Niewiele jest próśb tak dla mnie trudnych, jak „Poleć mi jakąś książkę o…” (tu wstaw „biznesie”, „psychologii poznawczej”, „psychoterapii”, „coachingu”, itp.) Wiem, wiem, problemy pierwszego świata, ale na serio, na tyle często dostaje od Was takie prośby, że chciałem się do nich odnieść szerzej i wyjaśnić dlaczego nie jest to wcale łatwe.
„Nic nie wyjaśniaj, wszystko wiadomo, po prostu nie czytasz i nie znasz” odpowiedzą zapewne niektórzy ;) Całkiem serio, spotkałem się już z tego typu zarzutem w tej kwestii. Problem tkwi jednak raczej w tym, że czytam, w pewnych dziedzinach, za dużo.
Jeśli czytasz w jakiejś dziedzinie niewiele, przeczytałeś z niej 2,3 czy 4 podstawowe książki, łatwo będzie Ci z nich wskazać jedną-dwie najlepsze i te właśnie polecić. Jeśli miałbym polecić książkę kucharską, początkującym poleciłbym Nigellę Lawson, doświadczonym Gordona Ramsaya i to by było na tyle.
Ale jeśli wchodzimy w biznes czy psychologię… O jakiego rodzaju biznes chodzi? Mały czy duży? O jaką część biznesu? Zakładanie firmy? Promocję? Sprzedaż? Zarządzanie? Tworzenie oferty? Bo z promocji biznesu to byłby dobry Timothy Foster, ale inna książka jak ma to być promocja freelancera, a inna książka jak promocja dużej firmy, a przy tym są już nieco nie na czasie i jak chcesz promocje w internecie to już może np. Biblia E-Biznesu byłaby lepsza, a w ogóle to…
Innymi słowy, im lepiej znasz daną dziedzinę, tym bardziej szczegółowo ją postrzegasz i tym większa i bardziej zróżnicowana Ci się wydaje. Jak to ujął Alan Wake, „To nie jezioro, to ocean”. W efekcie trudno będzie Ci wskazać na jedną książkę, która dobrze podsumowuje całość i stanowi dobre wprowadzenie do całej dziedziny. Będą od tego wyjątki, ale wcale nie tak częste – większość ogólnych książek jest niestety po prostu zbyt ogólna, a często także najeżona błędami widocznymi dopiero gdy zgłębisz jakiś temat szczegółowo.
Znasz już więc moją pierwszą trudność – ludzie pytają mnie o podstawową pozycję, a ja czuję, że powinienem im dać dziesięć szczegółowych, najlepiej z odpowiednimi wskazówkami w stylu „z tej weź pierwszy i trzeci rozdział, z tamtej pierwszą połowę, a z tej ostatniej liczy się tylko to, jak opisuje problem czytelnika przez pierwszych dwadzieścia stron”. Nie jest to prosta odpowiedź, której ludzie oczekują, a i dla mnie jest czymś wymagającym czasu i analizy.
To jednak nie koniec. Są bowiem książki, których czytać nie ma sensu, o ile nie masz odpowiedniego przygotowania. O ile nie przeczytałeś określonych innych książek, być może nie przeszedłeś przez pewien proces. Po prostu, przeczytasz, może Ci się nawet spodoba, ale nijak nie będziesz mógł z niej praktycznie skorzystać. Doskonałym przykładem są tu „Metafory w naszym życiu” Lakoffa i Johnsona. Cudowna, świetna, genialna książka z której można czerpać garściami… I z której nie skorzystałbym absolutnie wcale jeszcze kilka lat temu. Uznałbym ją za fajną i ciekawą – ale nie miałbym jak jej wykorzystać.
Będąc proszony o polecenie książki muszę więc wziąć pod uwagę kompetencje rozmówcy, ew. pomyśleć o poleceniu książek w określonej kolejności, aby ich lektura miała jakiś sens.
A jakby tego wszystkiego było mało, faktem jest, że nie wszystko znajdziesz w książkach. Duża część mojej wiedzy pochodzi z artykułów, także artykułów naukowych, często łączonych kawałek po kawałku w jedną, nową całość. Nie mogę więc wskazać książki – żadnej książki – w danym temacie, bo może tak być, że żadna jeszcze nie obejmuje tematu wystarczająco trafnie i zgodnie z aktualną wiedzą naukową. Jest to niestety szczególnie popularne w rozwoju osobistym i biznesowym, gdzie wiele rad jest bezmyślnie kopiowanych ze źródła do źródła, „bo dobrze brzmią”, albo „bo są zdroworozsądkowe”.
Na koniec, muszę też wskazać na zwykły, prosty fakt mojego człowieczeństwa. Mam ograniczone zasoby pamięci. Czytam w ostatnich latach, średnio, koło 40 książek rocznie, w tym roku pewnie podwoję ten wynik. To daje prawie pół tysiąca tomów w ciągu ostatniego dziesieciolecia. Spamiętanie tego wszystkiego i polecenie czegoś „na bieżąco” z jakiegoś szczegółowego tematu jest, delikatnie mówiąc, trudne. Zwykle pytany o polecenie muszę przynajmniej przejrzeć część swoich zasobów, by pobudzić pamięć, a przecież nie każdą czytaną książkę mam w szafie – inaczej dawno już by zabrakło miejsca w mieszkaniu na mnie ;)
Mam nadzieję, że – patrząc na te wszystkie powody – rozumiesz teraz czemu często trudno mi jest „polecić jakąś książkę” z tematu. Paradoksalnie, dużo łatwiej jest mi odradzić, wskazać z góry, że dana pozycja naprawdę nie jest warta poświęcenia na nią czasu. Taka selekcja jest dużo szybsza i prostsza (choć niekoniecznie dobrze to świadczy o rynku księgarskim ;) ).
Pożyczę więc chyba stwierdzenie znajomego, który pytany kiedyś o to jakie książki czytać z biznesu powiedział coś w stylu „Wszystkie. Jak uznasz, że dana nie jest warta czasu, odłóż i sięgnij po inną.” I coś w tym jest :)
Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!
Przykładowe pytania: