Jest jedna historia z mojego życia, która – gdy na nią tak patrzę – wydaje się podsumowywać mnie lepiej, niż cokolwiek, co mógłbym napisać. Sytuacja jednocześnie trywialna… i tak wiele o mnie mówiąca. Postanowiłem się nią podzielić.
Wszystko wydarzyło się w Japonii, w mieście Nagoya (na zdjęciu) – takim małym Tokyo, dla nas jednym z najmilej wspominanych miejsc w trakcie pobytu. (Fakt, że w ramach couchsurfingu mieszkaliśmy w świetnym mieszkaniu pewnego amerykańskiego pilota na pewno temu pomógł ;) )
Pewnego wieczoru w lokalnym sklepiku kupiliśmy paczkę chipsów, która była w promocji. Niestety nie pamiętam jak wyglądały, a nie zrobiłem wtedy zdjęcia – czego długo będę żałował. Dość powiedzieć, że chipsy były reklamowane jako ostre, no to chcieliśmy sprawdzić co w Japonii oznacza „ostre”.
Jakby to ująć? One nie były ostre. Taki termin jak „ostre” ma się do tych chipsów tak, jak termin „przyjemność” do biegania po mieście z miotaczem ognia. Czyli nawet nie zbliża się do opisania skali doświadczenia.
Dość powiedzieć, że po pierwszym kęsie siedzieliśmy ładnych kilka minut z wystawionymi, napuchniętymi językami, czekając aż ból choć trochę zejdzie.
Aż trudno było nam uwierzyć, że mogły być tak ostre. Sprawdziliśmy więc drugi raz. Były.
Na tym etapie Beata wysiadła. Ja jednak nie byłem przekonany. Przecież nie mogły być aż tak ostre!
Spróbowałem więc ponownie.
Następnego dnia po powrocie z miasta byłem przeświadczony, że poprzedniego dnia musiałem przesadzać. Spróbowałem więc ponownie.
Dwa razy.
Podobnie trzeciego dnia, choć wtedy zdecydowałem się już tylko na jedną próbę.
Dopiero wtedy, dogłębnie pokonany mocą chipsów, zastosowałem zdradziecki manewr wyrzucenia całej paczki do kosza… Ah, cóż za słodko-gorzkie (ostro-gorzkie?) zwycięstwo!
To drobna anegdota, ale schemat zachowań, który tam opisałem trafnie opisuje moje podejście do życia. Ja jestem po prostu upartym draniem, gotowym próbować wielokrotnie, często ponad to, co miałoby racjonalny sens. Niekiedy płacę za to cenę, próbując wielokrotnie uruchomić projekty, które nie mają szans odnieść sukcesu. (Albo torturując znajomych grami, które po prostu nie są dobre, jakkolwiek by w nie nie grać.) Ale niekiedy pozwala mi to wytrwać i osiągnąć sukces tam, gdzie powinienem się dawno poddać.
Nie jest to dobra ani zła strategia – ma swoje zalety i ma swoje wady. Ale po prostu dobrze mnie opisuje.
Bo jakby na to spojrzeć, sytuację z chipsami można by interpretować na wiele sposobów.
Może to oznaka naukowego, racjonalnego podejścia, które sprawia, że muszę wielokrotnie próbować i sprawdzać, czy aby nie byłem wcześniej w błędzie?
Może to dowód na to, że jestem głupi jak dziurawy but i nie potrafię się uczyć z doświadczenia? (Nawet zwykłe buty są głupie, a z dziurawego to już w ogóle wszelka mądrość wycieka…)
Może to przejaw uporu i zaangażowania, determinacji nawet w drobnych sytuacjach?
A może owszem, przejaw uporu, ale głupiego, oślego uporu?
Obstawiam, że wszystko po trochu.
Tym bardziej, że widzę przejawy tego samego schematu w tak wielu różnych obszarach mojego życia. W próbach przekonania w dyskusji nawet totalnych fanatyków, licząc, że może jednak jakoś do nich dotrę, mimo wszelkich dowodów mówiących „nie ma szans”. W działaniach biznesowych i rozwijaniu projektów. W relacjach z ludźmi. W nauce, w tym moich beznadziejnych próbach nauczenia się wydawać z siebie przy śpiewaniu dźwięków, których nie dałoby się stosować w torturach więźniów…
Na koniec dnia, jeśli się temu przyjrzeć, to chyba tym najbardziej jestem. Bardziej niż coachem, bardziej niż sceptykiem naukowym, bardziej niż polakiem, bardziej niż jakąkolwiek inną tożsamością, jaką mógłbym wskazać – jeśli miałbym wskazać na jeden schemat, który mnie definiuje, na dobre czy na złe, to wróciłbym do tej paczki chipsów i kolejnej próby, czy aby na pewno są tak ostre, jak mi się wydawało…
Zostaliście ostrzeżeni :P
Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!
Przykładowe pytania: