Po co zatrudniasz pracowników? Żeby było Ci łatwiej w pracy? No więc, niestety, ale nie jest to dobra odpowiedź. Co więcej, stosowanie się do niej może prowadzić do bardzo kiepskich konsekwencji.
Przyznam, najczęściej z tym podejściem spotykam się przy okazji dyskusji z libertarianami o płacy minimalnej. Jednocześnie spotykałem się z nim już na tyle często, że uznałem, że warto jednak poświęcić mu szerszy artykuł, bo mówi dużo o podejściu do biznesu i wydatków firmowych w ogóle.
Podejście p.t. „zatrudniam pracownika, żeby było mi łatwiej w pracy” wydaje się na pierwszy rzut oka sensowne. Prowadzę sobie firmę, np. tworzę strony WWW. Mam dużo klientów, praca zaczyna mi się przelewać na czas wolny. Jestem na tyle rozsądny, że nie chcę się wypalić, a klientom lepiej nie odmawiać – więc wynajmuję kogoś do pomocy. Brzmi dobrze, z Twojego punktu widzenia ma niewątpliwie sens. Problem w tym, że niekoniecznie ma sens z perspektywy biznesowej.
I o to się wszystko rozchodzi. Pracownika nie zatrudnia się, żeby Cię odciążył. Pracownika zatrudnia się, ponieważ istnieje biznesowe uzasadnienie jego zatrudnienia.
Brzmi podobnie, w praktyce działa skrajnie inaczej.
W tej różnicy mieści się np. cała kwestia „biedafirm”, wynajmujących np. ochroniarzy po 4zł/h. Firmy te argumentują często, że wprowadzenie kwot minimalnych na umowy zlecenia zabije ich biznes. Tyle tylko, że tam nie ma biznesu – jeśli Twój biznes opiera się wyłącznie na absurdalnie taniej sile roboczej, to jest z nim coś poważnie nie tak. Także dlatego, że zawsze może się znaleźć ktoś jeszcze bardziej pozbawiony skrupułów od Ciebie, kto przebije Cię oferując ochroniarzom 3.5zł/h.
Takie firmy zatrudniają ludzi niezależnie od ich biznesowego uzasadnienia. I zdumiewająco często spotykam się z taką polityką zatrudnienia u „normalnych” firm. Firm które nawet mogą płacić przyzwoicie, ale szybko odkrywają, że ich fundusze się wyczerpują, bo tak naprawdę tacy pracownicy nie są w tej firmie potrzebni i opłacalni.
Myślę, że omawiane podejście wywodzi się w dużej mierze z tego, że większość osób prowadzących firmy zaczynała od jednoosobowych działalności, w których nie rozróżniała między sobą, a firmą. Ich czas prywatny zlewał się z czasem służbowym. Często naprzemiennie używali konta prywatnego i firmowego. Niekiedy zadłużali się prywatnie na rzecz firmy.
Tyle tylko, że to działa w obydwie strony. Jeśli granice między Tobą, a Twoją firmą ulegają zniekształceniu, to zniekształceniu ulegają również granice między Twoją firmą, a Tobą.
Tak, możesz poświecić czas prywatny na rzecz firmy… Ale uzasadnione staje się też użycie funduszy firmowych dla siebie. Zwłaszcza gdy po latach poświęceń zaczyna w końcu wychodzić. W końcu są klienci, odpowiednie zarobki. Skoro tyle włożyłeś, tak ochoczo się poświęcałeś, to możesz też z równą swobodą brać coś dla siebie, prawda?
Niestety, coś takiego po prostu nie może się udać na dłuższą metę. A to z banalnie prostego powodu – Twoje cele są inne niż cele istnienia firmy. Firma ma zarabiać pieniądze, może spełniać potrzeby klientów, ew. (jeśli jest społecznie odpowiedzialna), starać się zmienić świat na lepsze. Ty chcesz być szczęśliwy – co wymaga m.in. odpowiedniego życia towarzyskiego, czasu dla siebie, itp. Jeśli oddzielasz siebie od firmy i po prostu wypłacasz sobie określoną pensję za określony czas pracy, nie ma problemu. Jeśli jednak tej granicy nie ma, będziesz podejmować decyzje dla firmy wręcz zabójcze.
Np. zatrudnić pracowników by sobie ulżyć.
Jak już wspomniałem, to nie jest cel pracowników!
Pracownicy nie mają Ci ulżyć!
Pracownicy mają być biznesowo opłacalni. To znaczy mają, przez swoją pracę, generować dodatkowy dochód w firmie. Dochód wystarczający na pokrycie kosztów ich pracy (zarówno pensji/składek, jak i miejsca pracy, sprzętu, itp.), na zwrot kosztów szkolenia do pracy, na zabezpieczenie możliwego okresu spadku potrzeb na ich pracę oraz na to by firma jeszcze na tym skorzystała. Z tego wynika, że model biznesowy w którym pracownicy opłacają się tylko jeśli płaci się im minimalną możliwą pensję po prostu się nie spina – choćby dlatego, że nie zostawia zapasu na spadek zapotrzebowania na dodatkową pomoc.
Tacy pracownicy nie zostali zatrudnieni ze względu na biznesowe uzasadnienie. Zostali zatrudnieni dla Twojej wygody – po to, żebyś Ty miał więcej wolnego czasu! (Względnie jakikolwiek wolny czas, nie chodzi mi tu o sugerowanie, że pracodawcy są leniwi.)
To była po prostu zła decyzja biznesowa. Być może zatrudniłeś tych pracowników za wcześnie, gdy firma jeszcze ich nie potrzebowała. Być może należy przemyśleć cały model biznesowy – np. skrócić godziny otwarcia firmy, albo podnieść ceny i konkurować czymś innym niż ceną. A może po prostu należy firmę zamknąć (lub całkowicie przekwalifikować), bo dotychczasowy rynek wysechł/jest za mały/zmienił się w inny sposób. Sęk w tym, że zamiast zastanowić się „co będzie najlepsze dla firmy”, pomyślałeś „co będzie najlepsze dla mnie” – a to dwie zupełnie inne kategorie.
Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!
Przykładowe pytania: