okiem czytelnika.
Owszem, kiedyś się nie wyrzucało ani nie kupowało nowych rzeczy. Nie dlatego, że tak się chciało, tylko dlatego, że nie było alternatywy. Nowe rzeczy były zbyt kosztowne – jeśli w ogóle dało się je kupić. Naprawiało się nie z wyboru, tylko z braku wyboru.
Owszem, kiedyś się zepsute rzeczy naprawiało. Ale większość napraw negatywnie wpływało na jakość danej rzeczy. Jasne, możesz posklejać pęknięty dzbanek, ale te rysy nie uczynią go ładniejszym, a osłabiona struktura nie ułatwi korzystania z niego. Naprawa nie ulepszała życia, ograniczała jedynie poziom jego pogorszenia.
Takie zachowania nie były cnotą. Były koniecznością wynikającą z braku alternatyw. A to zdecydowanie inny układ.
Mówiłem też o czymś ukrytym tuz pod okiem czytelnika. Jest tym sformułowanie „wytrzymali ze sobą 50 lat”.
Wytrzymać ze sobą 50 lat to żadna sztuka – ogromna ilość związków w starszych pokoleniach tak ze sobą, no właśnie, wytrzymuje. Nie raz ze sporą dawką niechęci, żalu, zadawnionych uraz, a nawet pogardy, ale „wytrzymują”. Bo tak trzeba. Tak należy.
Tylko kurcze, może w związku nie chodzi o to, by ze sobą wytrzymywać, ale by być ze sobą szczęśliwym? Nie non stop, nie w każdej sekundzie życia – wiadomo, będą lepsze i gorsze chwile. Ale jeśli tych gorszych jest cała masa, a tych lepszych odrobinka lub nie ma ich wcale… To może jednak „wytrzymywanie” ze sobą nie jest dobrym pomysłem? Może warto zadbać o siebie, o jak najlepsze przeżycie tego, krótkiego jednak życia?
Rozumiem ideę stojącą za tym memem. Naprawdę ją rozumiem. Jeśli związek się psuje, to warto popracować nad nim, postarać się go ulepszyć, zamiast od razu rezygnować i szukać dalej. Niewątpliwie warto w tym celu m.in. promować takie opcje, jak terapia par, która wciąż dla wielu osób pozostaje wielkim tabu.
Natomiast zdecydowanie protestuję przeciwko wszelkim próbom trywializacji takich problemów i deklarowania, że ludzie rozstają się dlatego, że „są przyzwyczajeni do wyrzucania, zamiast naprawy”, czy (a spotkałem się i z takimi absurdami), że jest to „konsekwencja wychowania bezstresowego, przez które ludzie nie wiedzą jak sobie radzić z życiowymi przeciwnościami”.
Nie. Po prostu nie.
Czasem ludzie wiążą się zbyt wcześnie – i okazuje się to błędem.
Czasem jedna ze stron wiąże się z przymusu (potrzebuje u kogo mieć mieszkać, boi się samotności, itp.) – gdy udaje jej się z tego przymusu wyjść, wyjście z takiego związku też jest dobrym pomysłem.
Czasem jedna ze stron gra (znam sytuacje, gdy trwało to kilka lat!) – gdy przestaje, życie pary zmienia się w koszmar.
Czasem ludzie maja zupełnie inne priorytety i oczekiwania od życia i nie sposób znaleźć kompromisu (np. on chce mieszkać na wsi i mieć dzieci, ona kocha miasto i nie chce o dzieciach słyszeć).
Czasem ludzie się po prostu zmieniają, więc to co było dopasowane, przestaje takim być.
Dajmy takim ludziom prawo do rozstania – w jak najlepszym stanie, w jak najzdrowszej formie, bez dodatkowego obwiniania ich za to, że się rozwodzą i sugerowania, że to wyraz ich niedojrzałości czy „bezstresowego wychowania”.
Niewiele osób pamięta, że na początku lat 90-tych trzeba było ludzi dopiero uświadamiać, że można wziąć rozwód, że nie jest to tragedia ani koszmar, że da się po tym żyć dalej. Bo mentalnie tego nie akceptowaliśmy.
Zapewniajmy osobom, mającym problemy w związkach pełne wsparcie. Promujmy korzystanie z fachowców pomagających w takich sytuacjach. Ale na litość mroku – nie karajmy ich, jeśli jednak zdecydują się rozstać. Często to właśnie takie rozstanie będzie zdrową, dojrzałą decyzją.
I dajmy w końcu spokój temu jakże idiotycznemu memowi.
Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!
Przykładowe pytania: