Dziś Dzień Nieśmiałych, 14 stycznia, pomyślałem więc, że podzielę się z Wami przydatnym narzędziem do budowania pewności siebie. Metoda ta* jest bardzo prosta, a jednocześnie stanowi jeden z najważniejszych elementów mojej pracy z osobami mającymi kłopoty z nieśmiałością, wystąpieniami publicznymi, poznawaniem osób płci przeciwnej, itp.
*Wspominałem już o niej krótko przy okazji innych projektów, np. Rozwoju Osobistego dla Początkujących, wydaje mi się jednak, że nigdy nie poświęciłem czasu na solidne jej opisanie na blogu.
Pomyśl o sytuacji, w której nie czujesz się pewny/a siebie. Wybierz jedną konkretną sytuację tego rodzaju i zadaj sobie pytanie: jakie były w niej Twoje cele? Tak szczerze, na czym Ci wtedy zależało?
Gdy zadaję to pytanie na sesji, w tym momencie pada zwykle kilka bardzo podobnych odpowiedzi:
– Chciałem dobrze wypaść.
– Chciałam zrobić dobre wrażenie.
– Nie chciałem wyjść na idiotę.
– Nie chciałam się zbłaźnić.
-Chciałem się spodobać.
-Chciałam zostać zaakceptowana.
Niekiedy pojawiają się też nieco bardziej specyficzne odpowiedzi, powiązane z sytaucją, np. „chciałem dostać tą pracę” albo „chciałem zrobić wrażenie na szefie.
Wszystkie te cele łączy jedna wspólna cecha. Każdy z nich w dużej mierze zależy od osoby, która go sobie stawia. ŻADEN nie zależy od niej w 100%.
Najgorsze możliwe połączenie.
Gdyby realizacja tych celów zależała od Ciebie w 10%, miałbyś z nimi prawdopodobnie luz. Swoje zrobisz, a cała reszta jest już poza Twoimi rękoma.
Ale jeśli zależy od Ciebie w 90%? W 95%?
To możesz stanąć na głowie i zatańczyć kankana, zrobić wszystko co w Twojej mocy, zrobić wszystko idealnie. A i tak Ci się nie uda.
I ta możliwość, ta obawa, to „a co jeśli jednak” będzie trucizną, rozlewającą się po Twojej pewności siebie i poczuciu bezpieczeństwa.
Masz wielki wpływ na to, jak wypadniesz. Czy się spodobasz. Czy nie zrobisz z siebie idioty. Ale nie kontrolujesz tego absolutnie. A w efekcie taki cel jest dla Ciebie wyrokiem.
Dlatego jeśli chcesz czuć się pewniej i bardziej komfortowo, w dowolnej sytuacji, zadbaj o jedną rzecz. Łatwo ją zrobić, a efekty są bardzo duże. Wybierz sobie cele, których realizacja zależy w 100% od Ciebie.
Nie mogą to więc być cele związane z tym, jak zachowają się inni. Nie masz nad nimi kontroli.
Nie mogą być to cele związane z końcowym wynikiem sytuacji. Ten zależy nie tylko od Ciebie.
Nie mogą być to cele związane z tym jak się czujesz. Masz na to wpływ, ale nie masz nad tym absolutnej władzy i kontroli.
Cele zależne w 100% od Ciebie, to inaczej po prostu Twoje zachowanie. To co zrobisz w danej sytuacji, to jak się zachowasz. Najlepiej, żeby były one ujęte w formie tzw. „checklisty”, którą możesz w myślach zaznaczać. Pozwoli Ci się to skupić na realizacji tych celów i nie uciekać myślami do celów, które nie są od Ciebie w 100% zależne.
Dla przykładu, jeśli denerwujesz się przed rozmową kwalifikacyjną, mając cel „dostać pracę”, zmień go na cele zależne w 100% od Ciebie takie jak:
– zapytać o dwie rzeczy n.t. warunków pracy
– uśmiechać się, choćby sztucznie, przez cały czas
– podtrzymywać kontakt wzrokowy ze swojej strony przez minimum 50% czasu
– powiedzieć trzy rzeczy o sobie
Nad tymi rzeczami zawsze masz kontrolę – pozwolą Ci więc czuć się pewniej. Dzięki temu, paradoksalnie, wypadniesz lepiej i będziesz mieć większą szansę faktycznie dostać tą pracę. Co więcej, jeśli nie uda Ci się zrealizować któregoś z tych punktów, będziesz wiedzieć co konkretnie Ci nie wyszło i dlaczego. Możesz następnym razem zrobić lepiej.
Tak robią eksperci w różnych dziedzinach. Np. gdy badano jak trenują najlepsi sprzedawcy, okazało się, że dzwoniąc do klienta nigdy nie dają sobie za cel sprzedaży, tylko np. zapytania o trzy potrzeby. Pozwala im to, paradoksalnie, być lepszymi sprzedawcami. Nie przejmują się tak, nie spinają, nie udają. Wypadają naturalniej, sympatyczniej i pewniej. A w efekcie więcej sprzedają.
Co istotne, nawet znając tą technikę, warto regularnie weryfikować swoje cele i sprawdzać, czy nie wkradł Ci się jakiś, który nie jest od Ciebie w 100% zależny. Jeśli taki znajdziesz, czas go zmienić na zdrowszy. Taką zmianą dla właściciela biznesu jest np. przejście z celu niezależnego („sprzedać X sztuk towaru/usług”) na cel zależny („dotrzeć do X osób z przekazem n.t. towaru/usług”)
Sam co jakiś czas łapię się na tym, że jakiś mój cel nie jest do końca zależny ode mnie i wtedy stresuję się tym, czy zostanie zrealizowany. Gdy zamieniam je na zależne od siebie, stres znika z miejsca.
Dla przykładu, moim celem przy pisaniu tego bloga nie jest napisanie dobrego artykułu. Nie jest nim spodobanie się czytelnikom. Miło będzie, jeśli będzie dobry, polubisz go i skorzystasz, ale nie mam nad tym kontroli. Dlatego moim celem jest tu trening pisania krótszych zdań :) Gdy moim celem było pisanie dobrych artykułów, nie wychodziły wcale lepsze, ale spędzałem długie, bezproduktywne godziny próbując bezskutecznie zabrać się do ich pisania. Obawa przed tym, że nie będą dostatecznie dobre prowadziła do odkładania pracy na później.
Podobnie prowadząc szkolenie mogę mieć cele w stylu „pisać większe litery na flipcharcie” czy „dawać ludziom więcej czasu na odpowiedź przed zadaniem kolejnego pytania”. Moim celem nie jest „zrobić dobre szkolenie” czy „spodobać się uczestnikom szkolenia”. A jednocześnie ankiety, które zbieram, stale orbitują przy maksymalnych możliwych notach. Właśnie dzięki temu, że nie skupiam się na tym, by dobrze wypaść :)
Jak widzisz, metoda jest naprawdę prosta. Może to korcić do nie doceniania jej. Nie rób tego błędu, ok? Przetestuj ją w praktyce i odkryj jak wiele może zmienić :) Dzięki :)
Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!
Przykładowe pytania: