Kontynuując cykl o wnioskach z „Marriage, a history” (cz. 1 tutaj , cz. 2 tutaj, cz.3 tutaj), w tym wpisie zajmiemy się tym jak małżeństwo działało w epoce nowożytnej…

Epoka nowożytna w wielu aspektach dramatycznie odeszła od historycznych tradycji. W średniowieczu wielbiono antycznych mędrców i uważano, że można co najwyżej odkopać ich wiedzę. Nikomu nie przychodziło do głowy, że antyczni mogli nie wiedzieć czegoś – a przynajmniej czegoś naprawdę istotnego.

A potem Krzysztof Kolumb, odkrycie całkiem nowego kontynentu, przepisanie na nowo map świata i nagle okazuje się, że antyczni mędrcy nie byli aż tacy mądrzy! Czegoś nie wiedzieli! Można było odkryć rzeczy, których oni nie znali!

To dało ogromny pęd do zmian cywilizacyjnych, kulturowych, politycznych i naukowych w epoce nowożytnej. W porównaniu z tymi wszystkimi zmianami, instytucja małżeństwa wydawała się stosunkowo trwała i stateczna… Jednak i w małżeństwie zaczęły się nieśmiało przejawiać nurty, które w XIX i XX wieku miały doprowadzić do prawdziwej rewolucji!


Podwaliny pod te zmiany były już ustanowione w średniowieczu. Poligamia była zakazana, dzieci z nieprawego łoża nie mogły dziedziczyć (adopcja również była przez długi czas zakazana).  To budowało zupełnie inne struktury społeczne, niż w kulturach gdzie poligamia była realną opcją. Innym istotnym czynnikiem był fakt, że małżonkowie zwykle budowali własne domostwo, oddzielne od reszty rodziny, zamiast pozostawać pod nadzorem głowy rodziny.

Połączenie tych czynników przekładało się na istotne różnice społeczne. Tam gdzie panuje poligamia, lub małżonkowie dołączają do szerszej grupy rodzinnej, małżeństwo ma zwykle miejsce w dość młodym wieku, zwłaszcza dla kobiety. Małżonkowie nie muszą być bowiem samowystarczalni ekonomicznie. Gdy taka potrzeba istnieje, widzimy wyraźne różnice w przeciętnym wieku zamążpójścia. Mediana wieku zamążpójścia w Europie w latach 1500-1700 to aż 26 lat! (Więcej, niż taka mediana dla kobiet w USA w jakiejkolwiek chwili XX wieku!) W przypadku arystokracji i bardzo bogatych reguły te niekoniecznie obowiązywały, były to jednak nieliczne wyjątki.

Młodzi ludzie oszczędzali na małżeństwo i rozpoczęcie wspólnego życia, często pracując jako służący w czyimś domu. To mogło prowadzić do wieloletniego związku na odległość, bo służący mieszkali przecież u swoich państwa. Około połowy młodych ludzi miało za sobą takie doświadczenie (w niektórych krajach i okresach nawet więcej). Stąd zresztą termin „maid” w angielskim czy „magd” w niemieckim oznaczają jednocześnie „młodą dziewczynę” oraz „służącą”. Jeśli widziałeś młodą dziewczynę, prawdopodobnie była ona też służącą. Wiele kobiet wychodziło po raz pierwszy za mąż w wieku 30-40 lat – rzecz nie do pomyślenia w połowie XX wieku w Europie czy USA!

Małżeństwo było więc zdecydowanie decyzją ekonomiczną, a nie tylko towarzyską. Małżonkowie musieli mieć dość środków by wspólnie się utrzymać. Jednocześnie, paradoksalnie, ta ekonomiczna decyzja czyniła małżeństwo dużo bardziej osobistą kwestią. Dobierałeś sobie – na spokojnie i na chłodno, mając lata na zastanowienie się – kogoś, z kim spędzisz prawdopodobnie resztę życia i od kogo w dramatycznym stopniu będzie zależało Twoje powodzenie życiowe i jakość Twojego życia. To sugerowało, że lepiej znaleźć osobę, z którą zdołasz się dogadać!

W takim systemie, choć wciąż obserwujemy prawną i kulturową podległość żony mężowi, jej pozycja była silniejsza niż w kulturach patriarchalnych. Żona miała większy wpływ na męża, a jego decyzje były bardziej istotne. To znacząca różnica względem wielopokoleniowych patriarchatów, gdzie żony skupiały się na budowaniu silnych relacji z synami, a mężczyźni woleli budować bliskie relacje z rodzeństwem, synami i ojcami, niż z małżonkami.


Taki model współżycia rodzinnego możliwy był między innymi dzięki wysokiemu poziomowi współzależności od sąsiadów. Wspólna praca, dzielenie zasobów, tworzenie wspólnych projektów (budowa kuźni, młyna, nabycie narzędzi rolniczych, itp.) była na porządku dziennym, w miastach i na wsiach.

Takiej współpracy i współzależności sprzyjały wciąż obowiązujące, średniowieczne zasady przeciwko kazirodztwu w małżeństwie. Wymuszały one szerokie koneksje rodzinne, w tym większą otwartość szlachty na inne stany, ale również skłaniały niższe klasy do naśladowania szlachty i małżeństwa z dalszymi, zamiast bliższymi znajomymi.

System ten miał dodatkową korzyść – zmniejszał negatywny wpływ klęsk nieurodzaju. Ponieważ ludzie odkładali małżeństwo (i zwykle również dzieci) do momentu finansowej niezależności, w okresach niedoboru żywności było mniej nowych małżeństw i mniej dzieci, co redukowało ryzyko katastrofalnego głodu. Gdy warunki się poprawiały, sprzyjało to licznym małżeństwom i eksplozji demograficznej.



Przerwa na reklamę ;)


Książka "Status: Dominacja, uległość i ukryta esencja ludzkich zachowań". Unikatowy tom, wprowadzający Cię w te aspekty ludzkiej komunikacji, które z jakiegoś dziwnego powodu są w psychologii społecznej pewnym tabu. Cóż - ich zrozumienie jest tym bardziej cenne. 

Dostępna w druku i jako e-book, tylko na MindStore.pl

 

Wracamy do artykułu :)



Małżeństwo w dobie religijnych sporów

Zmiany polityczno-religijne związane z ruchem protestanckim objęły również małżeństwo. Protestanci atakowali między innymi instytucję celibatu, co zmusiło kościół katolicki do kontrataku i zadeklarowania czystości seksualnej jako bardzo wysokiej wartości.

Zarówno protestanci jak i katolicy zaczęli zabierać głos w kwestii prawa rodziców do decydowania o małżeństwie dzieci. Nie była to bynajmniej kwestia pełnego przyzwolenia, pod wieloma względami w epoce tej mieliśmy wręcz regres. Luter wprawdzie odmawiał rodzicom prawa do zmuszania dzieci do małżeństwa… ale był już w pełni za ich prawem do zakazania takiego związku. Również katolicy zaczęli wycofywać się z wcześniejszych deklaracji, że sama zgoda małżonków wystarcza i podkreślać rolę rodziny. Za religijnymi władzami szły władze świeckie, m.in. podnoszące wiek legalnego zamążpójścia (np. do 25 roku życia). Katolicy wymagali zgody rodziców na małżeństwo syna aż do 30 roku życia, a jedno z Francuskich praw zezwalało na uwięzienie pary w dowolnym wieku, która zawarła małżeństwo bez zgody rodziców! Wiele sądów uznawało takie decyzje rodziców nawet po ich śmierci! W epoce religijnych niestabilności małżeństwo miało zdaje się być tą ostoją stabilizacji i tradycji. To również w tym okresie seks przedmałżeński zaczął być publicznie atakowany.


Niezależnie od tych sporów, rola małżeństwa jako takiego stawała się coraz większa, więc wielu autorów zaczęło skupiać się na tym, jak w tym małżeństwie żyć. To w tym okresie słowo „miłość” zaczęło się często pojawiać obok słowa „małżeństwo” i w powszechnym wyobrażeniu zaczęły się one ze sobą łączyć. W średniowieczu o miłości pisano względem uczucia do Jezusa, albo bliźnich. W epoce nowożytnej zaczęło się ono odnosić do współmałżonka – i była to ogromna zmiana.

Dla jasności, miłość wciąż nie była uznawana za esencję małżeństwa, a jej „nadmiar” był traktowany jako ujma i wypaczenie. Nie był to może poziom znany nam ze starożytnego Rzymu, gdzie publiczny pocałunek był podstawą do zgorszenia, ale o nadmiarze miłości w czyimś małżeństwie plotkowano tak, jak dziś o jej niedoborze!

O ile seks przedmałżeński zaczynał być w tej epoce krytykowany, o tyle pozamałżeński był w pełni akceptowany i społeczeństwo oczekiwało od żony akceptowania wszelkich romansów męża. Normalnym było rozważanie (mamy zachowaną korespondencję z tego okresu), czy służąca najmowana do pracy będzie też dobra w łóżku. Taka tolerancja zaczęła się zmieniać dopiero pod koniec XVIII wieku, a i wtedy był to raczej przejaw hipokryzji – wszyscy to uznawali, ale raczej już o tym nie mówiono.


Prawdziwy cios w dotychczasowy model małżeństwa miał dopiero nadejść. Pierwszym była rewolucja przemysłowa i pojawienie się pracy najemnej we współczesnym rozumieniu tego terminu. Uniezależniła ona młodych ludzi od wieloletniej służby lub terminowania przed wejściem w związek małżeński. Teraz młodzi mogli się żenić jak tylko osiągnęli odpowiednią pensję – co umożliwiło wcześniejsze wchodzenie w związki małżeńskie.

Drugim było wykształcenie się nowych norm społecznych, sprzyjających małżeństwu z miłości (lub „z fascynacji” jak było to określane we Francji). Postępująca sentymentalizacja roli matki i żony sprzyjała idealizowaniu życia małżeńskiego.

Te nowe normy nie wzięły się jednak z powietrza. Wynikały z istotnych konsekwencji ówczesnej sytuacji społeczno-ekonomicznej, między innymi ze zmniejszającej się roli monarchii… Skoro król nie był już władcą absolutnym, to jak mąż mógł być takim władcą w swoim małżeństwie?

Odpowiedź na to pytanie była równie fascynująca, co nieoczekiwana. Zajmiemy się nią w kolejnej części tego cyklu. Warto, bo ukształtowała nam wyobrażenia na temat mężczyzn i kobiet, które pokutują w naszych głowach aż do dzisiaj!



Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!

Przykładowe pytania:

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis