Fake Guru, swoista kontynuacja Anty-Guru, to cykl poświęcony nazwiskom popularnym w rozwoju, ale firmującym rzeczy szkodliwe, bezwartościowe lub wprowadzające ludzi w błąd.
Kolejną osobą, którą chciałbym się zająć w tym cyklu jest Jose Silva, autor, jak możesz się domyślić, Metody Silvy.
Jose Silva był sierotą, dzieckiem ubogich meksykańskich imigrantów, zabitych w trakcie przygranicznych starć meksykańskiej wojny domowej. Wychowany na ulicy, nigdy nie zdobył formalnego wykształcenia, ale był niewątpliwie bardzo inteligentnym człowiekiem. Sam nauczył się czytać i pisać, z pomocą rodzeństwa opanował podstawy elektroniki z popularnych wówczas kursów korespondencyjnych i wkrótce założył dobrze prosperujący biznes elektronaprawczy. W latach 40-tych XX wieku jego firma była największą firmą elektronaprawczą w południowym Teksasie.
Choć – jak wszyscy młodzi elektronicy z tamtego okresu – zaczynał od elektroniki radiowej, z biegiem czasu wyspecjalizował się w aparaturze biomedycznej. To z kolei skłoniło go do zgłębiania tematyki możliwości ludzkiego umysłu. Jego celem było ułatwienie życia swoim dzieciom, poprzez podniesienie ich IQ.
Jak bywa z wieloma amatorami, Silva połączył to co faktycznie wiedział z pewnymi mocno uproszczeniami w tematach, w których wiedzy mu nieco zabrakło. Stąd stworzył koncepcję sztucznego obniżenia oporu elektrycznego w mózgu, poprzez synchronizację półkul i sprowadzenie aktywności mózgu do niskiego poziomu. Stąd takie skupienie metody Silvy na „stanie alfa”, czyli stanie w którym w mózgu pojawiają się fale alfa (o częstotliwości 8-12 herców). Silva wierzył, że w tym stanie mózg lepiej działa i zapamiętuje. (Z czasem dodał do tego nowe elementy – o czym za chwilę.) W celu jego osiągnięcia zaczął sięgać do narzędzi powiązanych z hipnozą.
Dziś wiemy już, że takie podejście stanowi potworne uproszczenie tego, jak działa mózg. Owszem, zmniejszenie oporu elektrycznego neuronów pomaga w ich aktywności, ale aby to uzyskać potrzebujemy mielinizacji neuronów, otoczenia ich specjalną izolującą osłonką tłuszczową, tzw. otoczką mielinową. Również z falami nie działa to tak, jak Silva zakładał, częstotliwość aktywacji mózgu nie przekłada się bezpośrednio na naukę, itp., odnosi się raczej do tego jak duży obszar mózgu jest aktywny na raz.
Silva eksperymentował ze swoimi metodami na swojej rodzinie (przypomnijmy – jego pierwotnym celem było podniesienie IQ dzieci), gdy pewnego wieczoru w 1953 miał niezwykłe (dla niego) wydarzenie. Oto jego córka była w stanie alfa/hipnozie, a on zaczął ją pytać o wydarzenia ze szkoły… A ona odpowiadała na jego pytania gdy tylko pojawiały się w jego myślach, zanim zdążył je wypowiedzieć. Sceptyk mógłby po prostu zapytać, czy nie były to dość standardowe i powtarzalne pytania, na które córka reagowała z automatu, ale były to lata 50-te i badania nad postrzeganiem pozazmysłowym/ESP czy innymi ciekawymi, choć nietrafnymi pomysłami były całkiem popularne. Silva uznał więc, że jego metoda może pomóc w rozwijaniu takich umiejętności (wspierał go w tym korespondencyjnie J.B.Rhine, słynny uniwersytecki badacz ESP).
Tak wykrystalizowała się współczesna Metoda Silvy. Wciąż służy ona nauce wchodzenia w stan alfa (czyli de facto lekkiej autohipnozy), który ma być używany do zmiany swojego życia i przekonań, jak również do samoleczenia czy uzyskiwania efektów ponadzmysłowych. Nauczyciele metody podkradli też kilka trików z kinezjologii edukacyjnej i show hipnotyzerów scenicznych, które to narzędzia (np. wariant mostu kataleptycznego) są używane dla uzyskania efektu wow i rekrutacji chętnych kursantów.
Nie muszę chyba mówić, że postrzegania pozazmysłowego (niestety) nie ma. Byłoby fajnie gdyby było, serio. Niestety, przeprowadzono masę badań, do wygrania jest wciąż jakieś trzy miliony dolarów (Wyzwanie Randiego, Wyzwanie NESS, Wyzwanie Syzyfa), a postrzegania pozazmysłowego jak nie było, tak nie ma…
Gdzie tu szkoda?
Z pośród wymienianych w cyklu Fake Guru narzędzi, Metoda Silvy jest dość niewinną. Główna technika jest de facto prostą metodą autorelaksacji, która nie powinna nikomu zaszkodzić. Problemy mogą pojawiać się, gdy metoda będzie używana do autoterapii, kosztem innych, faktycznie działających technik. Problemem mogą być też współwystępujące koncepcje – jeśli „łykniesz” Metodę Silvy, łatwiej będzie Ci też 'łyknąć” np. „leczenie” raka biorenergią. A to już może być bardzo ryzykowne.
Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!
Przykładowe pytania: