Psychologia ewolucyjna. Fascynująca gałąź psychologii, wyjaśniająca ogromną część ludzkich zachowań z perspektywy ewolucyjnych przystosowań.

Psychologia ewolucyjna. Stek fotelowych fantazji, snutych dla uzasadnienia kulturowo uwarunkowych koncepcji n.t. ludzkiej natury i uzasadnianych na zasadzie teorii po fakcie albo skrajnie idiotycznych interpretacji badań.

Psychologia ewolucyjna… Trochę tego, trochę tamtego.

Moja relacja z psychologią ewolucyjną jest skomplikowana. Gdy lata temu trafiłem na książki Davida Bussa, byłem zachwycony. Fascynujące, intrygujące, wyjaśniające tak wiele z otaczającego nas świata. Taka powinna być psychologia!

A potem zacząłem czytać nieco więcej…


Trafiłem na błyskotliwy dowcip Ramachandrana. Wyssał on z palca „ewolucyjną” koncepcję czemu mężczyźni wolą blondynki, napisał oparty na niej artykuł z psychologii ewolucyjnej – blond włosy i jasna cera miały pozwolić łatwiej rozpoznać ślady chorób. Artykuł został opublikowany w stosownym piśmie naukowym. Przy okazji, „mężczyźni wolą blondynki” to nie obiektywny fakt, tylko kulturowa norma wykształcona w ramach kampanii reklamowych farby do włosów w połowie ubiegłego wieku. Ot, detal.


Trafiłem na Richarda Conniffa i Franza de Waala, antropologów wskazujących, że nasze modele ewolucyjne ludzi opierają się na blisko z nami spokrewnionymi szympansami… ale równie blisko nam do bonobo, których sposoby zachowania są skrajnie odmienne. (Szympansy są bardzo agresywne i dominujące, bonobo bardziej społeczne i seksualne.)


Czytałem w końcu dużo nietypowych książek historycznych. Nietypowych, bo odnoszących się do historii nie tyle państw, co idei. Szczęścia. Samobójstwa. Trunków. Małżeństwa. Wątpliwości.

Książki te były o tyle fascynujące, że pokazały mi jak wiele tego, co uznawałem za historyczny standard było tak naprawdę skrajnie nową koncepcją, oraz jak różne rozwiązania przyjmowały różne kultury ludzkie w toku historii. A jeśli jakieś rozwiązanie było nie dość, że długotrwałe, to jeszcze występujące w kilku różnych kulturach… To dużo trudnić, że inne zachowanie z tej samej kategorii jest tym ewolucyjnie prawdziwym i trafnym.

Tak było np. z podziałem ról przy polowaniu (np. wbrew teoriom o mężczyźnie łowcy i kobiecie, strażniczce jaskini, prymitywne plemiona na dużego zwierza zasadzały się całym plemieniem, w polowaniu brali udział mężczyźni i kobiety, zapędzając zwierze z urwiska albo na bagna). Tak było z seksualnością i opieką nad dziećmi (a w efekcie też kwestiami choćby zazdrości seksualnej) – wszak np. przez całe średniowiecze w Europie uznawano kobiety za płeć obdarzoną większym libido (i przez to sprowadzającą mało skupionych na seksie mężczyzn na złą drogę!).


Im więcej wiedziałem, tym bardziej duża część „odkryć” psychologii ewolucyjnej wydawała się być niczym więcej, niż potwierdzeniem współczesnych amerykańskich stereotypów nt. rodziny nuklearnej.

Co jest, prawdę mówiąc, wkurzające.


Jest to wkurzające, bo psychologia ewolucyjna opiera się na bardzo sensownym założeniu. Truizmie wręcz! Nasza psychika jest w jakimś przynajmniej stopniu pochodną ewolucyjnych przystosowań naszych przodków. Tak jak nasza anatomia, choćby!

Te ewolucyjne przystosowania powinny nam dawać liczne wskazówki o tym, co warto testować w badaniach i nad czym należy pracować.

Czemu więc raz za razem psychologia ewolucyjna tak się ośmiesza?


Wydaje mi się, że kluczem do odpowiedzi na to pytanie jest jeden z podstawowych błędów poznawczych, czyli efekt potwierdzenia. Psychologowie ewolucyjni – jako środowisko – wydają się po prostu nie wykazywać wystarczającej dyscypliny naukowej. Gdy założą, że jakiś efekt jest ewolucyjny, interpretują wszelkie dane z nim związane jako dowody na jego ewolucyjne pochodzenie. Wystarczy tu przypomnieć niesławne badanie o tym, że ewolucyjnie mężczyźni mają być rzekomo predysponowani do lubienia niebieskiego, a kobiety różowego… co sprowadzało się do niezaślepionego pytania mężczyzn i kobiet o ich obecne preferencje – które wszak są pochodną także wpływu kultury! (Przy okazji – 90 lat temu mężczyźni woleli różowy – bliski kolorowi krwi! – a kobiety spokojny, delikatny niebieski ;) Znów, to kwestia decyzji marketingowców ubrań dla dzieci, a nie jakichś wrodzonych uwarunkowań!)

Psychologom ewolucyjnym (jako środowisku!) zbyt łatwo przychodzi takie potwierdzanie teorii. Brak im zapału do podważania swoich tez lub szukania alternatywnych wyjaśnień zaobserwowanych faktów. Brak im docenienia nie tylko wpływu kultury, ale też tego, jak bardzo się historycznie zmieniała. Paradoksalnie, jak na środowisko opierające się na historii, wydają się dysponować ograniczoną znajomością faktycznych danych historycznych.

I to mnie naprawdę boli, bo jak pisałem, widzę duży potencjał psychologii ewolucyjnej. Niestety, ponieważ podstawowa metoda badawcza – puszczenie ponownie ewolucji w innych warunkach i sprawdzenie, jakie będą wyniki – nie wchodzi w grę, jesteśmy ograniczeni do bardziej ułomnych metod pomiarowych. Wciąż mających potencjał, ale wymagających dużo więcej ostrożności.

Mam ogromną nadzieję, że psychologowie ewolucyjni zaczną tą ostrożność w końcu wykazywać – zanim ostatecznie pogrzebią swoją dziedzinę pod warstwą niewiarygodności.



Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!

Przykładowe pytania:

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis