Są pewne terminy, które powinniśmy, dla dobra wszystkich, zmienić. Wiem, utarły się, jakoś tak wyszło przez lata, że ich używamy. Zmiana będzie wymagała wysiłku.

Ale trzeba je zmienić, bo wypaczają nam postrzeganie świata i wszelkie debaty w bardzo niefajnym kierunku.

Termin na dziś: poprawność polityczna.

reka

Zauważyłeś może, że osoby starające się przestrzegać reguł tzw. „poprawności politycznej”, niemal nigdy nie używają tego słowa? W miażdżącej większości przypadków termin ten używany jest w ramach krytyki. Często słyszysz, że „coś jest nadmiernie poprawne politycznie”. Albo gdzieś „panuje terror poprawności politycznej”. Natomiast praktycznie nie słychać „jestem politycznie poprawny”. Już ten fakt mówi nam wiele o tym, co stało się z tym terminem i jak bywa on wykorzystywany.

Ma to również uzasadnienie historyczne. Choć termin ten bywał niekiedy używany przez lewicowe środowiska w USA, zwykle w formie auto-ironicznej i jako ostrzeżenie przed zbyt skrajnym podejściem w promocji swoich poglądów, sławę zyskał dzięki prawicy. Od lat 90-tych ubiegłego wieku termin ten jest masowo używany przez prawicowe think-thanki i środowiska związane z prawicą, jako broń w tzw. wojnach kulturowych, czyli rywalizacji między konserwatywnymi, a liberalnymi wartościami w kulturze masowej.

No dobrze, ale czym jest ta poprawność polityczna?

Cóż, możliwe są tu dwie odpowiedzi i obydwie sprawiają, że termin ten wymaga zmiany.


Opcja pierwsza – zgodnie z najstarszą, pochodzącą jeszcze z lat 50-tych ubiegłego wieku, genezą terminu. Taka poprawność polityczna to po prostu przestrzeganie niepisanych wartości swojego środowiska politycznego. W tym ujęciu zarówno prawica jak i lewica mają „swoje” oddzielne poprawności polityczne. Na lewicy dotyczą one np. praw mniejszości. Na prawicy mogą dotyczyć np. tego, że aborcja jest z definicji zła, a wojna w Iraku była dobra (w naszym ujęciu  – „Smoleńsk to zamach”).

Tak rozumiana poprawność polityczna byłaby lepiej opisana jako „linia partyjna” – inaczej dwie osoby o sprzecznych poglądach na np. aborcję mogą obydwie być, myląco, opisane jako „poprawne politycznie”.


Ale mamy też drugie, bardziej powszechne rozumienie „poprawności politycznej”, jako języka i zachowań spójnych z lewicowymi wartościami. A więc dbających o to by nie stygmatyzować mniejszości. Czyli po prostu jak mówić i zachowywać się tak, by zmniejszyć szanse na zrobienie komuś przykrości.

Albo, tak po naszemu… Tak rozumiana „polityczna poprawność” oznacza po prostu „nie bycie dupkiem”.

I gorąco proponuję by powszechnie zmienić ten termin zgodnie z tą regułą.


Bo sam pomyśl, jak zmienia się optyka, gdy słyszysz o…

„Terrorze nie bycia dupkiem.”

„Dyktaturze nie bycia dupkiem.”

„To nadmiernie dąży do tego, żebyśmy nie byli dupkami.”

„Ten kraj jest ogarnięty obsesją nie bycia dupkami.”

No tragedia po prostu. A my tak bardzo byśmy chcieli tymi dupkami być! ;)



Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!

Przykładowe pytania:

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis