Witaj,
Czas czytania: ok. 10 minut
Lata temu, kiedy zaczynałem swoją przygodę w środowisku rozwoju osobistego, natrafiłem na pewien, spory wtedy dla mnie, problem.
Wiele metod i podejść dotyczących takich rzeczy jak związki, poznawanie nowych ludzi czy prowadzenie szkoleń wymagało opowiadania historii, idealnie ciekawych historii z własnego życia.
I miałem z tym problem. W końcu nie robiłem nic takiego wyjatkowego. Ot, miałem normalne życie, jak wszyscy. O czym tu gadać? Przecież, jak się zastanawiałem, to nie było tam nic co zwracałoby moją uwagę. I tak dalej. Był to dla mnie całkiem poważny problem i długo myślałem jak go obejść albo co zmienić w swoim życiu, żeby stało się ekscytujące. Żeby było tam coś, o czym można opowiadać.
Tak jak np. u tego gościa:
– jako dziecko wręcz w ostatniej chwili – już siny i nieprzytomny – niemal cudem został uratowany przez śmiercią w wyniku banalnego wypadku
– później jeszcze kilkukrotnie staje na krawędzi śmierci – raz życie ratuje mu cukierek M&Ms, innym razem, przez banalne przeoczenie ze strony lekarzy staje mu serce i zalicza śmierć kliniczną… dwa razy pod rząd. Niestety, wieści o świetlnym tunelu pozostają niepotwierdzone w tym wypadku…
– jako nastolatek tak zachwyca się angielską książką, że w ciągu paru wieczorów tłumaczy ją dla kumpli nie znających języka
– jego impreza klasowa kończy się, gdy jeden z uczestników ląduje w szpitalu z nożem w brzuchu
– od wczesnych lat zwiedza liczne więzienia w Polsce
– tuż po osiągnięciu pełnoletności zaczyna pracę na zachodzie w organizacji zajmującej się narkomanami; przy tej okazji m.in. zwiedza stadion Manchester United i imprezuje na jego terenie oraz trafia do paru nowych więzień, tym razem na świecie
– wzorując się na Billu Clintonie i jego metodach budowania kontaktów, podczas wakacji na studiach wysyła do znajomych ponad 300 kartek pocztowych, tak, żeby sprawdzić jaki to da efekt
– trenuje trzy różne sztuki walki, w sumie przez niemal 10 lat
-jako nastolatek zaprzyjaźnia się z Rickiem Bayanem – autorem jednego z hitów copywritingu, „Words That Sell” i kontynuacji „More Words That Sell”, jak również pełnego czarnego humoru „The Cynic’s Dictionary”
-przez 11 lat męczy się z silną fobią na psy – kiedyś ucieka nawet przed jamnikiem
– zwiedza intensywnie południe Anglii, Edynburg, Wiedeń, Pragę, Budapeszt i Paryż. Po drodze nocuje wszędzie od schronisk turystycznych i prywatnych domów aż po hotele 5-gwiazdkowe.
– wyrusza na samotną dwutygodniową włóczęgę po Węgrzech. Po drodze zaprzyjaźnia się m.in. z japońskim wagabondą.
– mimo wielu imprez na studiach jako absolutnie najlepszą – bo najbardziej pełną życia – traktuje imprezę którą przeżył w Budapeszcie w towarzystwie znajomych czterdziestokilkulatków, odkrywając że wieczór przy winie, muzyce i dobrym jedzeniu w knajpie na wybrzeżu Dunaju może być wielokroć lepszy niż studenckie imprezy na dyskotece
– przez cztery lata uczy się japońskiego u imigrantów z tego kraju
– itp.
Oczywiście, ten gość to ja i to ja z tamtego okresu, ten sam ja, który nie widział nic ciekawego w swoim życiu, Artur z czasów gdy miał jakieś 20 lat. Ale kluczem do sprawy jest to, co pisałem wcześniej – w moim życiu nie było nic, co zwracało MOJĄ uwagę. Oczywiście, że nie było! To było moje życie, więc wszystko co się w nim działo było dla mnie naturalne i oczywiste. Te wszystkie rzeczy były i są dla mnie skrajnie typowe, no bo czego tu nietypowego szukać? Japoński? No jasne, że się uczyłem i co z tego? Włóczęga po Węgrzech? No była i co? Co w niej ciekawego?
Dopiero spojrzenie na sprawę z boku, opisanie siebie tak, jakbym opisywał kogoś innego pozwoliło mi dostrzec te wszystkie historie. O każdej z rzeczy, które wymieniłem powyżej, mógłbym opowiedzieć przynajmniej po jednej, a często po kilkanaście historii. O bliźnie, którą wciąż mam na twarzy po czasie gdy ćwiczyłem karate i nie zadbałem o odpowiednie blokowanie. Albo o przejmującej samotności, gdy po paru dniach wędrówki okazało się, że w północno-zachodnich Węgrzech NIKT nie mówi po angielsku i ogromnej radości jaką było spotkanie kogoś, kto jednak mówi – w tym wypadku japońskiego biznesmena który podróżował sobie po świecie. To wszystko historie które łatwo można wydobyć z tych – tak oczywistych i normalnych dla mnie – sytuacji. Ba, jedna z tych historii, nieco ubarwiona – o śmierci klinicznej – pare lat później pomogła mi przekonać kogoś, żeby nie podejmował próby samobójczej. Ale to już inna historia.
Natomiast na potrzeby tego wpisu, chodzi mi o jedno – o przedstawienie Ci podstaw do prostego ćwiczenia, które pozwoli Ci odkryć, jak ciekawą osobą faktycznie jesteś.
Zacznij opisywać siebie i swoje życie ze szczegółami, ale nie mów o sobie, a o innej osobie, która akurat miała niemal identyczne życie co Ty. Mów w trzeciej osobie „on” lub „ona” i opisuj po prostu, niekoniecznie w kolejności, wydażenia z życia tej osoby. Opisuj je na głos do dyktafonu albo do żywego słuchacza. Poświęć na to jakieś pół godziny, staraj się mówić jak najwięcej, jeśli brakuje Ci pomysłów na to co mówić – opisz jakąś sytuację dokładniej.
Możesz się zaskoczyć tym, jak ciekawą osobę opiszesz.
Jeszcze jedno – lista, którą podałem powyżej, nie jest ani szczególnie pozytywna, ani szczególnie negatywna. Jeśli opisujesz siebie w ten sposób, opisz całą, prawdziwą osobę, z dobrymi i złymi doświadczeniami z jej życia. Nie wszystkich historii musisz używać, ale miej wybór. Bo nie chodzi o budowanie wizji „super-siebie”. Chodzi o dostrzeżenie jak niezwykłe i bogate życie mogłeś przeżyć i nawet tego nie pamiętać, albo nie być świadomym. Np. ja nie byłem świadomy sukcesu Ricka w copywritingu – po paru latach intensywnej internetowej znajomości jakoś straciłem z nim kontakt, a za tamtych czasów wydał tylko (świetny zresztą) The Cynic’s Dictionary. Co mogę powiedzieć – mam dodatkowy bonus z tego posta, przypomniałem sobie tą znajomość i postaram sobie ją odtworzyć :)
Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!
Przykładowe pytania: