Encyklopedia Guruica: „Jak zarobić pieniądze oszukując ludzi opowieściami o tym, jak już się rzekomo zarobiło pieniądze.”

Ah, Robert Kiyosaki. Gdyby w encyklopedii było hasło „jak zostać bogatym sprzedając ludziom kłamstwo o tym, jak stałeś się bogatym”, pod tym hasłem znaleźlibyśmy zdjęcie Roberta.

Dlaczego jednak zdecydowałem się zacząć listę anty-guru od Roberta? Cóż, sądzę, że jest on świetnym przykładem tego, co w anty-guru jest najgroźniejszego. Chodzi o to, że większość osób napotyka ich prace na początku swojej drogi pracy nad sobą. W efekcie ludzie często mają dość nostalgiczne podejście do takich prac, są gotowi je promować i polecać wbrew poważnym ich wadom, gdyż „gdyby nie ta książka, nie byłbym tu gdzie dziś jestem”.

Nie zgadzam się z tym. Żadna, ale to absolutnie żadna książka nie ma takiej mocy. Jesteś tu gdzie jesteś dlatego, że Ty podjąłeś takie decyzje w swoim życiu. Dana książka akurat przypasowała Ci w określonym momencie Twojego życia i łatwo jest jej przypisywać zmiany, które w Tobie zaszły. Ale to mylenie przyczyn z efektami. Tylko to nie tak. To nie książka ukształtowała Twoje życie. Dane książki czy podejścia spodobały Ci się dlatego, że byłeś już na drodze do stania się tym człowiekiem, którym dzisiaj jesteś. Książka czy metoda mogła co najwyżej spowolnić lub przyśpieszyć Twoją drogę.


„Bogaty ojciec, biedny ojciec” dla wielu znanych mi osób był taką „startową” książką. Lekka, motywująca lektura o zarabianiu pieniędzy. Wszystko fajnie, gdyby nie to, że cała treść to kłamstwo, często niebezpieczne finansowo, a niekiedy wręcz zachęcające do nielegalnych działań. I to nie „cwanych nielegalnych”, które ktoś mógłby spróbować usprawiedliwić, tylko zachowań po prostu głupich i nierozsądnych w swojej nielegalności.

A jednocześnie „Bogaty ojciec…” stanowi doskonałą ilustracje tego, co jest nie tak z Kiyosakim. Z przyczyn czasowych pozwolę sobie ominąć dużą część drobniejszego syfu i skupić się na najważniejszych kawałkach (zainteresowanych całością odsyłam do świetnej dekonstrukcji Kiyosakiego autorstwa J.T. Reeda).


Jak wygląda oficjalna historia Roberta Kiyosakiego?

1.  Chłopak z Hawajów, wychowywany przez ojca – wykładowcę akademickiego (tytułowy „biedny ojciec”), na którego życie wpłynął ojciec kolegi, przedsiębiorca budowlany („bogaty ojciec”).

2. Osiągnął sukces sprzedając z zyskiem nieruchomości.

3. Napisał książkę o swoim sukcesie. Książka stała się hitem, Robert zbudował wokół niej imperium przewyższające nawet jego imperium nieruchomości.

4. Dziś doradza skutecznie ludziom jak osiągnąć sukces finansowy.


A jak wygląda prawdziwa historia Roberta Kiyosakiego?

 1. Bogaty ojciec… nie istniał, aż do czasu, gdy Kiyosaki napisał książkę „Bogaty Ojciec”. W jednym z wywiadów (Smart Money) przyznał wręcz, że to postać równie realna co Harry Potter… Co w takim razie ta książka robi jako poradnik, zamiast stać na półce „fantastyka”?

2. Kiyosaki był typowym gościem próbującym swoich sił w tysiącu różnych sposobów na błyskawiczne zbicie majątku, które to sposoby ponosiły porażkę za porażką, np. na produkcji nylonowych portfeli. Jednym z tych projektów było prowadzenie seminariów pod marką Money and You, które pozwoliło Robertowi nauczyć się typowego platform sellingu, sprzedawania różnych dziwnych ofert pod przykrywką szkolenia.

3. Kiyosaki, wg. dostępnych informacji, nie handlował nieruchomościami. Można to łatwo sprawdzić, gdyż takie transakcje zostawiają za sobą dokumentację. Odnośnie Roberta takiej brak, on też odmawia podawania przykładów swoich transakcji, mimo wielokrotnych, niezależnych pytań. To sugeruje, że takich transakcji brak z jego strony.

Jest jedna odnotowana transakcja dla Kiyosakich, nieruchomość w Phoneix kupiona przez jego żonę, prawdopodobnie dokonana za namową wspólnej koleżanki z Money and You. Nie ma żadnych danych n.t. tego, jaki zwrot mieli z tej inwestycji – prawdopodobnie nieco zarobili, gdyż był to okres wzrostu w nieruchomościach, nie ma jednak żadnych podstaw by zakładać, że zarobili więcej niż ówczesna średnia rynkowa.

Tyle. Guru nieruchomości, „rzuć szkołę i kupuj domy na wynajem” Kiyosaki… Nie kupił ani jednego domu na wynajem.

Dla jasności, nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby Kiyosaki zachęcał do inwestycji w nieruchomości, nie udając przy tym, że sam się tym zajmował. On jednak podaje przykłady z własnego doświadczenia, których po prostu nie było – a to już oszukiwanie czytelników.

4. Książka Kiyosakiego sprzedawała się bardzo kiepsko (podobnie jak jego dwie poprzednie), aż wykorzystał znajomości z jednego ze swoich projektów błyskawicznego zarobku, MLMu Amway/ Quixar. Jego ideologia dobrze pasowała do ideologii Amwaya, wiec znajomy dystrybutor wyższego szczebla, Bill Galvin, zaczął ją promować u swoich kontaktów, oni u swoich i w ten sposób Kiyosaki uzyskał dość sprzedanych egzemplarzy, by uzyskać lepszą promocję od wydawnictwa, co zaowocowało „normalnym” sukcesem. Do dziś jego książka jest zresztą typowym wabikiem do MLMowych piramidek.

6. Na podstawie wypromowanej przez Amway książki i doświadczenia mówcy z Money and You, Kiyosaki zbudował sobie małe imperium, w którym doradza ludziom jak stać się bogatymi – głównie na nieruchomościach. W praktyce – imperium opiera się na „sprzedaży platformowej”  coraz droższych produktów uczestnikom seminariów, korzystając z dość hardkorowej manipulacji emocjonalnej. Firmy działające na licencji Kiyosakiego znane są m.in. z tego, że w ramach jednego z ćwiczeń z „wolności finansowej” nakazują uczestnikom podwyższyć limit na swoich kartach kredytowych (rzekomo po to, by „myśleli w większej skali”). Gdy tylko uczestnicy tak zrobią, w ramach seminarium pojawia się supermegaultraoferta, kosztująca… dokładnie tyle, ile wynosi nowy, podwyższony limit kredytowy uczestników. Co za zbieg okoliczności…

7. W praktyce natomiast porady Kiyosakiego są w najlepszym razie lekko inspirujace (ale co sądzę o inspiracji, to już stali czytelnicy wiedzą), a w praktyce bezużyteczne (program ABC 20/20 przeprowadził próbę, w której Kiyosaki doradzał trzem osobom jak zainwestować 1000 dolarów w 20 dni. Jedna z tych osób straciła 1000 dolarów +kolejny, własny tysiąc. Druga nic nie zarobiła. Trzecia zorganizowała imprezę i zarobiła niecałych 250 dolarów.)

Gdybyśmy zostali tylko na tym poziomie Kiyosaki nie zakwalifikowałby się do tej listy. Niestety, jego rady są też bezpośrednio szkodliwe, albo wręcz nielegalne. M.i.n

– zachęca do tzw. „insider trading”, praktyki skrajnie nielegalnej i zagrożonej ogromnymi karami

-zachęca do obchodzenia podatków, poprzez np. kupowanie drogich zegarków na firmę. W świetle prawa USA jest to nie do obrony i gdyby faktycznie tak zrobił, skarbówka szybko by się o to upomniała. Nie wspominając o wątpliwej wartości kupowania drogich zegarków, zwłaszcza gdy pisze o tym autor książki o inteligencji finansowej.

– zachęca do ryzyka bez weryfikowania skali tego ryzyka, przedstawia inwestycje w nieruchomości jako coś z zasady pewnego (tym silniej widać to w jego grze Cashflow). W rzeczywistości niestety wiele osób zbankrutowało w wyniku trzymania się jego ideologii.

– zniechęca do tradycyjnej edukacji, wbrew jasnym danym pokazującym, że taka edukacja przekłada się na realny wzrost dochodów i zamożności (prawdziwi milionerzy, którzy doszli do swojego majątku ciężką pracą, bardzo cenią sobie edukację uniwersytecką).

– podaje wiele sprzecznych twierdzeń – np. na jednej stronie potrafi twierdzić, że nie spłaca dłużników ani banków, płacąc najpierw sobie, gdy ma ograniczone zasoby finansowe, a chwilę później, ze razem z żoną świetnie wypada pod względem historii kredytowej. Jedno albo drugie, nie ma alternatywy.


Podsumowując, Kiyosaki to po prostu klasyczny przykład mentalności guru, którą najlepiej podsumował Frank Kern słowami „Zacząłem zarabiać kwoty czterocyfrowe gdy tylko zacząłem kłamać, że zarabiam kwoty sześciocyfrowe.” I tak, Kern także znajdzie się w tym cyklu.

Rady Kiyosakiego mogą dawać nieco inspiracji, ale w większości są bezużyteczne, a w pewnych przypadkach szkodliwe. Jego seminaria opierają się na ostrej i nieetycznej sprzedaży platformowej, często przekraczając wszelkie granice etyczne.

Zdecydowanie lepiej trzymać się od niego z daleka.

P.S. Warto też przeczytać w temacie http://www.eportfel.com/node/46


A co zamiast?

Jeśli interesuje Cię inteligencja finansowa, są zdecydowanie lepsze źródła niż Kiyosaki w temacie. Zacznij od „Sekretów Amerykańskich Milionerów” Stanleya i Denko, warto też sięgnąć po praktyczne blogi, takie jak

www.thesimpledollar.com

www.mrmoneymustache.com

www.jakoszczedzacpieniadze.pl


Powrót do strony cyklu.

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis