Swego czasu poddałem się rozwojowej modzie i stwierdziłem, że nie będę miał w domu TV. Bo TV to ZUO. Z jakiegoś powodu, bliżej nieokreślonego – zwykle słyszałem o marnowaniu życia czy kontroli złych wielkich korporacji medialnych. Cóż mogę powiedzieć – łyknąłem to.
A potem poznałem moją obecną żonę i po jakiejś czasie przeniosłem się do niej. O zgrozo, miała telewizor. O zgrozo, korzystała z niego. Dołączyłem do niej. Nie umarłem, nie zgłupiałem (a może? ;) ), generalnie nie stało się nic tragicznego. Niedawno jednak w naszym bloku zaczął się remont fasady, co wymusiło zdemontowanie anteny. Od kilku tygodni telewizora więc znów, tymczasowo, nie mamy. Pomyślałem więc, że podzielę się pewnymi obserwacjami, jakie się przez ten czas pojawiły.
1) TV wyznacza czas – jesteśmy tu pewnie w nieco specyficznej sytuacji, ponieważ duża część naszej pracy to praca z domu. Jasne, szkolenia czy coachingi mają miejsce w salkach czy gabinetach, ale oprócz tego jest cała masa pracy z pisaniem bloga, analizą kwestionariuszy, pisaniem książek, składaniem ofert, przygotowywaniem programów szkoleniowych, itp. To wszystko praca w domu, nieregulowana, łatwo się w niej zatracić. Normalnie w ciągu dnia mieliśmy kilka naturalnych przerywników, takich jak obiad czy wiadomości wieczorne. Bez TV brakowało niektórych z nich i takie zaburzenie rytmu dało się poczuć.
Co istotne, rzadko kiedy faktycznie oglądaliśmy te wiadomości. Ale była to chwila świadomego oderwania się od pracy i zadania sobie pytania: no dobra, oglądamy, czy nie? Pracujemy dalej? A może robimy jeszcze coś innego. Z perspektywy Architektury Procesów Decyzyjnych, był to punkt decyzyjny, który utraciliśmy.
2) Myślałem, że TV dekoncentruje – ale była to zwykła wymówka. Zdarzały się sytuacje, gdy moja żona coś oglądała, a ja pracowałem, kiedy miałem wrażenie, że TV mnie dekoncentruje i przeszkadza w pisaniu. Teraz TV nie ma, jest cisza, a piszę z podobną wydajnością, wytłumaczenie o TV można wiec sobie wsadzić między bajki.
3) Kwestią są proporcje – w momencie, gdy TV nie ma, nie mogę wcale powiedzieć, bym miał więcej czasu lub robił więcej innych rzeczy. W naszym przypadku TV okazało się być czymś dodatkowym, co pomagało na chwilę oderwać myśli od innych rzeczy, np. przy okazji obiadu, a nie czymś, dla czego rzucaliśmy inne rzeczy. Być może u osób które mają inne podejście, wpływ TV byłby większy.
4) Zdecydowanie nie mogę potwierdzić ulubionych haseł rozwojowych typu więcej energii, więcej czasu, jaśniejszy umysł. Nie mogę też powiedzieć by było przeciwnie (mniej energii, itp.) Oczywiście, tak czy tak jednostkowe doświadczenie nie dawałoby żadnych realnych wniosków. Mam po prostu wrażenie, że niczego nie oczekiwałem od tego braku TV i więc nic się nie zmieniło.
Tyle moje obserwacje. A jak Ty do tego podchodzisz?P.S. Moja propozycja dla większości zwolenników „nie posiadania TV” – spox, tylko idź na całość i nie oglądaj też żadnych seriali ani filmów na komputerze, tablecie czy telefonie. Nawet Youtube warto by ograniczyć. Wtedy takie działanie ma jakiś większy sens i może faktycznie oszczędzić czas (lub przynajmniej skłonić do marnowania go na inny sposób).
P.P.S. Zanim przeciwnicy TV wyskoczą z badaniami – wiem, że każda godzina oglądania TV ponad 1, to 5% niższe poczucie szczęścia. Co dość istotne, były to badania korelacyjne. Trudno ocenić więc, czy ludzie byli nieszczęśliwi i oglądali TV (bo nie mieli ochoty na nic innego), czy oglądali TV i przez to byli nieszczęśliwi. Niestety nie badano wpływu oglądania seriali na komputerze, prywatnie obstawiam podobną relację :)
Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!
Przykładowe pytania: