Są ludzie, którzy lepiej uczą się, jeśli im to pokazać. Inni muszą o tym usłyszeć. Jeszcze inni potrzebują to zrobić i poczuć. Słowem, wzrokowcy, słuchowcy i kinestetycy.
Podział ten jest jednym z absolutnych klasyków w środowisku rozwojowym, powtarzany regularnie jako fakt i oczywista oczywistość.
Jest też, rzecz jasna*, całkowicie błędny.
*W końcu czytałeś tytuł ;)
No, nieco przesadzam. Faktycznie można powiedzieć, że są osoby dysponujące lepszą pamięcią wizualną. Jeśli pokażesz takiej osobie mapę, łatwiej ją zapamięta. Są też osoby dysponujące lepszą pamięcią słuchową – dobrze przywołają różne utwory muzyczne. Są osoby które lepiej zapamiętają fakturę czegoś, co dotykały czy smak czegoś co jadły.
Tyle tylko, że przytłaczająca większość rzeczy, których się uczymy jest kodowana w postaci słów, pojęć, procedur działania. Innymi słowy, jest kodowana POZNAWCZO.
Nie wizualnie, nie słuchowo, nie kinestetycznie. Poznawczo.
Niezależnie od tego, czy podasz jakieś informacje w formie wykładu, obrazka, modelu, który odbiorcy mają obmacać, koniec końców o tym, czy je zapamiętają zadecyduje sposób, w jaki poznawczo te informacje przetworzą. Jeśli je w ogóle przetworzą, bo problemem większości form uczenia nie jest to, do jakiego zmysłu są kierowane, ale ich ogromna pasywność. Oglądanie slajdów czy czytanie wykładów, bezmyślne powtarzanie procedur czy bezrefleksyjne smakowanie i wąchanie – koniec końców problemem jest brak zaangażowania i aktywizacji umysłu odbiorcy. Poznawane informacje muszą być bowiem przekształcone i zrekonstruowane tak, aby pasowały do istniejącej wiedzy.
Co w takim razie z uczniami, którzy zdają się po prostu „nie jarzyć” wykładu, po czym nagle przedstawiasz im rysunek i coś im „klika” w głowie? Cóż, prawdopodobnie potrzebowali po prostu odpowiedniej ilości przykładów, albo w końcu dostali przykład w formie dopasowanej do istniejącej struktury wiedzy. Jego oparcie w określonym zmyśle nie miało przy tym większego znaczenia.
Jest to o tyle istotne, że idea styli uczenia się jest naprawdę szalenie popularna, przenika m.in. do wielu szkół i procesów edukacji. Problem w tym, że jest on przy tym całkowitą fikcją, co pokazują liczne badania. Wbrew starogreckiemu modelowi, nasze zmysły naprawdę mają pewien zakres wzajemnego przenikania się i synestezji (umiarkowany u większości osób, wyjątkowo silny i u niektórych). Dzięki temu doskonale wiemy, który z poniższych stworków ma na imię Booba, a który Kiki ;) Co więcej, wiedzą to przedstawiciele każdej badanej kultury, od Ameryki aż po Chiny.
Nie ma „wzrokowców” ani „słuchowców” jeśli chodzi o style uczenia się, bo wszyscy uczymy się przede wszystkim poznawczo. Dlatego nie marnuj czasu swojego (i/lub swoich uczniów) próbując dostosować swoje metody nauki do „wzrokowców” czy „słuchowców”. Zamiast tego skup się na aktywizacji odbiorców, na skłanianiu ich do zaangażowania się w proces nauki i przekształcania poznawanej wiedzy. Choćby tak jak zrobiłem powyżej, nie dopowiadając który ze stworków to Kiki, a który Booba. Wiesz, który jest który, ale musisz to sam sprawdzić – tym samym angażując swoją uwagę, wkładając pewien wysiłek i znacząco zwiększając szanse na zapamiętanie tych informacji.
Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!
Przykładowe pytania: