Popularne jest założenie, że jeśli ktoś dobrze zna się na jakimś temacie, to będzie też potrafił dobrze  go nauczyć. To takie bardzo zdroworozsądkowe. Uczysz tego, co wiesz. Tego co potrafisz. Tego, co rozumiesz.

Założenie to jednak, w bliższym kontakcie z rzeczywistością, potrafi zaliczyć bardzo bolesnego plaskacza.

Bliska mi osoba wybrała się niedawno do znanej szkoły programistów, na kurs dla początkujących. Egzaminy wstępne zdała świetnie – jak usłyszała później, miała jeden z najwyższych wyników. Wykonała spory kawałek pracy wstępnej… Pracowała z wielkim zaangażowaniem… I po pierwszym tygodniu, razem z innymi początkującymi… Odpadła z kursu.

Jak się bowiem okazało, grupa była mieszana, a jej poziom i prowadzenie dopasowane do osób mających już kompetencje w programowaniu. Mimo, że kurs był rzekomo dla początkujących, a przedstawiciele szkoły uparcie twierdzili, że program był faktycznie pod początkujących przygotowany.

Jestem pewien, że byli naprawdę dobrymi programistami. Ekspertami w swoich dziedzinach. Niestety nijak nie przekładało się to na zdolność nauczania laików. Co – jeśli znasz tematykę skutecznego nauczania – nie powinno zbytnio dziwić.


Szereg badań pokazuje, że eksperci – o ile nie przeszli stosownego treningu – wyjątkowo kiepsko radzą sobie z nauczaniem osób początkujących. Dużo lepiej wypadają w roli nauczyciela osoby jedynie średnio kompetentne!

Wydaje się to tak bardzo sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Czyżby eksperci zgłupieli gdzieś po drodze?

Cóż, nie do końca zgłupieli. Po prostu zapomnieli. Dystans do początkujących zrobił się tak duży, że wszystko zaczęło im się zlewać w jedno.


Pomyśl o tym w ten sposób – jeśli w pierwszej pracy na pół etatu zarabiasz tysiąc złotych, to na każdą złotówkę zwracasz dużo więcej uwagi, niż gdy będziesz zarabiał cztery tysiące, prawda? Ale zarabiając cztery tysiące jeszcze mniej więcej pamiętasz jak to było zarabiać tysiąc i ile wtedy znaczyła złotówka. A gdybyś zaczął zarabiać nie cztery, a czterysta tysięcy? Po jakim czasie „tysiąc” i „cztery tysiące” zlałyby Ci się w jeden obraz „niewiele”? A przecież style życia osób zarabiających tysiąc, cztery czy dziesięć tysięcy będą się z ich perspektywy drastycznie różnić!

Podobnie jest z ekspertami w różnych dziedzinach. Z czasem różnice między niższymi poziomami zacierają im się – osoba zupełnie początkująca i mająca już np. rok doświadczenia wydają im się być na tym samym poziomie. Dodatkowo – jak mówi nam efekt Krugera Dunninga – eksperci przeceniają powszechność swojej wiedzy. Zakładają, że pewne terminy, informacje czy sposoby wnioskowania są dla innych równie oczywiste, jak dla nich samych. Przeceniają tempo, w jakim początkujący będą w stanie zrozumieć kolejne informacje – no bo przecież to wszystko jest „takie oczywiste”. W efekcie powstaje kurs, za którym początkujący nie mają szans nadążyć – a eksperci nie mogą zrozumieć czemu, lub uznają, że to z kursantami jest coś nie tak.


Osobnym problemem, jaki mają eksperci w nauczaniu jest różnica w treści interesujących ich informacji zwrotnych. Eksperci szukają przede wszystkim tego, co mają do poprawy, co nie działa i cenią takie treści – oraz mają tendencję do udzielania takich informacji zwrotnych. Laicy szukają raczej potwierdzenia tego co robią dobrze (i sami takie informacje zwrotne dają). Dlatego kurs zaprojektowany pod laików powinien regularnie dawać im pozytywne wzmocnienia i poczucie, że właśnie znów zrobili coś dobrze.

(Przyznaję się bez bicia, sam mam z tym problem regularnie, gdy jestem poza środowiskiem czystego szkolenia. Pamiętam, jak znajomy poprosił mnie o uwagi co do swojego pierwszego vloga, a ja wymieniłem chyba z 30 rzeczy do poprawy. Znajomy słabym głosem zapytał „ale jest tam coś w ogóle dobrego”, co zupełnie mnie zaskoczyło – tak, ogólnie było dobrze, nie wymieniałbym rzeczy do poprawy, gdyby nie było ;) Dziś już staram się być mniej ofensywny w takich sytuacjach.)


Dlatego właśnie, jeśli eksperci mieliby sensownie uczyć początkujących, potrzebują nabyć nieco praktycznych kompetencji trenerskich. Uważam wręcz, że „czysty” zestaw solidnych kompetencji trenerskich będzie – w nauczaniu osób początkujących – dużo cenniejszy niż dowolne kompetencje w danej dziedzinie. (Innymi słowy, jeśli postawimy na przeciw siebie eksperta bez kompetencji trenerskich oraz kompetentnego trenera bez kompetencji w danej dziedzinie, ale gotowego poświęcić nieco czasu na jej zgłębienie, ten drugi ZAWSZE przeprowadzi skuteczniejsze szkolenie.) Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby eksperci po prostu rozwinęli swoje kompetencje trenerskie – wtedy trudno im będzie dorównać.



Przerwa na reklamę ;)


Książka "Status: Dominacja, uległość i ukryta esencja ludzkich zachowań". Unikatowy tom, wprowadzający Cię w te aspekty ludzkiej komunikacji, które z jakiegoś dziwnego powodu są w psychologii społecznej pewnym tabu. Cóż - ich zrozumienie jest tym bardziej cenne. 

Dostępna w druku i jako e-book, tylko na MindStore.pl

 

Wracamy do artykułu :)



No dobrze, ale do czego te kompetencje się sprowadzają? O co trzeba zadbać przy takim skutecznym nauczaniu?


1. Logiczna, spójna i odpowiednio stopniowalna struktura.

Szkolenie nie może być tylko zbiorem treści ogólnie pasujących do danego hasła. Poszczególne elementy powinny zostać ze sobą powiązane, prowadzić uczestnika jakąś logiczną ścieżką. Im więcej powiązań, tym skuteczniejsze będzie późniejsze przywoływanie poznanych treści. Bardzo ważne jest tu także aby odpowiednio stopniować poziom trudności – musi on rosnąć na tyle powoli, aby kursanci nadążali.

Struktura szkolenia musi być też dobrana pod perspektywę kursantów. Trener musi wyjść od tego co takie osoby faktycznie umieją (a czego nie) oraz dokąd ma je doprowadzić i połączyć te dwa punkty realistyczną drogą.

Dobry trener zadba o to wszystko na poziomie projektowania szkolenia – dlatego też takie przygotowanie szkolenia to zwykle solidny kawał pracy.


2. Ćwiczenia w roli diagnozy lub powtórzenia i utrwalenia.

Szkolenia zaprojektowane niezgodnie z regułami skutecznego nauczania lubują się w rzucaniu kursantów na głęboką wodę. Ćwiczenia są tam często wykorzystywane jako swego rodzaju test dla kursanta – odnajdziesz się i zaczniesz pływać, albo utoniesz. Problem w tym, że taka metoda niespecjalnie działa, zwłaszcza u początkujących. Takie osoby nie mają jeszcze na tyle utrwalonej nowej wiedzy, żeby próbować ją kreatywnie zastosować. To tak, jakby na drugiej lekcji kursu prawa jazdy kazać komuś brać udział w wyścigu formuły 1. Nie ma szans skończyć się to inaczej niż paraliżem i zatrzymaniem się w miejscu, albo popisowym wypadkiem.

Dla jasności – takie zastosowanie może mieć sens, jako diagnoza. Doprowadzamy do takiej sytuacji, po czym omawiamy ją z grupą i uczymy jak sobie radzić w takich sytuacjach, po czym dajemy nowe ćwiczenie, już w oparciu o nową wiedzę, gdzie uczestnicy mogą tą wiedzę utrwalić i jednocześnie dać sobie radę w podobnych warunkach. Niestety, dużo częściej takie ćwiczenia są używane jako (skazana z góry na porażkę) próba nauczenia czegoś kursantów.

Aby ćwiczenia na szkoleniu pełniły swoją rolę, muszą być używane albo w roli diagnostycznej, albo utrwalającej. Zupełnie nie sprawdzają się natomiast w przekazywaniu nowej wiedzy – bo to po prostu nie jest ich funkcja!

O ten punkt możesz zadbać zarówno na poziomie projektowania szkolenia, jak i w toku samego szkolenia, w razie potrzeby zastępując ćwiczenia uprzednio przygotowanymi, prostszymi wersjami.


3. Zadbaj o bezpieczeństwo

Ludzie uczą się skutecznie gdy czują się bezpiecznie. Tylko wtedy otwierają się, podejmują ryzyko, eksperymentują. Dlatego jedną z głównych funkcji trenera jest budowanie poczucia bezpieczeństwa na sali szkoleniowej. Ma on tak zadbać o grupę, żeby ta czuła się komfortowo i bezpiecznie. Służy temu szereg narzędzi zawartych w strukturze szkolenia (np. zawarcie w szkoleniu modułów wprowadzających czy ćwiczeń budujących bezpieczeństwo), ale do tego sprowadza się też duża część pracy trenera na sali. Powinien on tak moderować dyskusje, dobierać ćwiczenia, reagować na uczestników – także na ich opory i wątpliwości – aby poczucie bezpieczeństwo stopniowo rosło w toku szkolenia. Bez tego zaangażowanie uczestników będzie dużo mniejsze, niż potencjalnie możliwe.


Wszystkie powyższe zachowania i umiejętności wychodzą poza zakres tego, jak działa ekspert. To po prostu konkretne umiejętności trenerskie, których eksperci zwykle nie mają – bo i jak mieliby je nabyć? Dlatego warto edukować (nomen omen) i wskazywać na potrzebę posiadania takich umiejętności. Dlatego też, jako kursant, masz prawo oczekiwać takich kompetencji od osób Cię szkolących. Za to w końcu płacisz.


Przy okazji: te wszystkie wskazówki mówią bowiem o początkujących. W wypadku ekspertów reguły te przestają obowiązywać (albo przynajmniej stają się mniej istotne). Eksperci, nawet bez odpowiedniego przygotowania trenerskiego, mogą być więc całkiem nieźli w nauczaniu innych ekspertów (lub przynajmniej osób średnio kompetentnych). Oczywiście, przygotowanie trenerskie dodatkowo pomoże im działać skuteczniej w tym zakresie, ale jego brak nie będzie tutaj aż tak bolesny. Może to wyjaśnić czemu niektórzy trenerzy mogą być przekonani o swoich kompetencjach trenerskich, mimo realnego ich braku. Pracują głównie z grupami zaawansowanymi, nie odczuwają więc tak bardzo swoich ograniczeń.



Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!

Przykładowe pytania:

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis