Niedawno na blogu ukazał się cykl podsumowujący „Marriage, a history” Stephanie Coontz. Zgodnie z obietnicą, przygotowałem dodatkowy wpis poświęcony moim własnym przemyśleniom i przewidywaniom wynikającym z tego materiału.

Czego się nauczyłem i co z tego wynika?

Moim największym zaskoczeniem z całej historii małżeństwa było to, skąd wzięły się i jak młode są tak naprawdę stereotypy płciowe.

Wiedziałem, że są to sztuczne konstrukty, osadzone w kulturze, a nie w twardych danych. W dużej mierze wiedziałem to jeszcze z lat studenckich*. Częściowo poznałem to w kolejnych latach, w ramach oduczania się kolejnych mitów jakie miałem na temat świata. Ale choć wiedziałem, że to mit, naprawdę nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak potwornie świeży jest to mit…

*i świetnych zajęć nt. różnic międzypłciowych prowadzonych na Wydziale Psychologii UW przez prof Ciarkowską (czasami bywały dostępne w ramach zajęć międzywydziałowych, stąd wskazuje je wszystkim chętnym).


Potrzeba było około 50 lat (od około 1800 roku), by całkowicie przemodelować wyobrażenia na temat natury mężczyzn i kobiet, kolejnych 100 lat na utrwalenie tego mitu… I nawet gdy zaczynał się już sypać przez drugą połowę tej setki, a od ostatnich 70-ciu jest w pełnym odwrocie…

Przyznam, sądziłem, że ten mit musi mieć co najmniej 500 lat, może nawet kilka tysięcy. Że taki podział na role płciowe w naszej kulturze był dużo, dużo starszy. Okazało się to całkowitym mitem. Owszem, dominacja mężczyzn nad kobietami była starsza… Ale sam mit o rolach płciowych był właśnie próbą radzenia sobie z sytuacją, gdy podstawa tej dominacji zniknęła…

I to jest pocieszające. Bo owszem, ten mit definiuje dużą część naszej dzisiejszej debaty o mężczyznach i kobietach… Ale skoro 50 lat w XIX wieku wystarczyło na wprowadzenie tego mitu, można oczekiwać, że 50 lat w XXI wieku wystarczy na jego pogrzebanie.


I są poszlaki, że to już się dzieje. Nawet na konserwatywnej prowincji, gdzie zmiana zachodzi wolniej, widzimy dziś, wg. badań socjologicznych, wyraźną zmianę w postawach kobiet. Matki same uznające ten mit zdołały mimo wszystko wychować swoje córki wbrew niemu. Nie jest to jeszcze sytuacja idealna – bo te same matki wciąż wychowują synów zgodnie z tym mitem, co zresztą generuje wiele społecznych problemów… Ale jest to znaczący postęp. Zajmie to jeszcze pokolenie, może dwa. Na pewno można się przyczynić do przyśpieszenia procesu. Ale prędzej czy później, ten mit po prostu zostanie pogrzebany.


Jeśli chodzi o samo małżeństwo, tutaj należy oczekiwać dalszego utrwalenia nowych wzorców. Co to znaczy? Małżeństwa zawierane z miłości, ale utrzymywane tylko jeśli ta miłość pozostaje. Jednocześnie silniejsze i bardziej kruche. Silniejsze – bo gdy działają, to działają cudownie dla wszystkich zaangażowanych. Kruche – bo gdy nie działają, to bez żadnej presji będą ulegały zakończeniu.

Z tego względu należy oczekiwać dalszego rozmycia modelu rodziny. Powiedzmy sobie szczerze – rodzina nuklearna, mama+tata+dzieciaki – przestanie być nie tylko standardem, ale nawet większością (tam, gdzie jeszcze nią jest). Sytuacje typu tata + dziecko z pierwszego związku + dzieci z drugiego związku + trzecia partnerka + jej dzieci z poprzednich związków + jego byłe partnerki + jej byli partnerzy będą coraz częściej się pojawiały i normalniały. Wątpię, by za mojego życia doprowadziło to do dramatycznych przemian prawnych, ale nie zdziwiłbym się gdyby w ciągu ok. 100-150 lat doprowadziło to do dość znaczących modyfikacji prawnych, które jakoś objęłyby takie złożone rodziny w jeden system. (No, nie zdziwiłbym się, gdybym tego dożył, choćby jako głowa w słoiku ;) ).


Czy są szanse, by ten trend się zatrzymał lub zmienił?

Mocno wątpliwe. Model małżeństwa z miłości jest zbyt silnie uwarunkowany w naszej kulturze, a wszystko co napisałem powyżej jest jego nieuniknioną konsekwencją.

Jest w zasadzie jedna opcja, która w mojej ocenie daje realne możliwości zmiany tego scenariusza*. Są nią kultury, w których w jakimś sensie jeszcze trzyma się stary model małżeństwa politycznego. A w szczególności Indie i Chiny, dwa kraje z dostatecznie dużą populacją, by mieć możliwość wprowadzenia takich zmian.

Jest to jednak niewielka szansa. O ile kraje te, zwłaszcza Chiny, mogą ostatecznie zatriumfować jako globalne supermocarstwa, to obydwa skończą jak Rzym pochłaniający Grecję. Skolonizowane kulturowo. O ile bowiem Chiny starają się jeszcze chronić swoją kulturę przed nadmiernym wpływem zachodu – limity na filmy, itp… o tyle nie mają one wystarczająco silnej produkcji własnych przekazów.

*Pomijając globalną plagę prowadzącą do opanowania świata przez kult Cthulhu czy inne niezbyt realistyczne scenariusze ;)


Ludzie często wskazują na militarną, polityczną czy ekonomiczną siłę USA… Ale nieporównywalnie większą potęgą jest ich wpływ kulturowy. Zwłaszcza Hollywood. Ludzie na całym świecie zachwycają się serialami i filmami z USA, nie z Chin. To przez ten kulturowy podbój społeczeństwo USA, potwornie odległe od naszego mentalnie, wydaje nam się swojskie, bliskie i zrozumiałe. Do czasu gdy Chiny lub Indie choć zbliżą się do tego poziomu, graja w defensywie i same są kulturowo kolonizowane… Jeśli nie zrobią tego wystarczająco szybko, małżeństwo z miłości stanie się standardem kulturowym i u nich i nie będzie już od tego modelu odwrotu. Przynajmniej do czasu jakiejś dramatycznej rewolucji kulturowo-technicznej, za długie wieki…


„Marriage, a history” nastawiło mnie więc optymistycznie. Tak, tu i teraz jesteśmy w sytuacji gdy kobiety są wielokrotnie w gorszej pozycji i muszą się zmagać z nieuczciwymi sytuacjami. Tu i teraz prowadzi to do cierpień i tragedii i potrzebujemy robić co możemy, by temu przeciwdziałać.

Ale to zmagania skazane na sukces.

To zmagania intensywne, bo druga ich strona czuje się przyparta do ściany i rozpaczliwie rzuca w ostatnich chwilach bezsilności.

Jakkolwiek żal indywidualnych tragedii – a nawet zwykłych ludzkich nieprzyjemności – można czerpać pociechę z tego, że jest to tymczasowe zjawisko. Miłość podbiła małżeństwo, podbije też mity na temat płci. Zostanie po prostu miłość, z całym jej inwentarzem ;)



Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!

Przykładowe pytania:

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis