Ludzie czasem pytają mnie o to, czemu jestem tak krytyczny wobec środowiska rozwojowego. Pomyślałem więc, że warto przedstawić pewien przegląd informacji, które do mnie dochodzą o środowisku. Bez nazwisk (no, z jednym wyjątkiem), w przeważającej większości od nas z kraju. Ludzie wiedzą, że mogą się do mnie zgłosić z takimi informacjami, dostaje więc solidny przegląd tego, co się w światku dzieje – i prawdę mówiąc, jeży to włosy na głowie. Wszystko opisane poniżej to prawdziwe sytuacje, które opisywali mi różni ludzie.

Witaj w moim świecie. Top  10 szkoleniowo-coachingowych hardkorów:

1. Trening Trenerski NLP. Szkolenie kończy się codziennie przed czasem, bo musi zostać czas na integrację trenera z grupą. Integrację, która polega na grupowym paleniu trenerskiej marihuany.

2. Skoro o używkach mówimy, znam case coacha, który w ramach „pracy domowej” po sesjach coachingowych dawał klientom „dopalacze” do wzięcia. Tak rozwojowo.

3.  Powyżsi przynajmniej dążyli do zabawy. A do czego dążył prezenter, który – gdy ktoś z grupy powiedział śmieszny, sytuacyjnie uzasadniony komentarz, który trochę obniżał status prezentera – zażądał skierowania na tą osobę reflektora i wypalił „Tomek, prawda? Twoje życie jest do dupy i jesteś do niczego, więc się nie odzywaj!”

4. Cóż, mogło być jednak gorzej. Mógł przecież zrobić jak pewna coach, która szantażowała swoją klientkę ujawnieniem poufnych informacji, uzyskanych podczas coachingu.

5. A skoro o finansach mówimy, znam człowieka, który tak urobił jednego ze swoich pracowników, by ten zapłacił za udział w szkoleniu z zagranicznym trenerem, które to szkolenie następnie tłumaczył. Innymi słowy, nie tylko pracował za darmo, ale wręcz za ten „przywilej” dopłacał. Dodajmy, że gość który to załatwił jest deklaratywnie wielkim zwolennikiem win-win i dbania o innych.

6. Znam też coacha, do którego przyszła dziewczyna chcąc pracować z problemami w zwiazku. Coach zaś uznał, że jej problemem jest związek, więc ją uwiódł i przeleciał.

7. Choć w sumie tutaj była chociaż jakaś zgoda na ten stosunek. Na zachodzie funkcjonuje trener duchowości, który organizuje wyjazdowe szkolenia dla kobiet. Podczas takiego szkolenia zdarza mu się w nocy „zostać opętanym” przez demona, którego powstrzymuje przed wyjściem w świat i zgwałcić uczestniczkę albo dwie – i to na tyle brutalnie, by potrzebna była wizyta w szpitalu. Urobił uczestniczki tak, że żal im go, bo przecież on „cierpi, powstrzymując w sobie demona” i nie zgłaszają sprawy na policję.

8.  Ale cóż oczekiwać od trenerów, których przygotowanie trenerskie opiera się na zapłaceniu za szkolenie? Znam sytuacje z kraju, w której uczestnik dostał certyfikat trenerski z NLP będąc na mniej niż 30% zajęć.

9. I może stąd się biorą takie kwiatki, jak trener prezentujący wybitnie manipulatywne techniki sprzedaży, pytający publiczność „czy dla kogoś te metody wydają się nieetyczne?” Gdy jeden z uczestników podniósł rękę, trener miażdży go wzrokiem i mówi „nigdy w życiu nic nie osiągniesz!”

10. Dziesiąte, niechlubne miejsce otrzymuje oczywiście James Arthur Ray, którego szkolenie dzięki połączeniu niedbalstwa, głupoty i arogancji, zakończyło się śmiercią 3 i hospitalizacją 18 osób. Jako skazany rekordzista, James jako jedyny pojawia się na tej liście w pełnej krasie, ale niestety, obawiam się, że prędzej czy później ktoś z naszego środowiska go przegoni – patrząc na powyższe odloty.

Sytuacji takich mam oczywiście dużo więcej, powyższe to jedynie pewna próba zrobienia listy największych odlotów. Obrażanie swoich klientów, terroryzowanie ich, jesli ośmielą się mieć inne zdanie od trenera, próba cenzury i kontroli wymiany informacji, okradanie ludzi w oparciu o presję społeczną – w Polsce i na świecie jest tego niestety masa.

Panowie, Panie, ile można? Jak znam życie, pojawią się teraz głosy o „robieniu do własnego gniazda”, ale to naprawdę tak nie działa. Milczenie i nie wyciaganie takich sytuacji na światło dzienne jest skrajnie nieodpowiedzialne i prowadzi do pogłębienia tego syfu i zwiększenia poczucia bezkarności takich osób. A to w prostej linii prowadzi właśnie do Jamesa Arthura Raya, który też sprawdzał, na co może sobie pozwolić… aż skończyło się to tragedią. Czy naprawdę potrzebujemy kolejnych takich sytuacji,  żeby wziąć się za te rzeczy i otwarcie o nich dyskutować? Żeby się na nie nie zgadzać i dążyć do zmiany tych pożal-się-boże standardów, jakie zdają się panować w środowisku?

A warto to robić, bo w rozwoju osobistym jest cała masa świetnych narzędzi i rozwiązań. Są naprawdę wspaniali, profesjonalni i kompetentni trenerzy i coachowie, uzyskujący bardzo dobre efekty. Ale jak długo tolerujemy i przemilczamy nadużycia w rodzaju tych wspomnianych powyżej, tak długo całe środowisko na tym cierpi.


Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!

Przykładowe pytania:

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis