W miniony weekend, 16-17 września odbyła się we Wrocławiu pierwsza edycja Trenferencji, konferencji trenerskiej wyrosłej na spotkaniach wrocławskiego klubu trenera. Klub ten z kolei inspirowany był grupą Trener Trenerowi Trenerem na facebooku, będącej obecnie chyba głównym internetowym „poidłem” osób z branży szkoleniowej.

TTT zastąpiło w tej „poidłowej” roli Goldenline’owe Trenerzy Biznesu/Szkolenia Miękkie i mimo pewnych problemów sprawdza się w tej roli, w mojej ocenie, dużo lepiej. Mniej jest pozowania, puszenia się i samozajebistości. (Wciąż tego nieco jest w końcu środowisko trenerskie z definicji skażone jest narcyzmem ;) Jest jednak po prostu milej.) Z TB/SM przy wszystkich jego wadach wyrosła cenna instytucja Narzędziowni. Czy Trenferencja ma szanse powtórzyć jej sukces?

Organizatorzy

Konferencja odbywała się w jednym z wrocławskich oddziałów SWPS. Ładny, nowy budynek, jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego, więc de facto w całości był dla uczestników. Tych ostatnich było, z tego co się dowiedziałem,około 120 (w tym ok. 40 osób to organizatorzy, woluntariusze, graphic-recorderzy i wykładowcy.)

Rzeczą, która naprawdę rzucała się w oczy było to, jak bardzo organizatorzy postarali się, by uczynić całą konferencję interaktywną. Na terenie konferencji toczyła się m.in. gra terenowa (uczestnicy zostali podzieleni z góry na 10 zespołów, co sprzyjało networkingowi), były specjalne punkty z notatkami z poszczególnych sesji, „drzewo” z wizytówkami, graphic-recorderzy pracowali na wszystkich warsztatach i zastosowano wiele innych sympatycznych rozwiązań. Powiem szczerze – nie czuję takich rzeczy, zupełnie nie są dla mnie. (Zresztą na początku konferencji rozmawialiśmy o tym z innym prelegentem zastanawiając się, czy to aby nie sygnał, że stare z nas pryki :P ) Jednocześnie jednak jestem w stanie docenić wysiłek włożony w ich przygotowanie, widziałem też wiele osób, które korzystały z nich z wielkim zaangażowaniem. Duży plus dla organizatorów.

Zadbali także solidnie o catering, wykraczający poza standardy konferencyjne. Oprócz typowych kawy i ciastek zapewniali też kanapki czy tortille z warzywami, co było miłą niespodzianką. (No a w zestawie startowym był konferencyjny kubek termiczny – zdecydowanie coś, co od razu znajdowało zastosowanie w tak uzależnionym od kofeiny tłumie ;) )


Przez większość konferencji toczyło się pięć rónoległych ścieżek warsztatowych. Każdy wykład/warsztat zaczynał się 15 minutowym icebreakerem podrzuconym przez organizatorów (o danej godzinie był zawsze ten sam w każdej sali), tak by zbudować pierwszy kontakt i zachęcić do networkingu i poznania innych. Każdy był też rejestrowany przez graphic recorderów, którzy przygotowywali dużą wizualną notkę podsumowujcą warsztat. (Notki z całego dnia były potem do obejrzenia w ramach podsumowania danego dnia.) Doceniam tu szczególnie zaangażowanie mojej graphic-recorderki, Agaty Jakuszko-Sobockiej, która zadbała o solidne przygotowanie do sketchnotowania mojego warsztatu.


No właśnie, warsztaty. Swojego nie oceniam, mogę co najwyżej udostępnić prezentację, co też właśnie czynię ;)

Może ktoś inny będzie chciał się podzielić wrażeniami ;)


Po wykonaniu swojej pracy miałem już swobodę w udziale w innych warsztatach. Na pierwszy ogień poszedł warsztat Rafała Żaka n.t. popełniania błedów i nauki z nich. Dobre prowadzenie i ciekawy temat. Mam troche poczucie niedosytu, ale też przez 105 minut trudno wiele powiedzieć. Być może dałbym nieco dłuższą część ostatnią, o praktycznych narzędziach, kosztem pierwszej, omawiającej różne case studies. Cóż, temat ciekawy, to człowiek chce więcej ;) Mam do recenzji nową książkę Rafała właśnie o popełnianiu błędów, więc zobaczymy co tam się pojawia. (Tak, do dyskusji o NLP też mam zamiar wrócić ;P )


Ostatni warsztat, w którym brałem udział pierwszego dnia poświęcony był marketingowi wideo w wykonaniu Artura Zygmunta i Kasi Szafranowskiej. Nie był zły, ale jednak troche rozczarował, bo niewiele znalazłem tam nowych rzeczy dla siebie. Mógł na to wpływać też mój stan – ewidentnie ok. 16 zaliczyłem jakiś mocny zjazd – ale przede wszystkim zabrakło mi trochę rzeczy wychodzących poza dość podstawowe i łatwe do odnalezienia w necie treści. Wziąłem z niego jedną rzecz – typologię materiałów wideo w zależności od celu. Jednocześnie mam wrażenie, że fajnie byłoby na kolejnej Trenferencji jakoś oznaczać poziom warsztatów – równolegle były wtedy zdaje się trzy różne wykłady związane ze sprzedażą i marketingiem i mam wrażenie, że mógłbym tam więcej skorzystać. Wiem jednocześnie, że wiele osób było z tego warsztatu zadowolonych, więc jest to też kwestia zwykłego dopasowania poziomu wiedzy uczestników do treści.


Po tym warsztacie miało miejsce jeszcze wspólne podsumowanie pierwszego dnia i duże ćwiczenie – budowanie zamku. Ja na tym etapie czułem już jednak takie wypranie z energii, że po prostu potrzebowałem chwili przerwy. Tym bardziej, że chciałem wybrać się choć na kawałek afterparty. To miało miejsce w knajpie w centrum Wrocławia. Miejsce sympatyczne, choć – tu akurat ze swojego doświadczenia konferencyjnego – nie wiem czy nie stawiałbym raczej na lokal mniej sprzyjający do siedzenia, a bardziej do czegoś, co anglicy ładnie nazwali „mingling” – mieszania się. Nie zmienia to faktu, że przez ten krótki czas, który tam spędziłem było bardzo miło. (Krótki, bo mimo chwili regeneracji po prostu padałem i mimo przyjemnych rozmów czułem, że długo nie wytrwam.)

Dzień drugi to fajny warsztat Maji Lose n.t. tego, jak sprawić, by szkolenia faktycznie wywoływały zmiany w organizacjach. Dynamiczny, z dużą ilością konkretów, tym co przede wszystkim z niego zabiorę jest „poszerzone” podejście trenerskie, w którym trener wychodzi niejako poza swoją rolę i pomaga m.in. lepiej komunikować zmiany w firmie. Ten model „koła zmian”, który przedstawiła niejako mimochodem, choć prosty, jest bardzo użytecznym wzorcem do rozważania różnych problemów.


Drugi i ostatni wrasztat tego dnia (jak to często bywa, drugi dzień konferencji był nieco krótszy) to warsztat Jacka Wolniewicza n.t. kursów online. Wziąłem z niego przede wszystkim podział na trzy kategorie kursów („Zrób to sam”, „Zrobię to z Tobą” i bardziej konsulting niż kurs „Zrobię to za Ciebie”), który jest czymś, o co z pewnością wzbogacę moje rozwiązania e-learningowe.


Całość została sprawnie podsumowana, skończyła się odrobinę przed czasem (w ogóle pilnowanie czasu na konferencji było świetne – a to rzadkość na tego typu wydarzeniach) i w bardzo miłej atmosferze. (No z tą atmosferą, to w sumie dowiedziałem się, że jeden z uczestników oczekiwał, że będę miał 2 metry wzrostu i 120 kg żywej wagi :P ale w sumie to chyba komplement, że dobrze wyglądam? Nie wiem ;) )


Podsumowując – merytorycznie było naprawdę bardzo przyzwoicie, dużo przydatnych treści (choć oczywiście zawsze jest niedostyt, ale może i o to trochę chodziło?). Wszystkie warsztaty były nagrywane i będą dostępne jako produkt, będzie więc okazja do zapoznania się z nimi i weryfikacji tego samodzielnie ;) Organizacyjnie było wręcz świetnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że był to pierwszy taki projekt tego zespołu, a do tego stworzony w ekspresowym tempie. Jestem pod dużym wrażeniem.

Jako prelegent trudno mi nieco oceniać kwestie opłacalności takiego wydarzenia – nic wprawdzie nie zarabiałem, ale też nic za udział nie płaciłem, więc moje zadowolenie może mieć nieco inny wymiar niż zadowolenie płatnych uczestników. Osoby z którymi rozmawiałem były jednak w większości zadowolone, tak z treści konferencji, jak i z okazji by po prostu poznać inne osoby z branży. Praca trenera jest bowiem, wbrew pozorom, bardzo samotną pracą i okazje do kontaktu z innymi podobnymi nam są niewątpliwie czymś ważnym dla naszego dobrostanu. A jeśli można to zrobić i przy okazji czegoś się fajnego dowiedzieć, tym lepiej.



Masz pytanie z zakresu kompetencji miękkich/soft skills? Kanał Self Overflow dostarcza odpowiedzi z tego zakresu, dostosowanych w szczególności do potrzeb osób z sektora IT. Co tydzień nowe filmy z odpowiedziami na pytania od naszych widzów!

Przykładowe pytania:

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Następny wpis
Poprzedni wpis