Bardzo zaskoczyło mnie odkrycie, że nie mam na blogu wpisu poświęconego konkretnie kwestiom tzw. consentu, świadomej zgody. Jest to zdecydowanie temat do nadrobienia, o czym przypomniała mi tak niedawna burda o zmianę definicji gwałtu, jak i świeża lektura „Seduction: Men, Masculinity and Mediated Intimacy” Rachel O’Neill*.

*

Feministycznej analizy środowiska szkoleń z uwodzenia z wykorzystaniem warsztatu kulturoznawczego. Bardzo ciekawa rzecz, choć momentami emocjonalnie ciężka nawet gdy wie się jaki syf potrafi się w tych środowiskach odwalać.

 

 

Porozmawiamy więc sobie o tym, czym jest zgoda, świadoma zgoda i entuzjastyczna zgoda na seks. Jak się mają do popularnych haseł, wątpliwości wynikających z niezrozumienia tematu, stereotypów i docinków. Zaczniemy jednak od pogadania sobie o jedzeniu.

(Btw. będę typowo używał męskiej formy odbiorcy, gdyż to w większości mężczyźni wyrażają opory przeciwko wspomnianej zmianie definicji gwałtu czy w inny sposób wykazują problemy z rozumieniem świadomej zgody. To wy jesteście więc domyślnym odbiorcą tego artykułu.

Pisząc o seksie używam tego terminu w rozumieniu współczesnej seksuologii, czyli szerokiego zakresu zachowań powiązanych z seksualnością, zaczynając od dotyku czy pocałunków, a kończąc na penetracji. O ile w kontekście prawnym i wspomnianej ustawy ten termin jest ostrzej zawężony, tak gdy mówimy o etyce i potencjalnych traumatycznych konsekwencjach dla ofiar, warto używać szerszego rozumienia terminu.)

 

 

Porównanie zgody w seksie do kwestii jedzenia i picia nie jest oryginalnym pomysłem. W 2015 furorę zrobił krótki filmik porównujący proponowanie seksu do proponowania komuś herbaty. Jest to bardzo wdzięczna analogia. Tu i tu mówimy o akceptacji pewnych rzeczy dziejących się z naszym ciałem. Tu i tu mamy coś, co może zachodzić w samotności, ale często ma duży aspekt społeczny. Tu i tu mamy pewne tabu, pewne zasady, pewne preferencje. Ba, obydwa obszary potrafią dzielić dużą przestrzeń metaforyczną. Pożeramy kogoś wzrokiem. Jędrne mogą być tak owoce, jak i pośladki. Będę więc do tej analogii sięgał, pokazując jak pewne rzeczy w jasny sposób nie byłyby ok w kontekście jedzenia, choć z niestety próbujemy je czasem uzasadniać lub trywializować w przypadku seksu.

 

Czy byłoby to OK, gdy ktoś zaprosił Cię na obiad?

Wyobraź sobie, że jesteś u kogoś w gościach. Ta osoba proponuje Ci obiad. Odmawiasz, na co ta osoba przemocą otwiera Ci usta i Cię karmi. W końcu przyszedłeś w gości, więc w domyśle mogłeś oczekiwać, że zostaniesz nakarmiony. Czego się spodziewałeś, jak Cię ktoś zapraszał? Jak nie chciałeś jeść, trzeba było nie przychodzić. Słabe, prawda?

Oczywiście takie przymuszenie może mieć różną postać. Może taka osoba nie będzie Ci dosłownie wpychać tortu do ust. Może zamiast tego przytrzyma Cię przy stole, fizycznie utrudniając lub uniemożliwiając odejście, jeśli nie zjesz tego, co masz na talerzu. Może będzie jedynie wspominać o tym, jak to ostatnio ktoś nie chciał dojeść obiadu i został przez nią pobity. Wciąż słabe, jeśli nie masz ochoty na obiad, prawda?

Może chcesz zjeść trochę, po czym stwierdzasz, że masz dość, ale gospodarz nie przyjmuje tego do wiadomości i przymusza do dokończenia?

Może nawet umawiasz się by przyjść na posiłek, po czym na miejscu stwierdzasz, że jednak nie masz ochoty jeść, a gospodarz to ignoruje?

 

 

No dobrze, ale co do forsownego karmienia większość osób zgodzi się, że to problem. Tyle, że to nie wyczerpuje puli problematycznych zachowań.

Być może gospodarz uporczywie Cię przekonuje, aż coś zjesz, licząc, że w końcu Cię złamie i dla świętego spokoju się zgodzisz.

Może każe Ci się tłumaczyć z tego, czemu nie chcesz jeść i próbuje przekonywać, że Twoje powody są złe i masz po prostu jeść?

Może choć odmawiasz jedzenia raz za razem rozstawia przed Tobą różne dania, wpycha Ci do ręki sztućce, licząc, że w końcu zmienisz zdanie i zjesz?

Może robi Ci ciągłe wyrzuty, że jesteś złym człowiekiem, skoro nie chcesz zjeść tego co przygotował, że tak się starał, nigdy nie jadacie wspólnych posiłków, no możesz się raz zmusić.

Może wyśmiewa Cię, że co z Ciebie za facet, skoro nie jesteś gotowy zjeść posiłku, prawdziwy facet to by był zawsze głodny, licząc, że w ten sposób Cię sprowokuje do zjedzenia.

Może mimo Twoich jasnych deklaracji, że nie chcesz jeść jakiegoś dania, albo wręcz masz na nie uczulenie, będzie Cię przymuszać do zjedzenia akurat tego. Albo choć jasno deklarujesz, że jesteś wegetarianinem, ukryje nieco mięsa w daniu, bo wierzy, że jak spróbujesz, to na pewno polubisz. Że ten wegetarianizm to sobie ubzdurałeś, a on lepiej wie co masz jeść.

Może gospodarz przekonuje Cię, że tak naprawdę jesteś bardzo głodny i chcesz zjeść, tylko sam tego nie wiesz, bo nie znasz siebie wystarczająco dobrze, zdarzyło Ci się przecież zapomnieć kiedyś zjeść i potem czuć się słabo, to może teraz też tak jest?

Może wypiłeś wcześniej za dużo i odpływasz, a gospodarz próbuje Cię wtedy karmić na siłę? Albo próbujesz się zdrzemnąć na fotelu przed drogą powrotną, a gospodarz w tym czasie próbuje Cię nakarmić?

Może nie chcesz jeść, ale gospodarz to ignoruje i próbuje Cię karmić raz za razem, uważając, że wie lepiej, że tak naprawdę jesteś głodny, ale społeczna presja na odchudzanie sprawia, że nie możesz się do tego przyznać i musisz pozorować opór?

 

 

Wszystko to byłoby mega słabe, prawda? Zdecydowanie pokazywałoby też, że gospodarz niespecjalnie szanuje Ciebie jako gościa. Że jesteś dla niego raczej przedmiotem, który ma mu pomóc się czuć lepiej, jako prawdziwy gospodarz, niż osobą z którą się spotyka.

Niektóre z powyższych przykładów są wręcz groteskowe. Inne po prostu w znajomy sposób irytujące. Osoby z alergiami pokarmowymi czy wybiórczymi dietami prawdopodobnie doskonale przywołują niektóre z powyższych sytuacji i to jak nieprzyjemne mogą być. Inne osoby będą przywoływały niemiłe doświadczenia  wizyt u rodziny, przymuszającej do niechcianego jedzenia rzeczy. Wszyscy jednak przynajmniej jesteśmy w stanie wskazać, że są lub byłyby to zachowania w jakiś sposób krzywdzące dla osoby goszczonej.

 

Niestety, w wypadku seksualności już z tym gorzej. Dlatego mówimy o świadomej zgodzie i o entuzjastycznej zgodzie.

 

 

Czym jest świadoma zgoda?

Świadoma zgoda oznacza zgodę na dane zachowanie wobec siebie, dobrowolnie wyrażoną i aktywnie podtrzymywaną przez osobę, której to zachowanie dotyczy i która jest zdolna do wyrażania takiej zgody. Może to być seks, ale może to być też udział w posiłku, albo dowolna inna podobna sytuacja. Najczęściej mówimy o niej w kontekście seksualności, ale działa ona w każdej sytuacji!

Świadoma zgoda wymaga, jak sama nazwa wskazuje, świadomości, rozumianej jako zdolność do podejmowania decyzji w danym zakresie. Jeśli ktoś jest zbyt młody, by móc zdawać sobie sprawę z tego na co się zgadza, nie jest w stanie wyrazić świadomej zgody. Nie są też jej w stanie wyrazić osoby głęboko upośledzone intelektualnie, otumanione alkoholem czy narkotykami, śpiące lub nieprzytomne. Ponieważ świadoma zgoda musi być aktywnie podtrzymywana, jej wyrażenie wcześniej przez osobę, która obecnie nie jest w stanie jej podtrzymać (bo np. śpi) automatycznie przekreśla jej występowanie. Innymi słowy, jeśli ktoś wcześniej zgodził się na seks, ale potem zasnął, nie mamy prawa uprawiać z tą osobą seksu, mimo wcześniejszej zgody. Podobnie to, że np. poprzedniego dnia ktoś się zgodził na seks nie znaczy, że następnego dnia ta zgoda obowiązuje. To nie jest sytuacja, w której raz podjęta decyzja zobowiązuje na zawsze. (Tak samo jak fakt, że wczoraj jak kogoś odwiedziłeś to zjadłeś u tej osoby obiad nie oznacza, że musisz teraz coś jeść za każdym razem jak ją odwiedzisz.) Musi być też dobrowolna. Nie może być wyrażona pod wpływem gróźb, manipulacji, oszustwa. 

Trzeba to wprost powiedzieć – seksualna sytuacja w której brak świadomej zgody będzie po prostu gwałtem.

 

 

Wymóg świadomości oznacza też, że dana osoba powinna jasno wiedzieć na co się zgadza. Jeśli ktoś zgadza się na seks w zabezpieczeniu, to zgoda obejmuje tylko taką formę stosunku. Wprowadzanie drugiej osoby w błąd w tym zakresie, celowe uszkadzanie zabezpieczania, itp. są formami łamania tej świadomej zgody. Z tego względu sądy niektórych krajów zaczynają już traktować tzw. stealthing, czyli skryte zdejmowanie prezerwatywy w trakcie stosunku, za formę gwałtu**.

**

Uprzedzając potencjalne pytania:  Nie udało mi się znaleźć decyzji odnośnie kłamstw o stosowaniu antykoncepcji przez kobiety, więc nie wiem jak jest to rozpatrywane prawnie. Etycznie zdecydowanie byłoby to pogwałceniem świadomej zgody. Podobnie jak uprawianie seksu bez zabezpieczeń w sytuacji gdy uprawia się seks z różnymi osobami, ale przekonuje osobę partnerską, że uprawia się go tylko z nią. Niezależnie od kwestii zdrady zaufania w takiej sytuacji, osoba partnerska w takiej sytuacji nie wyraziła świadomej zgody na podwyższone ryzyko zakażenia chorobami przenoszonymi drogą płciową.

 

 

Świadoma zgoda jest też czymś, co można w dowolnym momencie wycofać. Takie wycofanie nie działa retrospektywnie, ale absolutnie działa od momentu w którym padnie.Tak, oznacza to, że dowolna osoba może w połowie stosunku stwierdzić, że już nie chce. I wtedy po prostu przerywamy.

Tak, jest to frustrujące. Życie takie bywa, od dorosłych ludzi oczekujemy, że będą sobie w stanie z taką frustracją poradzić. To, że ktoś przyjmie zaproszenie na obiad, przyjdzie i zacznie jeść, nie znaczy, że musi dokończyć posiłek. Może, z dowolnego powodu, którego nie musi tłumaczyć, po prostu przerwać w połowie.

Jasne, może to być dla Ciebie frustrujące, zwłaszcza jeśli w przygotowanie tego posiłku włożysz wiele wysiłku. Możesz to uznać za niegrzeczne, niemiłe, itp. Masz prawo do takich uczuć. Nie masz prawa do zmuszania drugiej osoby do skończenia posiłku, jeśli stwierdzi, że nie chce tego zrobić. Masz prawo czuć zawód, irytacje, być może nie chcieć na przyszłość takiej osoby zapraszać na obiad.

Nie masz prawa nakłaniać tej osoby by jednak zjadła. Nie masz prawa budować w niej poczucia winy za to, że przerwała posiłek. Możesz zapytać co się stało, być może np. posiłek zawierał jakiś alergen i dowiesz się by na przyszłość go unikać. Nie masz jednak prawa drążyć, jeśli druga osoba nie będzie Ci chciała odpowiedzieć.

 

 

Wycofanie zgody może mieć wiele różnych przyczyn. Być może u danej osoby uruchomiły się jakieś trudne emocje (częste zwłaszcza u ofiar przemocy seksualnej). Być może tu i teraz potrzebuje po prostu przerwy i chętnie wróci do tematu za jakiś czas. Może to problem tak drobny, jak skurcz czy potrzeba dodatkowej lubrykacji. A może po prostu druga osoba się znudziła. Albo ma taką zachciankę. Tak, to również jest w pełni uzasadniony powód do tego, by powiedzieć w dowolnym momencie nie. To nasze ciało, jesteśmy jedynymi, którzy mają prawo nim dysponować i to wyłącznie od nas zależy jak nim dysponujemy.

Jasne, niektóre z tych powodów mogą być mniej społecznie mniej lub bardziej cenione. Niektóre możemy uznawać za bardziej, inne za mniej uzasadnione. Mamy do tego prawo. Mamy też absolutny obowiązek dostosowania się do odmowy drugiej osoby niezależnie od tego, jak oceniamy jej powód. Jeśli umówimy się na posiłek i przygotujemy dla kogoś wykwintny obiad, a Ta osoba stwierdzi, że go nie zje, bo nie, może to być frustrujące, możemy uznać, że więcej nie chcemy się w takiej sytuacji z tą osobą znaleźć. To czego nie możemy, to mimo wszystko jej zmuszać do jedzenia, czy to fizycznie, czy przez presję emocjonalną. Nie chce jeść, to po prostu nie je i tyle.

Odnosząc się więc wprost do popularnej konserwatywnej reakcji na proponowaną zmianę definicji gwałtu: nie, przed pójściem do łóżka nie będzie trzeba podpisywać umowy, a podpisanie umowy i tak by niczego nie zmieniło, bo jej zerwanie byłoby i tak możliwe w każdej chwili. Samo pytanie o taką umowę pokazuje brak zrozumienia o co chodzi w świadomej zgodzie.

 

 

Skoro jednak nie umowa, to jak wygląda taka świadoma zgoda w praktyce? Czasem będzie to po prostu pytanie typu „czy masz ochotę na seks?” Czasem może to być pytające spojrzenie przy zdejmowaniu kolejnego elementu ubrania i pozytywna reakcja drugiej osoby – kiwnięcie głową, uśmiech, aktywne rozbieranie nas samych. Czasem będzie to otwarta propozycja ze strony drugiej osoby. Świadoma zgoda nie musi być wyrażona werbalnie, może być też wyrażana mową ciała. Kluczowe jest natomiast rozpoznanie, kiedy jej nie może być (np. przy braku świadomości) oraz kiedy jej nie ma. Brak „nie” nie oznacza jeszcze tak, dopiero „tak” oznacza tak.*** Szukamy potwierdzenia, a nie braku odmowy.

***

Zapewne będą osoby, ze zinternalizowanym modelem „łowów” w którym ewentualny opór jest pewnego rodzaju grą. Z każdym kolejnym pokoleniem jest ich coraz mniej, ale wyrastając w stereotypach też nimi nasiąkamy. Problem w tym, że NIE WIESZ kto jest taką osobą, a kto nie. Masz też bardzo dużą szansę trafić na osobę, dla której takie zachowanie będzie wręcz traumatyczne, np. przywołujące doświadczenie bycia ofiarą przemocy seksualnej. Jeśli więc nie masz wcześniej jasnego, wyraźnego komunikatu od drugiej osoby pt. „bawi mnie taka gra, zagrajmy” zdecydowanie zdrowiej jest zakładać, że druga osoba nie jest taką „grą” zainteresowana.

 

 

Niestety, świadoma zgoda nie zawsze jest wystarczającym kryterium. Będzie bowiem wiele sytuacji, w których ktoś co prawda wyraża świadomą zgodę, ale jest to robione pod presją, wpływem manipulacji, itp. O ile te kwestie nie będą się wprost kwalifikowały jako gwałt, to wciąż są etycznie potężnie problematyczne. Wciąż mogą być bardzo traumatyczne dla osób, których dotykają. Wciąż też nie będą sprzyjały zdrowemu funkcjonowaniu w relacji. Dlatego potrzebujemy czegoś więcej. Stąd koncepcja entuzjastycznej zgody, która jest obecnym złotym standardem w tym zakresie.

 

Czym jest entuzjastyczna zgoda?

Entuzjastyczna zgoda wzbogaca świadomą zgodę o entuzjazm, wyraźną chęć. To szukanie aktywnego, ochoczego potwierdzenia, a nie jakiegokolwiek wymuszonego „tak”.

Dlaczego potrzebujemy tego rozróżnienia? Czy to już nie wydziwianie? Czy świadoma zgoda nie byłaby wystarczająca sama w sobie?

Nie. Bo istnieje szereg technik manipulacji, niebezpośredniego przymusu itp. które mogą prowadzić do sytuacji w której wyrażona zostanie świadoma zgoda, ale wciąż nie będzie to coś, czego dana osoba faktycznie chce.

I jasne, z perspektywy prawnej wchodzimy tutaj już zwykle na kwestie nie do udowodnienia. Niektóre formy manipulacji, gróźb czy szantażu może by przeszły jeszcze, ale większość jest absolutnie nie do wykazania w sądzie. Nie jest to więc limit prawny, jest to limit etyczny. Nie zmniejsza to jego znaczenia.

 

 

Entuzjastyczna zgoda jest czymś ważnym. Wiemy to i akceptujemy, bo jej brak w kontekście jedzenia postrzegamy wyraźnie jako problematyczną sytuację. Gdy przechodzimy do seksualności, nagle pojawia się tu dużo racjonalizacji. To co wcześniej jednoznacznie było niefajnym zachowaniem nagle zaczyna być tłumaczone jako usprawiedliwione. W dużej mierze jest to pochodną kulturowych stereotypów. Przede wszystkim założenia, że kobiety tak naprawdę nie lubią seksu i godzą się na niego tylko ze względu na mężczyzn. Względnie, że potrzebują go dużo mniej niż mężczyźni, a dla mężczyzn jest absolutnym priorytetem. W takim układzie trudno w ogóle sobie wyobrazić entuzjastyczną zgodę na seks. Świadomą może, ale entuzjastyczną niespecjalnie.

Tyle tylko, że model ten jest absolutnie bzdurny. Dla wszystkich ludzi seks jest czymś ważnym****. Nie ma tu różnic płciowych, co najwyżej normy kulturowe mogące premiować pewne zachowania u każdej z płci. A skoro tak, to entuzjastyczna zgoda jest nie tylko możliwa, ale też po prostu potrzebna.

****

No, zwykle. Pamiętajmy o osobach aseksualnych, dla których seks nie ma takiego znaczenia.

 

 

Mówienie o entuzjastycznej zgodzie jest o tyle ważne, że w kontekście seksualności bardzo często stosowane są metody presji. Nie bezpośredniego przymusu pt. „jak nie pójdziesz ze mną do łóżka, to cię pobije” czy „jak nie pójdziesz ze mną do łóżka, to przelecę twoją pijaną przyjaciółkę”, te wyklucza już świadoma zgoda. Nie wyklucza jednak subtelniejszych zachowań, które wciąż mogą być bardzo krzywdzące dla poddanej im ofierze. Pamiętasz omówienie sytuacji przy obiedzie? To większość z wymienionych tam kwestii.

To po prostu upór, próba zamęczenia ofiary kolejnymi namowami, prośbami, sugestiami, licząc, aż w końcu się podda bo kolejne odmowy staną się dla niej trudniejsze, niż niechciany stosunek.

To kazanie się ofierze tłumaczyć z jej decyzji, próby przekonywania, że jej powody są błędne, nietrafne czy nieaktualne. W końcu jeśli nie będzie w stanie podać „wystarczającego” powodu, to może ulegnie?

To nieustanne podejmowanie prób całowania, dotykania, rozbierania, itp. ofiary, mimo, że ta wyraźnie ich unika, reaguje niechęcią lub po prostu zamarznięciem.

To wyrzuty, że ofiara jest złym człowiekiem, bo przecież mogłaby się po prostu zmusić i przecierpieć, skoro drugiej stronie tak zależy.

To wstrzymanie jakiegokolwiek wsparcia emocjonalnego, ciepła, itp. w relacji jeśli ofiara nie zgadza się na uprawianie seksu.

To naciskanie, że skoro ofiara kiedyś się zgodziła, to teraz też musi się zgodzić. Albo skoro zaczęła już coś, to musi to dokończyć.

To doprowadzenie do sytuacji w której ofiara nie jest w stanie za bardzo powiedzieć nie, bo np. rzeczy dzieją się za szybko, by mogła to zrobić.

To wypominanie ofierze, że skoro jest w związku albo małżeństwie, to ma obowiązek uprawiać seks.

To wyśmiewanie ofiary, sugerowanie jej niedojrzałości, braku otwartości seksualnej czy innych kwestii, licząc że poczucie winy i chęć zachowania dobrej opinii o sobie skłonią ją do ulegnięcia.

To gaslightowanie ofiary, przekonywanie jej, że zna się ją lepiej niż ona sama siebie, że tak naprawdę chce iść do łóżka, tylko hamują ją normy społeczne, w które wierzy.

 

 

W każdym z tych przypadków (i wielu innych) ofiara może w końcu się złamać i zgodzić. W żadnym razie nie będzie to jednak entuzjastyczna zgoda. W żadnym razie nie będzie to więc sytuacja ok. Pod wieloma względami może być ona wręcz bardziej traumatyzująca, gdyż dużo łatwiej będzie tu ofierze presji obwiniać samą siebie. W końcu „miała” wybór, „sama” się zgodziła, itp. Dlatego tak ważne jest nie tylko uzyskanie świadomej zgody, ale też zgody entuzjastycznej.

 

 

Jak wygląda taka entuzjastyczna zgoda? Wracając do analogii z posiłkiem, entuzjastyczna zgoda to osoba, która zapytana o to czy ma ochotę zjeść zgadza się, siada i zaczyna jeść. (W odróżnieniu od osoby, która zapytana o to czy ma ochotę zjeść po prostu nie odmówiła, albo zgodziła się dopiero pod naciskiem.)  A najlepiej osoba, która sama siada do stołu, wyczekując posiłku, albo wyrywa się by pomóc przynieść rzeczy na stół i zacząć jeść. Albo nawet pomaga nam w gotowaniu. To pytanie o ulubione pierogi już od momentu przyjścia do babci. To proszenie o dokładkę lub ochocze dokładanie sobie na talerz z wspólnej tacy. To wypytywanie co będzie na obiad. To głośne zachwalanie posiłku w trakcie jedzenia.

W seksie entuzjastyczna zgoda to druga osoba aktywnie wykazująca inicjatywę. Całująca nas z powrotem, zamiast się odsuwać, lub wręcz inicjująca pocałunek. To ktoś potwierdzający swoją świadomą zgodę i pytający nas o to, czy my też mamy ochotę na seks. To osoba, której nie trzeba długo przekonywać czy zachęcać, na którą nie wywieramy presji, a ona po prostu chce z nami uprawiać seks.

Prostym rozróżnieniem są tu takie kwestie, jak nacisk/ brak nacisku oraz entuzjazm i własna, chętna aktywność drugiej osoby. Oczywiście tak jak w przypadku świadomej zgody, może się ona zmieniać w czasie i w zależności od tego co robicie. Może ktoś np. wyraża entuzjastyczną zgodę na seks, ale już nie na penetrację. Zawsze szanujemy w takim wypadku granice drugiej osoby.

 

 

Entuzjastyczna zgoda nie musi się przy tym opierać na ogromnym entuzjazmie. Jest to związane z tym, że ludzie uprawiają seks z różnych przyczyn, nie tylko z pożądania. Mogą go uprawiać dla budowy bliskości, by zrobić przyjemność osobie partnerskiej, nawet z nudów. To wszystko nie przekreśla możliwości entuzjastycznej zgody. Dość typowym zjawiskiem w seksuologii jest sytuacja, w której dana osoba zaczyna stosunek bardziej dla przyjemności drugiej, po czym sama z czasem zaczyna także czuć większe pożądanie i bardziej się nim cieszyć. Wciąż będziemy tu mieli jednak do czynienia z osobą, która w aktywny sposób angażuje się w stosunek, choć potencjalnie z innych motywacji, niż czyste pożądanie. Wciąż też ważnym kryterium będzie brak presji.

 

 

WAŻNE: Oznaką entuzjastycznej zgody NIE SĄ reakcje fizjologiczne typu erekcja, nabrzmienie warg sromowych czy lubrykacja pochwy. Mamy bowiem zjawisko tzw. arousal nonconcordance, rozerwania podniecenia i fizjologicznego pobudzenia. Ktoś może być bardzo podniecony i chętny, ale organizm z różnych przyczyn może na to nie reagować. (Np. przez stres czy alkohol.) I odwrotnie, ktoś może bardzo nie chcieć stosunku, ale organizm automatycznie uzna sytuację za kontekst seksualny i zareaguje fizycznymi zmianami. Tak samo jak to, że ktoś się ślini nie znaczy, że ma ochotę na posiłek, tak fizjologiczne pobudzenie nie oznacza zgody, a tym bardziej entuzjastycznej zgody na seks. Spotykałem się z wyjątkowo obrzydliwym interpretowaniem takiego pobudzenia typu „mówisz nie, ale twoje ciało mówi tak”, należy więc to absolutnie podkreślić: fizjologiczne reakcje są mocno rozerwane z faktycznym podnieceniem i ochotą na stosunek, u mężczyzn w co najmniej 10-20% przypadków, u kobiet w co najmniej 50% przypadków. (W rzeczywistości obstawiam podobne proporcje u obydwu płci, po prostu kulturowo mężczyźni są uczeni by deklarować, że oznaką męskości jest ciągłe posiadanie/deklarowanie chęci na seks.) Jedynymi oznakami entuzjastycznej zgody jest to co druga osoba świadomie, celowo robi.

 

 

Po co to wszystko

Przede wszystkim by nie krzywdzić. By być w porządku wobec osoby, z którą doświadczamy jakiejś formy bliskości. Niekiedy tylko fizycznej, niekiedy również emocjonalnej, ale zawsze jakiejś większej bliskości. Więc chyba przydałoby się, by zależało nam na dobrostanie takiej osoby.

Przemoc seksualna jest absolutnie niszcząca dla ofiar. Przekłada się na drastyczne ryzyko zespołu stresu pourazowego, stanów lękowych, depresji i skłonności samobójczych. Co ważne, dotyczy to nie tylko tego, co prawnie kwalifikujemy jako przemoc seksualną, ale też wszystkiego co omówiliśmy powyżej jako sprzeczne z entuzjastyczną zgodą. Takie wymuszanie seksu w oparciu o nacisk również przekłada się na szereg poważnych problemów. Dlatego tak ważne jest zadbanie o to, by seks był czymś uprawianym z wyboru i z entuzjazmem, a nie czymś narzuconym. Zakładam, że jesteś dobrym człowiekiem, nie chcesz krzywdzić innych, zwłaszcza innych z którymi dzielisz tego typu doświadczenia. Skoro tak, dbanie o entuzjastyczną zgodę powinno być absolutnym priorytetem.

Dla jasności, wciąż w takich sytuacjach możemy się znaleźć w sytuacji, w której dojdzie w jakiś sposób do nadużycia drugiej osoby. Np. osoba partnerska może mieć obawy, że jeśli nie będzie wykazywać entuzjazmu w łóżku, to ją zostawimy, a rozpaczliwie zależy jej na utrzymaniu relacji. Jednocześnie, jeśli zadbaliśmy o entuzjastyczną zgodę, to w takiej sytuacji zrobiliśmy już w zasadzie wszystko, czego można od nas sensownie oczekiwać. Jesteśmy ludźmi, relacje międzyludzkie są z natury dość pomieszane, będziemy popełniać błędy. Chodzi o to, by starać się ich popełniać jak najmniej, by jak najbardziej dbać o ludzi wokół nas i siebie samych. Pilnowanie świadomej, entuzjastycznej zgody jest ku temu jednym z najlepszych narzędzi.

 

 

Ale dbanie o entuzjastyczną zgodę niesie ze sobą wiele innych korzyści.

Zdecydowanie ułatwia budowanie długoterminowych relacji. Owszem, zdarzają się sytuacje w których ofiary nacisku pozostają ze sprawcą, wręcz próbując siebie samemu przekonać, że naruszenie ich granic było tak naprawdę w porządku. Jest to jednak relatywnie rzadka sytuacja. Zdecydowanie częściej taki nacisk prowadzi do zniszczenia zaufania, zaangażowania i relacji. I odwrotnie, dbanie o entuzjastyczną zgodę buduje duże poczucie bezpieczeństwa i zaufania wzwiązku

Może sprzyjać większej podmiotowości. Pierwszy raz gdy byłem z kimś w sytuacji intymnej w której mój consent nie był zakładany domyślnie „bo przecież jestem facetem, a facetowi zawsze się chce”, tylko w moją stronę też padło pytanie o consent, był dla mnie zaskoczeniem, ale też szalenie upodmotowiujący. Budujący poczucie, że partnerka jest faktycznie ze mną i z uważnością na mnie. Do dziś jest to dla mnie jedno z najważniejszych wspomnień w tej sferze. Więc naprawdę nie ma co się tego entuzjastycznego consentu bać, on jest fajny dla wszystkich zaangażowanych.

 

 

Entuzjastyczna zgoda przekłada się też po prostu na dużo lepszy seks. Cóż za zaskoczenie! Rzecz robiona z drugą osobą wychodzi fajniej, jeśli druga osoba też ochoczo się w nią angażuje, niż gdy czuje się do tego przymuszona, albo jest zbyt pijana, by sensownie ogarniać. No któż by pomyślał?!  Przekłada się też typowo na większą łatwość inicjacji tego seksu, bo jest mniejsza obawa, że jeśli coś się nie spodoba, to nie będzie można go przerwać. Tym samym łatwiej się na niego zdecydować .

Ponieważ entuzjastyczna zgoda wymaga komunikacji w i o seksie, wspiera naukę takiej komunikacji. Co jest wspólną cechą par z dobrym, długotrwałym życiem seksualnym wg. obserwacji seksuologów? Tak jest, komunikacja seksualna właśnie. Mówienie o swoich potrzebach, preferencjach, granicach. Czyli ponownie, entuzjastyczna zgoda oznacza po prostu lepszy seks.

 

 

Entuzjastyczna zgoda będzie również przekładała się na mniejszą częstotliwość problemów typu zaburzenia erekcji czy orgazmu. Po pierwsze dlatego, że entuzjastyczny udział drugiej osoby stanowi dodatkową stymulację, zwiększającą podniecenie. Po drugie, unikając seksu w sytuacji nacisku, typowy poziom podniecenia na starcie stosunku będzie zdecydowanie wyższy, co znów sprzyja redukcji problemów seksuologicznych. Po trzecie, wiele problemów seksuologicznych opiera się przynajmniej częściowo na zaburzonym poczuciu bezpieczeństwa, a entuzjastyczna zgoda bardzo to poczucie buduje.

 

 

Czy entuzjastyczna zgoda ma jakieś wady?

Cóż, w zasadzie chyba tylko jedną. Jeśli jesteś kimś nastawionym na ilość, nie na jakość seksu, chcesz po prostu „zaliczyć” jak najwięcej osób, niezależnie od tego na ile będzie to przyjemne (dla Ciebie i dla nich), jak to wpłynie na te osoby, po prostu masz cel pt. „wysoki wynik w kategorii: liczba osób z którymi się przespałem” to jest to jeden scenariusz, w którym entuzjastyczna zgoda będzie gorszym wyborem niż tylko świadoma zgoda. (Nie muszę chyba dodawać, że świadoma zgoda jest absolutnym minimum i cokolwiek poniżej jej jest po prostu przestępstwem.) To jednak jest tak psychopatyczne i samodestrukcyjne podejście, że wątpię, by dotyczyło kogokolwiek czytającego te słowa.

 

 

Niektórzy boją się, że takie pytanie o zgodę może psuć nastrój. Tyle, że pary homoseksualne czy kinkowe stosują tego typu rzeczy w zasadzie od zawsze. Omówienie tego, co ma zajść w trakcie stosunku, często wprowadzenie słów bezpieczeństwa jasno przerywających proces, brak domyślnego skryptu jasno wymaga takich wspólnych ustaleń i zgody. Trudno zaś chyba powiedzieć, że w środowiskach kinkowych brak nastroju, prawda?

Serio, jeśli nastrój jest tak słaby, że sprawdzenie świadomej, entuzjastycznej zgody miałby go zabić… to tam naprawdę nie było żadnego nastroju. Była co najwyżej nadzieja, że może coś wyjdzie.

W rzeczywistości ten punkt wiąże się z stereotypami płciowymi, przede wszystkim z normą pt. „facet ma być zdecydowany, brać czego chce”. Jest to jednak reguła po prostu szkodliwa. Niszczy komunikacje, która w jasny sposób przekłada się na lepszy seks, nie dając nic w zamian. Serio, naprawdę nie będziesz mniej męski, jeśli zadbasz o świadomą, entuzjastyczną zgodę drugiej osoby.

 

 

A co jeśli kogoś kręci bycie dominowanym w łóżku? Jeśli właśnie druga osoba chce, by jej pewne rzeczy narzucać, a nie pytać o zgodę? No cóż, właśnie wtedy tym bardziej potrzeba entuzjastycznej zgody. Na przyjęcie całej ramy takiej relacji oraz na jasne sposoby na przerwanie jej, jeśli któraś z osób się rozmyśli. Po to są słowa bezpieczeństwa i dlatego popularnym podejściem do relacji dominacji-uległości jest wskazanie na to, że to osoba uległa tak naprawdę kontroluje cały scenariusz. Bo to ona może zdecydować, że to koniec. Entuzjastyczna zgoda w takim układzie jest najpierw okazywana ustaleniem takich reguł, a potem przez nie używanie słowa bezpieczeństwa. Natomiast nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie zakładał, że skoro ktoś lubi rolę uległą w kinku, to dowolny random na ulicy może, bez uprzedniej zgody tej osoby zacząć ją dominować. Więc skoro ludzie, dla których kink jest tak dużą częścią seksualności ogarnęli, że pewne rzeczy się omawia, ustala, stawia granice i jasne punkty wyjścia, to może warto korzystać z ich perspektywy, zamiast próbować od nowa wymyślać koło?

 

 

Jak więc widzisz, świadoma zgoda i entuzjastyczna zgoda to naprawdę nic strasznego. Jeśli cokolwiek, mogą tylko usprawnić Twoje życie seksualne. A jednocześnie zapewnić Ci poczucie, że zadbałeś o ludzi, z którymi sypiasz i wiesz, że nie zrobisz im, choćby niechcący, krzywdy.

Mam nadzieję, że odniosłem się do większości haseł i obaw w  temacie. Jeśli jakieś pominąłem, albo jeśli coś odnośnie świadomej albo entuzjastycznej zgody nie jest jeszcze dla Ciebie jasne, daj znać w komentarzach, postaram się odpowiedzieć (lub, jak zbierze się ich dość, zrobić dodatkowy wpis).

 


Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!

Przykładowe pytania:

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis