Pracuję w branży od dawna. I tak, jak widziałem wiele paskudnych zagrywek kolegów po fachu… Tak muszę przyznać, że czasem klienci nie pozostają nam dłużni. Również lubią się bawić w różne mniejsze lub większe manipulacje.

Nieco mnie przez lata zmęczyło indywidualne reagowanie na nie, więc pomyślałem, że warto przygotować wpis do którego sam mogę linkować… oraz z którego skorzystają inni poddawani takim presjom.

Jako psycholog(trener/coach) nie powinieneś się tak zachowywać!

Być może. Wskaż proszę jaki punkt jakiego kodeksu etycznego łamię. Dany kodeks niekoniecznie musi mnie obowiązywać, bo mogę np. nie należeć do danego stowarzyszenia, ale jest to jakaś wskazówka, że może faktycznie powinienem coś zmienić.

Nie ma takiego kodeksu? Sam nie jesteś w ogóle psychologiem czy trenerem? Po prostu masz takie wyobrażenie na temat tego jak powinien się zachowywać psycholog, a jak nie?

Wybacz, ale nie mam żadnego obowiązku, potrzeby ani chęci dopasowywania się do stereotypu mojego zawodu, jaki masz w swojej głowie. Choćby dlatego, że Twój stereotyp opiera się prawdopodobnie na medialnych uproszczeniach, czy wręcz fantazjach n.t. mojej branży, a nie na rzetelnej wiedzy n.t. tego co faktycznie w niej działa, a co nie.

Chętnie porozmawiam merytorycznie o tym jakie są standardy zachowań w mojej branży. Ale wyjaśnijmy sobie jedno – Twoje widzimisię nie jest merytorycznym argumentem w dyskusji.


Niemal kupiłem Twoją książkę, miałem ją w rękach w księgarni, ale teraz cieszę się, że tego nie zrobiłem!

Rodzino, kochani, zbierzcie się proszę. Mam złą wiadomość. Niestety, ten gość nie kupił mojej książki. Tak, Zegrzysławku, niestety. Musimy odwołać Boże Narodzenie, nie będzie nas stać na prezenty…

Autor książki dostaje może ze 2 zł od sprzedanego egzemplarza. (A i to nie zawsze, są książki pisane na ryczałt.) Minus podatek. I oczywiście docenia i szanuje to, że decydujesz się kupić akurat jego książkę. Ale na litość mroku, to 2 zł. Nie oczekuj, że się dramatycznie przejmie tym, że tego 2 zł nie zarobi, uderzy się w pierś i stwierdzi… no to teraz muszę się zmienić!

Jeszcze jedno. Nie wiem jak inni autorzy o tym myślą, mogę mówić tylko za siebie. Mam jednak nadzieję, że jak największa grupa myśli – lub dąży do tego by móc myśleć – tak jak ja. A myślę tak: wiem, jakiej jakości są moje książki, jaką wartość merytoryczną i praktyczną dają. Wiem, jakie są inne książki w tej samej lub podobnej tematyce na rynku. I mogę śmiało powiedzieć, że jeśli miałeś w ręku moją książkę, a wybrałeś inną w podobnym temacie, to z ogromnym prawdopodobieństwem sobie zaszkodziłeś i wybrałeś źle. Przykro mi, jeśli zabrzmi to arogancko, ale są miejsca w których nie widzę sensu bawić się w fałszywą skromność. Przeciwnie, chciałbym, by jak największa grupa autorów miała takie podejście do swoich książek i starała się tak je tworzyć – bo wszyscy na tym skorzystają.

Srsly, jak chcesz komuś tak dokopać, to przynajmniej podbij stawkę. „Miałem już kupić pełen pakiet wszystkich Twoich usług i dać Ci pół miliona napiwku, ale teraz cieszę się, że tego nie zrobiłem.” Wciąż będzie to sugerowało, że masz dość nierozsądne kryterium inwestowania w tego typu usługi, ale przynajmniej będzie to coś, co taki coach czy trener ma szanse odczuć.


Liczę, że zachowasz się profesjonalnie

Przy czym „zachowasz się profesjonalnie” oznacza tu „ulegniesz moim żądaniom.”

Sęk w tym, że nie, profesjonalne zachowanie wcale tego nie oznacza. Profesjonalne zachowanie oznacza ni mniej, ni więcej, tylko przestrzeganie jasno wytyczonych standardów oraz kontakt z klientem w oparciu o obiektywne kryteria, nie o subiektywne uczucia. Innymi słowy, nawet jak klient nas wkurza nie dotrzymując terminów, to chowamy nasze wkurzenie do kieszeni i po prostu jasno komunikujemy jakie konsekwencje może mieć nie dotrzymanie terminów.

Więc sorry, już tak się zachowuję.


Jak możesz robić/twierdzić, że…

„Łatwo.”

Czasem dostaje takie wiadomości i zawsze odpowiadam w ten sposób. Jedno słowo w rodzaju „Prosto”, „Łatwo” czy „Z przyjemnością.” Celowo nastawione na maksymalny wkurw odbiorcy.

Widzisz, takie zapytanie to typowa zagrywka statusowa. Rozmówca stawia się w roli łaskawego jaśnie sędziego, któremu masz się tłumaczyć. Gdybym znał kompetencje rozmówcy, nie miałbym z tym specjalnych problemów. Ale że piszą tak do mnie raczej ludzie totalnie mi nie znani… To wychodzę z założenia „Chcesz się bawić statusem? No to się zabawmy :D „


Skoro jesteś trenerem/psychologiem/coachem to powinieneś wiedzieć, że…

Po pierwsze – prawdopodobnie to, co mówisz po „że” to skrajna bzdura, mit, albo zasada która może nawet być czasem trafna, ale w tym kontekście nie obowiązuje. Ale tego nie wiesz, bo jesteś laikiem i powtarzasz coś, co zasłyszałeś, a nie co rozumiesz.

Po drugie – o ile jest jakiś standardowy zakres wiedzy w danej branży, to prawdopodobnie to co przywołujesz nawet się do tego zakresu nie zbliża.

Po trzecie – skoro jestem trenerem/psychologiem/coachem, a Ty nie jesteś, to prawdopodobnie lepiej niż Ty wiem co wiedzieć powinienem, a czego nie. Miło by było, gdybyś mnie nie pouczał, chyba, że chcesz, żebym ja zaczął pouczać Ciebie


Nie dajmy się zwariować. Dbajmy o klientów. Profesjonalnie. Ale też nie dajmy się zwariować ich zagrywkom.



Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!

Przykładowe pytania:

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis